"Sin City - Miasto Grzechu": SPRAWDZIAN SIŁY CHARAKTERU
Niestety, nic nigdy nie bywa aż tak proste. Rodriguez nastawiał się na sceptyczne podejście Millera do projektu i faktycznie tak było. Miller mówi: „Czułem się zaintrygowany, ale jednocześnie chciałem chronić „Sin City” – moje dziecko i mój dom. Kiedy nie robię nic innego, właśnie tam jestem. Zawsze powracam do „Sin City”.
Niczym nie zniechęcony Rodriguez zaatakował z innej strony. Postanowił udowodnić Millerowi, że uda mu się przenieść jego komiks na ekran nie tracąc nic z jego ducha, ani urody czarno-białego świata.
Własnymi nakładami i na własne ryzyko, Rodriguez nakręcił kilka próbnych scen, aby pokazać Millerowi, co zamierza osiągnąć. Spotkali się w barze na Manhattanie, Rodriguez otworzył laptopa i pokazał świat „Sin City” w ruchu. „Frank oniemiał z wrażenia. Powiedział: To naprawdę mocne, a ja na to: Frank, ta siła pochodzi z twoich albumów.”
Rodriguez miał w zanadrzu jeszcze jeden sposób na przekonanie artysty, wysłał Millerowi napisany przez siebie scenariusz. „Nie przypisuję sobie stworzenia scenariusza. Jedynie przepisałem to, co napisał Frank i przeredagowałem tak, aby zgrać dialogi z tempem filmu. Z trzech zeszytów Franka – The Hard Goodbye (dawniej: „Sin City”), „Krwawa jatka” (The Big Fat Kill) i „Ten żółty drań” (That Yellow Bastard) – zrobiłem jeden scenariusz.
„Powiedziałem mu: Słuchaj, nic jeszcze nie ustalajmy na pewno. Może w którąś sobotę nakręcimy z moją ekipą i kilkoma zaprzyjaźnionymi aktorami (Joshem Hartnettem i Marley Shelton) scenę otwierającą film, firma od efektów specjalnych doda efekty, podłożę muzykę i dodam napisy początkowe? W ciągu tygodnia będziesz mógł zobaczyć gotową scenę i zdecydujesz, czy ubijamy interes i pracujemy dalej. Pomyślałem, że jeśli Frankowi się spodoba, będziemy mogli pracować nad resztą filmu, a jeśli nie, będzie miał co pokazać przyjaciołom.”
Nakręcenie tej pierwszej sceny zajęło im jedynie dziesięć godzin. W świecie filmu jest to tyle, co nic, a jednak opłaciło się nad wyraz.
Hartnett wspomina: „Robert powiedział, że potrzebuje pomocy w przekonaniu Franka Millera, że jest zdolny do wiernego przeniesienia jego twórczości na ekran, a ja po prostu oddałem się do jego dyspozycji. Rozumieliśmy, że jest to misja, a jeśli się powiedzie, powstanie film. Wcześniej nie czytałem tych komiksów, ale kiedy tylko na nie spojrzałem i zobaczyłem Sin City, wiedziałem, że Robert będzie umiał pokazać ten dziki świat. To naprawdę intensywny świat. Faceci są przygarbieni i o wyglądzie opryszków, ubrane w skórę kobiety uzbrojone są w bicze. To jak tradycyjna czarna opowieść w nowym wymiarze. Niczego podobnego jeszcze nie było na ekranie.”
Kiedy wreszcie pokazano mu zarejestrowany materiał, Miller był zaskoczony. Mile zaskoczony. „Zdałem sobie sprawę, że Robert prze do przodu jak lokomotywa. W dodatku udowodnił, że można ufać jego słowom.