"Strażnik": STYL STRAŻNIKA
„Ten film jest przepełniony energią – mówi reżyser Clark Johnson. – Dlatego użyliśmy tylu kamer i skorzystaliśmy ze zdjęć kręconych w ruchu”. Johnson i jego operator, Gabriel Beristáin, poprzednio współpracowali przy filmie „S.W.A.T. – jednostka specjalna”, gdzie stworzyli szczególny obraz Los Angeles. STRAŻNIK to sensacyjne kino akcji z Białym Domem i elitarną formacją w tle. „Na świecie tyle się dzieje - mówi Beristáin. – chcieliśmy ten świat przedstawić we własnym stylu, z rozmachem, na wysokim C.
Wypracowaliśmy sposób, dzięki któremu mogliśmy reagować światłem i obrazem na rozwój akcji. Na początku mamy dobrze strzeżony świat, pełen ciepła, elegancki, fotografowany w sposób klasyczny. Kiedy fabuła staje się bardziej niepokojąca, nasze kamery oddają ten nastrój, oświetlenie staje się bardziej chłodne, a ruch kamery bardziej nerwowy. To nie jest proces mechaniczny, ale filozoficzny, oparty na przewidywaniu emocji widowni. Nie chcieliśmy, by widownia musiała zgadywać, ale żeby była cały czas zaskakiwana. Ruch kamery nie powinien odstępować fabuły”.
Świetlisty świat Białego Domu egzystuje z mrocznym, bardziej realnym światem, kiedy Garrison musi uciekać. Johnson i Beristáin wykorzystali wiele technik, wykorzystując tradycyjną kamerę 35 mm, wideo, Steadicam, zdjęcia kręcone z ręki, w końcu zaś obraz telewizyjny.
Badając świat pozostający pod nadzorem, filmowcy pokazują, co to znaczy być obserwatorem, a co – obserwowanym, dają też odczuć, co to znaczy przebywać w zamkniętym świecie amerykańskiej Secret Service. „Wydało się nam interesujące, spojrzeć na film oczami widza – mówi Beristáin. – Świat, jaki pokazujemy nie jest prosty. Bohaterowie popadają w obsesję i stają się podejrzliwi, zwłaszcza wobec ludzi z najbliższego kręgu. Świat wokół nich się wali, wkrada się chaos”.
Beristáin był odpowiedzialny za oświetlenie dwóch najpiękniejszych kobiet świata, Kim Basinger i Evy Longorii. „Obie grają ciekawe postacie – mówi operator. – Byłem więc szczęśliwy, że musiałem oświetlać te dwie kobiety, by niezależnie od okoliczności wyglądały tak samo atrakcyjnie.
Świat Pierwszej Damy rozsypuje się na drobne kawałki, czeka ją wielka odmiana. Sięgnęliśmy po takie światło, żeby w każdej sytuacji jej twarz zachowała godność, grację i elegancję. Początki Evy w filmie są skromne, zwłaszcza w ciemnym pokoju, gdzie spotyka postać graną przez Kiefera Sutherlanda. Kiedy nabiera pewności siebie, zostaje oświetlona inaczej, wydaje się bardziej odważna. Światło jest skierowane bezpośrednio na nią, pod niewielkim kątem, bez żadnych filtrów zmiękczających – wygląda wspaniale. Praca z nimi na planie to mój przywilej i przyjemność”. Beristáin pozostaje wierny europejskiej tradycji filmowania, gdzie - jak mówi - „aktorzy cenią światło, jakie im się proponuje. Kim i Eva zachowywały się tak jak wielkie europejskie aktorki, z którymi pracowałem – przyjęły ten dar po królewsku”.
Projekty dekoracji scenografa Andrew McAlpine’a obejmowały wybudowanie w studiu pokoju operacyjnego „Prezydenckiego Oddziału Ochrony”, gdzie pracują agenci. Wymagało to zgromadzenia dziesiątków komputerów, biurek, monitorów, ekranów, urządzeń podsłuchowych, raportów oraz innych detali – skoroszytów, plakietek, fotografii, flag i podkładek pod myszy.
Kostiumolog Ellen Mirojnick, która pracowała z Michaelem Douglasem już przy ośmiu filmach, zdecydowała, że uniformy i garnitury Secret Service powinny być eleganckie i podkreślające budowę sylwetki. Wykorzystując nasycony granat gładkich koszul i specyficzną tonację palety odcieni niebieskiego i szarego, wraz ze swoją ekipą stworzyła rodzaj uniformu obowiązującego w formacji. Podobnie jak inni filmowcy dążyła do podtrzymania realizmu opowieści – z jednym wszak wyjątkiem – Evy Longorii. „Ona wygląda na piękniejszą niż pozwala na to regulamin – śmieje się Mirojnick. – Postarałam się o coś bardziej modnego. Kobiety wprawdzie noszą spodnie, by mogły biegać, ale przede wszystkim liczy się krój”.