"Szósty zmysł": O OBSADZIE
Akcja "Szóstego zmysłu" opiera się na niezwykłych relacjach łączących dr Malcoma Crowe’a i jego ośmioletniego pacjenta - Cole'a, których zagrali Bruce Willis i Haley Joel Osment. Zdaniem M. Night Shyamalana widownia bez trudu się z nimi identyfikuje. Jak mówi: “Przyjaźń, która zaczyna łączyć Malcolma i Cole'a ma dla nich ogromne znaczenie terapeutyczne. Widownia musi zrozumieć istotę tej przyjaźni, bo tylko wtedy aktywnie zaangażuje się emocjonalnie w problemy bohaterów i przejmie się ich losem. Z jednej strony mamy Malcolma - lekarza, który poświęcił swe życie dla dzieci i ich rodzin, z drugiej - Cole'a, z którego niezwykła wrażliwość i zdolność współodczuwania czynią idealne medium. Wraz z rozwojem ich przyjaźni obaj rozpoznają w sobie pokłady dobra i zaczynają rozumieć, że mogą pomóc sobie i innym. Musiałem więc znaleźć aktorów, którzy uwiarygodnią te postaci i obdarzą je prawdziwą wrażliwością, tak że widownia uwierzy im bez zastrzeżeń”.
Shyamalan jest zdania, że choć Bruce Willis uchodzi powszechnie za gwiazdora kina akcji, ma wszelkie cechy "everymana", czego dowodem jego kreacje w filmach takich jak "Pulp Fiction", "Byli tam" czy "Naiwniak": “W "Szóstym zmyśle" Bruce tworzy niezwykle poruszającą kreację. Zdarzało się na planie, że patrzyłem przez obiektyw kamery lub na monitor i nie poznawałem go - mówi reżyser. - Widzimy, jak grany przez niego bohater zmaga się z samym sobą i zastanawiamy się, czy uda mu się przeniknąć prawdę i pomóc temu chłopcu. Cały czas trzymamy za niego kciuki. Bruce stworzył fascynującą kreację, niewolną od subtelnego humoru i pewnego patosu, z całą pewnością jedną z najlepszych w całej jego karierze aktorskiej”.
Bruce Willis mówi: "Szósty zmysł" otacza mgiełka magii i mistycyzmu, a prawda jest taka, że Night napisał po prostu znakomity scenariusz. Zdarzyło mi się w życiu czytać zaledwie ze trzy scenariusze, w których natychmiast zapragnąłem wystąpić i "Szósty zmysł" był jednym z nich. Zjawiska realne i paranormalne, elementy lekkie i poważniejsze, wszystko jest w nim znakomicie wyważone. Szczerze mówiąc nie wierzę, by jakikolwiek aktor odrzucił tę rolę i mogę mówić o prawdziwym szczęściu, że to właśnie mnie dane było ją zagrać. Jakby tego było mało, znalazłem się w doborowym towarzystwie, partnerują mi bowiem nie tylko dwie wybitnie utalentowane aktorki - Olivia Williams i Toni Collette, ale także Haley Joel Osment, najbardziej zdumiewający aktor dziecięcy, jakiego kiedykolwiek widziałem. Stawiam go w jednym rzędzie z najwybitniejszymi dorosłymi aktorami, z którymi pracowałem w toku całej mojej kariery. Jest niezwykle rozgarnięty i utalentowany, a nie ma w nim śladu zepsucia. Zepchnąłby na drugi plan nawet samego W. C. Fieldsa. Na dodatek jeszcze świetnie gra w golfa”.
Bruce Willis nie jest odosobniony w swych pochwałach. Reżyser M. Night Shyamalan mówi: “Zapytaj kogo chcesz w filmowym światku, a usłyszysz to samo: Haley Joel Osment jest jedyny i niepowtarzalny, a choć ma dopiero jedenaście lat, dorównuje inteligencją i profesjonalizmem wielu hollywoodzkim weteranom. Zdarzyło mi się już pracować z dziećmi, w "Wide Awake" na przykład wystąpiło wielu utalentowanych dziecięcych aktorów. Rola Cole'a była jednak niezwykle wymagająca. Kluczem do sukcesu było więc znalezienie odpowiedniego aktora, który sprawi, że widownia uwierzy, iż jego bohaterowi naprawdę przydarzają się te wszystkie straszne rzeczy. Spotykałem się z dzieciakami z Nowego Jorku i Filadelfii, przeglądałem kasety ze wszystkich zakątków Stanów Zjednoczonych. Nie kończące się poszukiwania wyczerpały mnie fizycznie i psychicznie. Kiedy w końcu trafiłem do Los Angeles, gdzieś w głębi ducha czułem, że to kolejna strata czasu. I wtedy w studio pojawił się Haley ubrany w zwykły t-shirt, a ja pomyślałem, że oto trafił mi się sympatyczny, urokliwy chłopaczek. Rozparłem się wygodnie w fotelu i Haley zaczął odgrywać swoją scenę, a ja miałem wrażenie, że oglądam ją pierwszy raz w życiu. Czułem się, jakbym nigdy wcześniej nie słyszał jego kwestii, aż tu nagle brzmiały one dokładne tak, jak powinny. Kiedy skończył, był cały we łzach, a ja płacząc wykrztusiłem: "Kim jesteś? Skąd przyjechałeś?". Haley wybuchnął śmiechem i otarł łzy. Potem zagrał jeszcze dwie sceny, a wszystko było dokładnie tak, jak to sobie wymarzyłem. Nie mogłem oderwać od niego oczu! Potem wróciłem do Nowego Jorku i powiedziałem kierownikowi obsady, że nie chcę robić tego filmu bez Haleya. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale mówiłem szczerze. Potem sprowadziliśmy Haleya na próbę czytaną z Frankiem Marshallem i Kathleen Kennedy, którzy mają doświadczenie w pracy z dziećmi. Kiedy Haley skończył swoją scenę, wszyscy ocierali łzy i doszliśmy do wniosku, że nasze poszukiwania zakończyły się sukcesem. Naszym Cole'em będzie Haley i nikt inny”.
“Haley zawładnął nami od pierwszej chwili - mówi Frank Marshall. - Podobne uczucie mieliśmy z Kathy przy "E.T." i kilku innych naszych filmach. Na planie Haley potwierdził swoją klasę. Z powagą podchodził do pracy, pilnie odrabiał prace domowe, starał się zrozumieć swoje kwestie, swojego bohatera i relacje łączące go z innymi. Nie ograniczał się przy tym do wypowiadania swoich kwestii. Spoglądał wszystkim prosto w oczy, widzieliśmy więc, że rozumie to, co mówi, a tym samym wierzyliśmy mu bez zastrzeżeń”.
“To wielki zaszczyt dla mnie, że wybrano mnie do roli Cole'a - mówi Haley Joel Osment, bez śladu charakterystycznej dla dziecięcych aktorów przemądrzałości. - To wspaniały scenariusz i wierzę, że odniesie zasłużony sukces. Świetnie się bawiłem na planie, podobało mi się szczególnie to, że nasz film porusza wiele różnych problemów. Rozbawi cię, wzruszy, a już na pewno przestraszy, wciśnie w fotel i nie puści aż do końca projekcji”.
M. Night Shyamalan mówi: “We wszystkich wielkich filmach jest szczypta magii. Przez magię rozumiem coś, czego nie da się zawrzeć w scenariuszu, czego nie da się odtworzyć, choćby nie wiem, jak się próbowało. Do "Szóstego zmysłu" wnosi taką magię Haley”.