"Takeshis'": TAKESHI KITANO O FILMIE "TAKESHIS'"
Do tych, którzy będą ten film oglądać – proszę, zaniechajcie na chwilę analiz umysłowych. Spróbujcie poczuć, wejść w klimat tego filmu. A kiedy to zrobicie, obejrzyjcie go raz jeszcze, zanim zaczniecie się nad nim zastanawiać.
TAKESHI KITANO
Od lat myślałem o nakręceniu filmu, który zatytułowałem „Fractal”. Miała to być opowieść o zwykłym facecie i wydarzeniach wokół niego, które w pewnym momencie ulegają szalonemu wykręceniu. W pewnym momencie główny bohater wchodzi w wyimaginowany świat gdzieś, gdzie widzi siebie samego wchodzącego w jeszcze inny wyimaginowany świat. I tak dalej. Historia rozwija się w miarę, jak jego prawdziwe życie coraz bardziej miesza się z wymyślonym. Jest jak wielowarstwowy tort. Wpadłem na ten pomysł jakieś dziesięć lat temu, mniej więcej wtedy, kiedy nakręciłem film „Sonatine”. Od tej pory męczyłem producentów, żeby dali mi zielone światlo na realizację projektu. Ale kiedy pytałem, oni zawsze odpowiadali: „może później”. Aż do czasu, kiedy zmodyfikowałem postać, miejsce i fabułę, i nazwałem film „Takeshis’”. Producenci chcieli, abym najpierw zajął się jak największą ilością różnego typu filmów, zanim zajmę się tak eksperymentalnym projektem, jak „Fractal”. W zeszłym roku nastąpił moment, kiedy powiedziałem im: „Panowie, jeśli chodzi o ten film „Fractal” - postanowiłem sam zagrać główną rolę, zamiast obsadzać innego aktora. No i sporo uprościłem tę historię. Co wy na to?”. Oni bez wahania odpowiedzieli: „Brzmi wspaniale! Zróbmy to.”
Największa zmiana, jakiej dokonałem modyfikując „Fractal” w „Takeshis’”, to obsadzenie głównej roli. Postanowiłem zagrać nie tylko centralną postać, ale jednocześnie drugą rolę – Beata Takeshiego. Dzięki temu udało mi się ukazać te postaci w sposób realistyczny, podczas gdy cała opowieść jest odrealniona. To nie znaczy oczywiście, że Beat Takeshi, osoba pokazana w filmie, jest odzwierciedleniem mnie samego. On jest amalgamatem publicznego wizerunku Beata Takeshiego, takiego, jakim zapewne większość publiczności telewizyjnej i filmowej w Japonii mnie postrzega, oraz stereotypowej „rozpuszczonej wielkiej gwiazdy”, wizerunku popularnego wśród japońskiej publiczności. Zbudowałem tę historię w najdrobniejszych szczegółach, zanim jeszcze rozpocząłem zdjęcia. Ale okazało się, że moja potrzeba dokonywania spontanicznych zmian, wciąż pojawiała się w trakcie kręcenia filmu. Kiedy wreszcie zakończyłem ten projekt, nie czułem, że dokonałem rzeczy, o której marzyłem od lat. Za każdym razem kiedy przeglądam nakręcony przez siebie materiał, jestem zaskoczony, jak przedziwny wykreowałem świat na ekranie i że okazało się to nawet dziwniejsze, niż zakładałem. Chociaż to przecież ja sam zrobiłem ten film.