Reklama

"Stary, kocham Cię": PRODUKCJA

"Jeśli zobaczysz fajnie wyglądającego faceta, zacznij rozmowę. Zaproś go na męskie spotkanie. Myślę tutaj o lunchu albo drinku po pracy. Żadnych kolacji ani filmów. Nie zabiera się takich facetów do kina na "Diabeł ubiera się u Prady", zrozumiane? - Robbie (Andy Samberg)

"Jeśli zobaczysz fajnie wyglądającego faceta, zacznij rozmowę. Zaproś go na męskie spotkanie. Myślę tutaj o lunchu albo drinku po pracy. Żadnych kolacji ani filmów. Nie zabiera się takich facetów do kina na "Diabeł ubiera się u Prady", zrozumiane?
- Robbie (Andy Samberg)

Realizowana w całości w Los Angeles, komedia "Stary, kocham cię" pokazuje miasto w sposób rzadki dla hollywoodzkich filmów. "Dorastałem na Manhattanie, a Los Angeles zawsze mnie fascynowało," wyjaśnia John Hamburg. "Spędziłem tam mnóstwo czasu pracując i mam wrażenie, że postrzegałem to miasto w dosyć romantyczny sposób. Właśnie dlatego osadziłem tam akcję filmu. Żeby zbadać, co kryje się pod jego fasadą."

Jednym z elementów, jakie Hamburg chciał wprowadzić do swojej historii było pokazanie, że to gdzie mieszkasz w tej olbrzymiej metropolii często determinuje to kim jesteś i sprawia, że trudniej jest ci się wyrwać z danego środowiska. "Peter Klaven mieszka we wschodniej części miasta, podczas gdy Sydney daleko na zachodzie - w Venice, które wygląda jak nadmorskie miasteczko," wyjaśnia Hamburg. "Chociaż obaj mieszkają w Los Angeles, łatwo zauważyć, że jeśli ktoś wybiera Venice, jest prawdopodobnie zupełnie inną osobą niż ta, która zdecydowała się zamieszkać o godzinę drogi od oceanu."

Reklama

Jednym z ulubionych zajęć Sydneya jest spacerowanie z psem (krzyżówką mopsa i beagla) promenadą w Venice, gdzie spotkać można także innych właścicieli czworonogów wyglądających często dokładnie tak, jak ich pupile.

Poszukiwania odpowiednich kombinacji pies/właściciel zakrojone były na dosyć szeroką skalę. "Na castingach pojawiło się ponad 250 osób z psami. Byli tacy, którzy przyjechali ubrani tak, jak ich psy i tacy, którzy mieli na głowie identyczne fryzury. Było to bardzo interesujące, na dosyć dziwaczny, wywołujący gęsią skórkę sposób," mówi jeden z producentów."

Ewidentnie posiadający mnóstwo pieniędzy, Sydney mieszka w skromnym bungalowie przy plaży, gdzie spędza mnóstwo czasu w swojej "jaskini" - przekształconym z garażu fantazyjnym miejscu za domem. To właśnie tam chłopcy mogą pozostać chłopcami i oddawać się nieskrępowanym przyjemnościom. "Jaskinia to miejsce, do którego można uciec od codzienności i znowu poczuć się jak 10-latek", wyjaśnia Rudd.

"Jaskinia to najlepsze centrum spędzania wolnego czasu dla facetów," twierdzi Segel. "Pokój jest pełen wygodnych kanap, książek, płyt CD i DVD. Znajdują się tam także trzy telewizory, znakomity system nagłośnienia i zestaw instrumentów na potrzeby improwizowanych sesji muzycznych.

Zanim spotyka Sydneya, Peter udaje się na kilka dziwacznych - i bardzo zabawnych - męskich spotkań, mając nadzieję na poznanie prawdziwego przyjaciela. Idzie m.in. na mecz L.A. Galaxy, gdzie towarzyszy mu Lonnie, klient jego brata Robbie'go, któremu ten obiecał w zamian darmowy trening. Sprawy szybko przybierają niekorzystny obrót, kiedy Lonnie, właściciel niezwykle wysokiego głosu, którym doprowadza do szału najcierpliwszych, zaczyna głośno skandować i przeszkadzać zawodnikom w grze. Sytuacja staje się tym bardziej napięta, że dochodzi do bójki Lonniego (aktor komediowy Joe Lo Truglio) z kibicami, w którą wciągnięty zostaje także Peter.

Podczas wizyt w jaskini Sydneya, Peter i jego przyjaciel odkrywają, że mają wspólną pasję: rockowe trio Rush. "Zastanawiałem się nad zespołem, który mógłby połączyć tych facetów," mówi reżyser. "Zresztą większość z tych opowieści pochodzi z mojego własnego doświadczenia. Od zawsze byłem wielkim fanem Rush. Wiedziałem, że mają w repertuarze mnóstwo piosenek, które można by umieścić w filmie."

Przyjaciele spędzają mnóstwo czasu grając na instrumentach, ale sytuacja zaczyna robić się poważna, kiedy idą razem na koncert Rush. Filmowcy byli zachwyceni, kiedy grupa zgodziła się pojawić w filmie, debiutując tym samym na dużym ekranie. Koncert został zrealizowany w Avalon Hollywood (historycznym byłym Palace Theater) w czasie jednodniowej przerwy w trasie zespołu w 2008 roku. "Ten wieczór to było wręcz surrealistyczne doświadczenie," mówi producent wykonawczy Andrew Haas. "Na sali koncertowej pełno było fanów Rush. Nie wiem, czy znacie fanów tego zespołu, ale ich energia była po prostu elektryzująca i dała nam siłę na kolejne wyzwania."

"Stary, kocham cię" pokazuje z kombinacją wrażliwości i dziwnego humoru wyzwania, przed jakimi stają dojrzali mężczyźni chcąc się z kimś zaprzyjaźnić. "Ten film zwróci uwagę każdego widza," komentuje Jason Segel. "Ma w sobie zarówno pewną dawkę rubaszności, jakiej szukamy w filmach dla facetów, jak i wrażliwość komedii romantycznej. Kiedy obejrzymy go z dziewczyną, pewnie powie, 'Wybrałeś bardzo uczuciowy film. Sporo o tobie mówi.' I tutaj każdy z nas wygrywa."

"Mam nadzieję, że po obejrzeniu naszego filmu, faceci staną się trochę bardziej otwarci na wspólne chodzenie do kina, dzielenie się popcornem i zwyczajne spędzanie czasu razem," dodaje reżyser.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Stary, kocham Cię
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy