Reklama

"Słodki drań": KORZENIE

Na palcach jednej ręki można zliczyć te filmy Woody Allena, których nie wypełniają standardy muzyki jazzowej. Allen, sam będący jazzowym klarnecistą, ze szczególnym upodobaniem umieszcza na ścieżkach dźwiękowych przeboje ery swingu - złotych lat 30. Bywa, że postępuje tak niezależnie od tego, w jakim czasie umieszcza akcję scenariusza. Jednakże w jego filmografii znajdziemy szereg obrazów rozgrywających się w latach 30., co czyni tego rodzaju podkład muzyczny jeszcze bardziej adekwatnym. Wymieńmy tu "Radio Days", "Purpurową różę z Kairu", "Strzały na Broadwayu" czy "Zeliga".

Reklama


Zatrzymajmy się przy tym ostatnim filmie - z roku 1983, gdyż o 16 lat późniejszy "Słodki drań" jest do niego zbliżony formułą. Tak jak "Zelig" był dowcipną, sfingowaną biografią fikcyjnego człowieka-kameleona, relacjonowaną przez osoby, które rzekomo znały go osobiście, tak "Słodki drań" jest pełną humoru opowieścią o krótkotrwałej karierze i prywatnym życiu najlepszego, po Djangu Reinhardtcie, gitarzysty czasów swingu - Emmeta Raya. Opowieść, ilustrowaną retrospekcjami, snują jazzowi eksperci, w tym sam Woody Allen. W retrospekcjach nie brak anegdot o Rayu, niekiedy opowiadanych kilkakrotnie, za każdym razem trochę inaczej, z innego punktu widzenia.


Postaci ludzkie nie wyczerpują jednak listy głównych bohaterów "Słodkiego drania". Woody Allen, scenarzysta i reżyser filmu w jednej osobie, prywatnie wielki entuzjasta muzyki synkopowanej, ogromną wagę przypisuje także rekonstrukcji barwnego życia nocnych klubów jazzowych w Ameryce lat 30. i oczywiście samej muzyce jazzowej. Ze ścieżki dźwiękowej rozbrzmiewa około 30. znanych standardów ery swingu, a gitarowe partie Raya Emmeta wykonuje Howard Alden, uchodzący za jednego z największych dziś wirtuozów tego instrumentu.


materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Słodki drań
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy