Reklama

"Strefa X": REŻYSER O FILMIE

Dowiedziałem się kilku rzeczy na temat jednego z księżyców Jowisza, Europy, na którym, według naukowców, są największe szanse na istnienie życia. NASA faktycznie chciała tam wysłać sondę po próbki. Pomyślałem więc, że gdyby tak zrobiła, sonda mogłaby się rozbić, uwalniając mikroorganizmy, które potem spowodowałyby skażenie terenu. W naszym przypadku, Zatoki Meksykańskiej. Chciałem, żeby akcja STREFY X zaczynała się w tym miejscu, gdzie większość filmów sci-fi zazwyczaj się kończy - czyli sześć lat później, kiedy życie normalnie się toczy, a skażona strefa jest odizolowana od reszty świata.

Reklama

Fotograf Andrew Kaulder (Scoot McNairy) dokumentuje wydarzenia, Sam (Whitney Able) jest amerykańską turystką. Jej ojciec chce, żeby Kaulder zawiózł Sam do domu. Na początku zadanie to wydaje się proste, potem staje się coraz trudniejsze. Chodziło mi nie tylko o efekty wizualne, ale także o drogę, jaką przebywa dwójka ludzi, dosłownie i emocjonalnie.

Kiedy patrzę teraz na film, nie widzę obrazu, który był w moich planach. Myślę, że jest jeszcze lepszy. Scoot McNairy i Whitney Able wnieśli do niego dużo od siebie. Fantastycznie się ich ogląda, ciekawie jest zanurzyć się w tym świecie i dać się im prowadzić. Kiedy robiłem film, musiałem go oglądać tysiąc razy i nigdy się nie znudziłem. Myślę, że udało mi się zrobić coś, na co ja sam chciałbym pójść do kina.

Gareth Edwards

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Strefa X
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy