"Stalingrad": TWÓRCY O FILMIE
Fiodor Bondarchuk, reżyser: "Chcieliśmy zrealizować film, jakiego sami nigdy nie oglądaliśmy. Jeśli mam być szczery, nigdy nie przypuszczałem, że mój następny projekt okaże się być zrobionym z olbrzymim rozmachem dramatem wojennym. Pytałem sam siebie, po co nam kolejny film o wojnie i znalazłem odpowiedź. Chciałem, żeby widzowie znaleźli się w oblężonym mieście w listopadzie 1942 roku."
Alexander Rodnyansky, producent: "Stalingrad" to nie tylko opowieść o bitwie, która odmieniła losy wojny, to opowieść o ludziach, którzy zachowali człowieczeństwo w nieludzkich warunkach i nie utracili zdolności do miłości. Dzięki najnowszym technologiom, widzowie będą mieli szansę poczuć atmosferę filmu, uczestniczyć w akcji i doświadczyć pełnego wachlarza emocji począwszy od łez i radości.
W rolę głównego antagonisty filmu, oficera Wehrmachtu wcielił się znany aktor Thomas Kretschmann (King-Kong, Pianista, Walkiria itd.). Warto wspomnieć, że Kretschmann rozpoczął karierę ponad 20 lat temu rolą w niemieckim filmie Stalingrad w reżyserii Josepha Vilsmaiera.
Fiodor Bondarchuk: "To niezwykły zbieg okoliczności. Thomas Kretschmann i ja byliśmy zaangażowani aż w trzy Stalingrady. Pewnego dnia podczas przerwy na planie zapytałem Thomasa:
- Pamiętasz, że grałeś w Stalingradzie?
- Pewnie. To był moja pierwsza rola po tym, jak uciekłem z NRD.
Niemiecki Stalingrad był filmem o grupie Niemców, którzy zamarzają na śmierć podczas okupacji miasta. Dokładnie w roku, w którym Kretschmann w nim zagrał, ja wcieliłem się w rolę snajpera Zaitseva, w produkcji o tym samym tytule wyreżyserowanej przez mojego nauczyciela Yuriya Ozerova. To był rok 1989.
I potem, po wielu latach dwaj aktorzy z dwóch różnych filmów o Stalingradzie, spotykają się, żeby zrobić trzeci. Thomas twierdzi, że nigdy nawet nie przyszło mu na myśl, że może wystąpić w kolejnym filmie wojennym. A tym bardziej w Stalingradzie. Na szczęście udało mi się go do tego namówić."