"Tajemnica Aleksandry": GŁOSY PRASY
"Tajemnica Aleksandry" to drapieżny, mocny, gęsty film o rozbebeszonym małżeństwie. Ja go kupiłem. Co chwila zmieniały się w nim poziomy gry, jaką prowadził z widzem, bez przerwy zaskakiwał.
Michał Libera, RADIOSTACJA
Rozkoszny "amerykański" wstęp: biznesmen otoczony kochającą rodziną wraca do domu, by celebrować urodziny, przeistacza się na naszych oczach w bolesną wiwisekcję chorej (choć pozornie zwyczajnej) małżeńskiej relacji, sprowokowaną nagranym na taśmie wideo monologiem współczesnej pani Bovary. Podczas seansu w cieszyńskim teatrze panowała przenikająca na wskroś cisza, choć film dotyka przecież spraw dla młodej widowni jeszcze dość odległych. Mistrzostwo de Heera polega na wykorzystaniu bardzo klasycznych, hitchcockowskich wręcz metod filmowego opowiadania i stworzeniu przy ich pomocy atmosfery thrillera o głębokich, często nieuleczalnych ranach zadawanych w domowym zaciszu. Efekt jest przygniatający.
Anita Piotrowska, TYGODNIK POWSZECHNY
"Tajemnica Aleksandry" to chyba najlepszy film, jaki de Heer do tej pory zrealizował. To okrutny, lecz doskonale wyważony i pełen napięcia thriller. Montaż autorstwa Tani Nehme jest gładki i niemalże przezroczysty, a kompozytor Graham Tardif stworzył świetną, wyrazistą ścieżkę dźwiękową. Gary Sweet w roli Steve’a, cokolwiek strasznego by nie zrobił, nigdy nie traci naszej sympatii. Ale jako dowód jego winy mamy jedynie słowa Alex, która jest - jak wielu widzów chciałoby sądzić - niezrównoważona czy obłąkana. Z pewnością jest w tym filmie wiele warstw. Niezaprzeczalnie film ten jest popisem aktorskim Helen Buday.
Evan Williams, THE AGE