Reklama

"Spisek": NOWA PRZYGODA

Gdy Largo Winch wchodził na ekrany kin, film "Spisek" już powstawał. "To producentka Nathalie Gestaldo wpadła na pomysł drugiej części - wyjaśnia Jérôme Salle. - Julien Rappeneau i ja długo o tym rozmawialiśmy, zaczęliśmy wymyślać historię, a przede wszystkim odkryliśmy, że mamy ochotę na nakręcenie drugiej części. Robienie filmu jest długim procesem, który sie nie uda, jeżeli brakuje chęci. Dopiero po nakręceniu i premierze pierwszej części "Largo Wincha", powstała zasadnicza część scenariusza kontynuacji. "Kiedy zdecydowaliśmy się ją nakręcić, przejrzałem ponownie wszystkie albumy - kontynuuje Julien Rappeneau - Naszym celem było napisanie scenariusza, który w dużej mierze byłby oparty na świecie znanym z komiksu "Largo Winch", ale stanowiłby odrębną historię. Zależało nam na tym, żeby była oryginalna. Osobiście, jako widz, lubię być zaskakiwany przez adaptację utworu, który dobrze znam. Skonfrontować ją z moją reżyserką wizją. Wspólnie z Jérômem chcieliśmy się tą przyjemnością podzielić z widzami. Ważne też dla nas było, by zachować ducha, zarówno komiksu, jak i pierwszej części filmu.

Reklama

Nadrzędnym celem drugiej części było ulepszenie: "Mam tendencję do widzenia w moich filmach głównie tego, co nie wyszło najlepiej - wyjaśnia Jérôme Salle. Chciałem więc zmienić to, co uznałem za rozczarowujące i zachować to, co wydawało mi się wystarczająco udane. Na wszystkich etapach, od pisania scenariusza aż do postprodukcji". W tym przypadku to, co najlepsze, to zapewnienie widzom jeszcze lepszej rozrywki. "W zasadzie jest to słowo najbardziej odpowiednie - potwierdza Jérôme Salle. Powinno być więcej gry, więcej zabawnych momentów, humoru, więcej akcji... I jeszcze więcej emocji, co w tym przypadku owocuje historią miłosną. Pierwsza część była zbyt poważna. Wynikało to z różnych konieczności: trzeba było przedstawić opowiadaną historię i postacie. Mimo że nie trzymaliśmy się ściśle pierwowzoru komiksowego, ramy historii zostały zachowane. Przy drugiej części mieliśmy znacznie więcej swobody".

W podobnym tonie wypowiada się Julien Rappeneau: "W pierwszej części ekspozycja była dosyć wyraźna, jednakże ostatecznie nie przeszkadzała w pozytywnym odbiorze historii. Geneza postaci sama w sobie była na tyle ciekawa, aby przyciągnąć widza (mimo tego, że w niektórych momentach spowalniała film). Jednakże dopiero uwolniwszy się od niej, można było nakręcić film bardziej rytmiczny i gęstszy emocjonalnie. Z mniejszą dawką tego całego "blabla" finansowego. Jednakże to "blabla" było konieczne do rozwinięcia intrygi, tak by była dla wszystkich zrozumiała. Nie chcieliśmy, żeby widz poczuł się wyłączony z historii" - dodaje Julien Rappeneau. "Czasem jednak trzeba uprościć pewne kwestie. Nie należy jednak robić tego przesadnie, bowiem ekonomia, także i dzisiaj, stanowi istotny składnik codzienności. Codziennie słyszymy przecież o notowaniach na giełdzie, funkcjonowaniu przedsiębiorstw itp.". "Przy pracy nad tego typu scenariuszem napotykamy dwie trudności - wyjaśnia twórca. Pierwszą z nich jest wymyślenie spisku, który byłby odpowiednio rozbudowany i skomplikowany, a przy tym zrozumiały dla widza. Drugą zaś podanie informacji finansowych ważnych z punktu widzenia tego spisku. Trzeba wybrać dobry moment i zrobić to jeden jedyny raz. Pułapką jest powtarzanie tej informacji, w obawie, że widz jej nie wychwycił. Powtarzanie osłabia jej wartość. Należy zminimalizować dawkę podawanych informacji i odwołać się do nich w odpowiednim momencie, znaleźć jasny sposób na ich przekazanie. Później jest kilka możliwości poprowadzenia akcji. Załóżmy na przykład, że Largo decyduje się na sprzedaż koncernu. Jest to dobry moment na przekazanie dosyć szczegółowej informacji finansowej, gdyż współgra to z postacią bankiera (granego przez Anatole'a Taubmana), który mógłby wytłumaczyć na czym polega cały proces sprzedaży, dodać element komediowy, który sprawiłby, że nie byłaby ona niestrawna dla oglądających".

W trakcie pisania nie mogło się obyć bez konsultacji z Tomer'em Sinsleyem. "Zawdzięczamy mu kilka interesujących komentarzy - powiedział Jérôme Salle - spojrzenie okiem aktora, odmienne od naszego. On bowiem czytał scenariusz oczyma granej przez siebie postaci". Aktor inaczej widzi jej rozwój, doskonale wie, do jakiego momentu chce ją doprowadzić. "W "Largo Winch" chodziło o zdobycie władzy, pogodzenie się z przeznaczeniem. W "Spisku" mamy do czynienia z człowiekiem dojrzałym, który nie musi już nic udowadniać, który zaakceptował swoją pozycję. Pogodził się z ojcem i poukładał sprawy, które przeszkadzały mu wejść w dorosłość". "Na początku "Spisku" - kontynuuje Jean Rappeneau - życie bohatera ciągle jeszcze jest wywrócone do góry nogami, w związku z objęciem szefostwa ogromnego koncernu. Pojawia się mnóstwo pytań: Co zrobić z tak wielką władzą, z taką ilością pieniędzy,

z funkcją, którą pełni? "To tematyka bliska postaci superbohatera. Często superbohater zyskuje władzę, o którą nie zabiegał, i ta władza wymusza na nim ogromną odpowiedzialność. Co z nią uczyni? Czy przyniesie ona zło czy dobro? To właśnie ta niepewność jest najbardziej interesująca."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Spisek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy