Reklama

"Słodki drań": REALIZACJA

Woody Allen opowiedział w "Słodkim draniu" zmyśloną biografię jazzowego gitarzysty Emmeta Raya. Opowiedział o jego sukcesach na swingującej scenie lat 30., a także o jego romansach, spotkaniach z innymi muzykami, kontaktach z gangsterami. Sean Penn gra fikcyjnego muzycznego geniusza, który w życiu zawodowym pnie się w górę, zaś w prywatnym nie potrafi się ustatkować. Emmet cały czas tkwi w cieniu jedynego podziwianego przez siebie artysty - Django Reinhardta. Ten ostatni był - w przeciwieństwie do Raya, postacią autentyczną. Uchodzi do dziś za najważniejszego gitarzystę w historii jazzu i jednego z największych gitarzystów w historii muzyki ogóle. Urodził się podobno w Belgii, ponoć w wędrownym wozie Cyganów rumuńskich. Ale jego nazwisko wskazuje na spowinowacenie z Romami niemieckimi. Tak przynajmniej twierdzi niemiecki historyk Joachim Ernst Brendt w książce "Wszystko o jazzie. Od 'Nowego Orleanu' do 'jazz - rocka'". W pracy tej możemy przeczytać: "Reinhardtowie stanowią wielki niemiecki ród cygański i jeszcze dziś istnieją w Niemczech reinhardtowskie zespoły cygańskie grające 'a la Django'". Gwoli ścisłości trzeba jednak dodać, że zespoły takie istnieją również we Francji, gdzie Django Reinhardt założył w latach 30. słynny "Quintet du Hot Club de France", składający się wyłącznie z instrumentów strunowych: trzech gitar, skrzypiec (grał na nich słynny Stephane Grappeli) i kontrabasu.

Reklama


Tym co różniło Reinhardta od innych pionierów gitarowej wirtuozerii, takich jak Lonnie Johnson, Eddie Lang (na którym się wzorował) czy Charlie Christian, była niepowtarzalna siła ekspresji jego gry. Reinhardt, przesuwając palce po strunach z niebywałą biegłością, czasem zapierał słuchaczom dech w piersiach szybkimi pasażami, a czasem wzruszał ich dla odmiany lirycznymi improwizacjami. W swych nagraniach i podczas występów łączył techniczną wirtuozerię z melancholią, w której powracały echem jego cygańskie korzenie. Nic dziwnego, że tylko on potrafił doprowadzić fikcyjnego Emmeta Raya - bohatera filmu "Słodki drań" - do płaczu. Django Reinhardt wprowadził do gry na gitarze wiele cennych innowacji techniczno-artystycznych. Zmarł w roku 1953.


Źródeł filmu "Słodki drań" należy szukać w miłości, jaką jego twórca - Woody Allen darzy jazz. Ten wybitny reżyser umieszczał standardy muzyki synkopowanej na ścieżkach dźwiękowych wielu spośród swych wcześniejszych filmów. "Słodki drań" różni się od nich tym, że muzyka ta jest tu już nie tłem akcji, lecz jej uczestnikiem, bohaterką, na równi z postaciami ludzkimi. Bowiem ten film to opowieść, czy raczej baśń, o jazzie i jego najlepszych czasach. O erze swingu i o artyście, którego era ta stworzyła. Nie szkodzi, że gitarzysta Emmet Ray zrodził się w wyobraźni Woody Allena; reżyser konstruując tę postać miał przed oczyma kilku autentycznych jazzmanów znanych zarówno ze swoich osiągnięć artystycznych, jak i burzliwego życia osobistego.


Kiedy Woody Allen przygotowuje nowy film, obsadzenie poszczególnych ról (które najczęściej bywają zarazem komiczne i dramatyczne) odpowiednimi aktorami, ma dla niego znaczenie priorytetowe. Tak było i tym razem. Trafny wybór sprawił, że Allen mógł powiedzieć po zakończeniu zdjęć: "Uwielbiałem pracować z każdym z moich aktorów i spędziłem wspaniały czas na planie. Byłem bardzo zadowolony ze współpracy z Seanem Pennem, który jest świetnym aktorem. Praca z Samanthą Morton sprawiła mi przyjemność , a Uma Thurman zagrała cudownie. Całą realizację filmu zapamiętam jako piękne doświadczenie".


Allen obsadził w roli Emmeta Raya aktora Seana Penna. Nadzwyczajna wszechstronność tego artysty pozwalała mu w przeszłości wcielać się w najróżniejszych ekranowych bohaterów. Teraz przybył jeszcze jeden: gitarzysta jazzowy ery swingu. Penn, który nigdy przedtem nie grał na gitarze, opanował bardzo trudne palcówki do ok. 30 utworów jakie przyszło mu wykonać przed kamerą. Woody Allen wspomina: "Sean spełnił moje najskrytsze marzenia związane z tą rolą".


Trzon opowieści o Emmecie Rayu stanowi jego poruszający romans z milczącą praczką Hattie, którą gra młoda angielska aktorka Samantha Morton. Z ust Hattie nie pada ani jedno słowo, toteż Morton musiała wyrazić całą intensywność uczuć swojej bohaterki wyłącznie oczyma i mimiką. Z Hattie kontrastuje Blanche grana przez Umę Thurman. Aktorka nie powtarza się, mimo iż kreuje postać salonowej lwicy lat 30., nieco podobną do tej, w jaką wcielała się w filmie "Henry and June". Woody Allen komentuje: "Uma to wspaniała aktorka - efektowna, obdarzona intelektem, posiada wyjątkowo imponującą klasę arystokratki".


W "Słodkim draniu" pojawiają się także inni oprócz Woody Allena, znani znawcy jazzu, m.in. krytyk Nat Hentoff oraz scenarzysta i reżyser Douglas McGrath. Wszyscy opowiadają anegdoty ze zmyślonego życia Emmeta Raya. Zwłaszcza jedną z nich - o pogoni bohatera za Blanche i jej adoratorem - Alem Torrio. Za każdym razem historia ma różne zakończenia. W tej komicznej sekwencji film przypomina do pewnego stopnia "Strzały na Broadway'u", gdyż reżyser posługuje się podobną konwencją - pastiszu hollywoodzkiego kina gangsterskiego lat 30. i 40. W innej dowcipnej sekwencji - ze sztucznym półksiężycem jako wehikułem służącym do efektownego pojawiania się artysty na scenie, Allen sięga po chwyty rodem z burlesek Chaplina i zwariowanych komedii braci Marx.


Akcja filmu rozgrywa się w wielu miastach Stanów Zjednoczonych. Wraz z Emmetem Rayem wędrujemy przez kluby jazzowe, ulice i... tory kolejowe Nowego Jorku, New Jersey, Chicago, Detroit, a nawet Hollywood. Niezwykłe jest to, że film w całości zrealizowano w Nowym Jorku, w 85 obiektach zdjęciowych odległych o najwyżej godzinę jazdy od Manhattanu. Na przykład popularny dinner club na 44 Ulicy Zachodniej w New York City zagrał jazzowy klub chicagowski. Każdy z tych obiektów musiał być o ściśle określonej porze przygotowany do zdjęć, tzn. odpowiednio wystylizowany na lata 30. Praca w tych warunkach, z częstym przenoszeniem się z miejsca na miejsce, wymagała niezwykłej koordynacji działań całej ekipy. Na szczęście była to zgrana grupa, złożona w większości ze stałych współpracowników Allena. Należał do nich scenograf - Santo Loquasto odpowiedzialny za wyczarowanie w dzisiejszym Nowym Jorku swingującej Ameryki sprzed 60. lat. Sekundowała mu w tym projektantka kostiumów - Laura Cunningham Bauer. Warto również zwrócić uwagę na pietyzm, z jakim odtworzono zabytkowe instrumentarium jazzowe, zwłaszcza zestawy perkusyjne.


Nowicjuszem w twórczym zespole reżysera "Słodkiego drania" jest autor zdjęć - Chińczyk Zhao Fei ("Zawieście czerwone latarnie" Zhanga Yimou), który po raz pierwszy pracował przy filmie anglojęzycznym. Chociaż z reżyserem, ekipą i aktorami porozumiewał się za pośrednictwem tłumaczy, swymi zdjęciami dowiódł uniwersalności języka filmowych obrazów. W kadrach nasyconych ciepłymi barwami, mających w sobie coś z dalekowschodniej, a dokładnie z chińskiej barokowości, oddał bogactwo kolorowego świata z epoki jazzu. Woody Allen stwierdził: "Zhao Fei posiada bez wątpienia prawdziwy talent".


Pozostał wybór standardów jazzowych. Allen korzystał tu z pomocy konsultanta muzycznego, aranżera i dyrygenta - Dicka Hymana. To Hyman zaproponował, aby nagranie partii gitarowych, wykonywanych na ekranie przez Emmeta Raya, powierzyć Howardowi Aldenowi, uchodzącemu za jednego z najlepszych współczesnych gitarzystów jazzowych. Ścieżka dźwiękowa, do której prawa posiada wytwórnia Sony Classical Records, zawiera również oryginalne nagrania Django Reinhardta (utwór w jego wykonaniu - "When Day Is Done" z roku 1937 - otwiera film), Eddie’go Langa - innego wybitnego gitarzysty oraz skrzypka Joe Venutie’go a także innych instrumentalistów, wokalistów i orkiestr z tamtych lat.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Słodki drań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy