Reklama

"Sophie Scholl - ostatnie dni": O INSPIRACJI FaBUŁY FILMU

Fred Breinersdorfer i Marc Rothemund

„Z mieszaniną odrazy, podniecenia i szacunku braliśmy do rąk akta Gestapo dotyczące Białej Róży. Uważnego czytelnika szczególnie uderza opis pierwszych przesłuchań: mistrzostwo, z jakim rodzeństwu Schollów udaje się odrzucać ciążące na nich zarzuty oraz spryt Sophie, która w pewnym momencie jest o krok od ocalenia siebie i swojego brata. Kiedy pojawiają się niezbite dowody ich winy, przesłuchujący Sophie oficer Robert Mohr usiłuje wydobyć z niej nazwiska pozostałych spiskowców. Dla uwięzionej rozpoczynają się godziny straszliwych męczarni, podczas których usiłuje ona ochronić jak największą liczbę swoich przyjaciół i współpracowników. Na koniec czytamy o tym, jak Sophie odrzuca ostatnią szansę daną jej przez Mohra – łagodny wyrok za cenę zdrady jej ideałów.

Reklama

Po pobieżnym zapoznaniu się z zapisem przesłuchań można mieć wrażenie, że rodzeństwo Schollów stosunkowo wcześnie i bez większego oporu ujawniło nazwiska swoich towarzyszy. Nie jest to jednak prawda; nie powinniśmy zapominać, że mamy do czynienia z aktami sporządzonymi przez ich katów. Styl i język tych dokumentów jednoznacznie wskazuje, że ich autorem był oficer prowadzący przesłuchania. Jest to całkowicie zgodne z wieloletnią tradycją sądowniczą w Niemczech oraz procedurami operacyjnymi tamtejszej policji, które zostały opracowane na długo przed narodzinami nazizmu i wciąż są praktykowane. Funkcjonariusz policji przesłuchuje zatrzymanego robiąc notatki, a następnie, w jego obecności, dyktuje je w formie końcowego protokołu. Pytania i odpowiedzi dopisywane są później i tylko wtedy, gdy stenogram przesłuchania wciąż zawiera jakieś nieścisłości lub niedokończone kwestie.

Jednym słowem, czytając akta Sophie Scholl słyszymy głos Mohra i zapoznajemy się z wydarzeniami z jego punktu widzenia. Prawdziwe słowa Sophie nie miały wpływu na ostateczny kształt protokołu z jej przesłuchań. Z drugiej strony, nie znajdziemy w nim także komentarzy Mohra, jego gestów, gróźb i metod, jakimi się posługiwał, aby wyciągnąć z dziewczyny zeznania. Nie odnotowano również reakcji Sophie. Jednak tym, co przebija z kart tych dokumentów, jest duch politycznej dyskusji oraz ogromna odwaga Sophie Scholl.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy