"Sekrety": WYWIAD Z ALICE NELLIS
Alice Nellis urodziła się w 1971 roku w Českich Budějovicach. Studiowała scenopisarstwo w FAMU, skąd została wyrzucona na czwartym roku i powróciła w 2002 jako wykładowca. Reżyseria była w jej przypadku następstwem scenopisarstwa. Nellis napisała scenariusz Ene bene na zajęciach Akademii Filmowej. Scenariusz dostał nagrodę FAMU. Jak sama wspominała: "nie mogłam znaleźć osoby, która wyreżyserowałaby tę historię, więc musiałam spróbować sama". Dzięki dofinansowaniu Czeskiej Telewizji napisała i wyreżyserowała kolejny film - Wycieczka, obraz, który zdobył trzy Czeskie Lwy i nagrodę FIPRESCI na festiwalu filmowym w Thessalonikach. Jej najnowszy film - Sekrety został uhonorowany ośmioma nominacjami do nagrody Czeskiego Lwa i trzema Czeskimi Lwami, w tym nagrodą za Najlepszy Film.
Twój nowy film "Sekrety" został bardzo dobrze przyjęty. Czy możesz powiedzieć skąd wziął się pomysł na ten film?
Nie jestem typem scenarzysty, który po prostu wpada na pomysł i myśli "to jest to, o czym chcę pisać". Zazwyczaj łączę kilka pomysłów. Jednym z nich była muzyka... muzyka, która natychmiast wywołuje emocje i uczucia, które niekoniecznie są przez nas oczekiwane. Są takie chwile, kiedy czujesz się bezbronny i nie chcesz wiedzieć o pewnych rzeczach.
Tak jak matka w filmie - boi się, że nie jest wystarczająco silna, rodzina ma wobec niej pewne oczekiwania i nie może się już zachowywać jak nastolatka. Ukrywa te uczucia gdzieś w głębi, aż pewnego ranka słyszy muzykę i choć nie rozumie tej muzyki i nie chce się obudzić, muzyka zaczyna zmieniać jej życie. Sytuacja kobiety po pięćdziesiątce nie jest łatwa. Musisz być matką rodziny i czuć to, co powinna czuć starsza pani. Nie wiem dlaczego, ale oczekuje się, że te kobiety nie mają żadnych prawdziwych uczuć poza tymi matczynymi. A to nie prawda, one wszystkie mają wiele uczuć... może nawet więcej niż, gdy masz trzydzieści lat. Bo w wieku trzydziestu lat musisz się zmagać z wieloma problemami, a kiedy twoje dzieci są już dorosłe i nie musisz martwić się o pieniądze, masz więcej wolnego czasu, aby zastanowić się nad swoim życiem. I zaczynasz zdawać sobie sprawę, że istniejesz także poza swoją rodziną... że może teraz jest właśnie czas, by zadbać o samą siebie.
To bardzo zbliżone do bycia znów nastolatkiem, teraz kiedy Twoje dzieci są już niezależne i nie potrzebują Cię każdego dnia, musisz znaleźć nowy sposób, by zdefiniować siebie, już nie tylko jako rodzic. Ludzie oczekują, że będziesz na to gotowy, ale tak naprawdę nikt nie jest.
Mówiąc bardziej technicznie, kiedy masz pomysł na film, jak rodzi się scenariusz?
Kiedy jest już pomysł, staram się myśleć o uczuciach bohatera, o rzeczach, które mogą się wydarzyć i o tym, jak powinien na nie zareagować. W tym przypadku: co ona by zrobiła i jak zareagowałaby jej rodzina, gdyby nagle zapragnęła pianina? Musiałaby je jakoś znaleźć, z pewnością nie udałoby się to od razu, ale kogo mogłaby spotkać - zapewne kogoś, kto kocha muzykę, może zdarzyłoby się to w sklepie muzycznym.
Ale dlaczego ten ktoś pracuje w sklepie, zamiast grać? Może on lub ona nie ma wystarczająco dużo talentu, albo ma jakiś inny problem. I tak kontynuuję? co mogłoby się zdarzyć i z kim mogłaby się zetknąć na swojej drodze po pianino. Pisanie to gra.
Jak dużo czasu zajmują zdjęcia do filmu?
Zdjęcia to okres, w którym nie żyjesz swoim życiem. Jest wiele dni zdjęciowych, które zwykle okazują się niewystarczające, musisz jednak zachować kompromis pomiędzy swoimi potrzebami i swoim budżetem. Chciałabym kiedyś mieć tyle dni zdjęciowych, ile potrzebuję, ale zwykle to się nie zdarza (śmiech). W tym czasie pracujesz od 7 rano, wszyscy muszą być na miejscu, kończymy o 5 - 6 po południu, ale dla mnie to nie koniec, muszę udać się do montażowni, rozmawiamy o tym, co jest dobre, a co się nie nadaje. Kończę więc późno wieczorem. Można powiedzieć, że ten czas jest wyrwany z życia. Jest ciężko, ale lubimy tę pracę i kiedy film się udaje, czujemy się dobrze.
Pracujesz jednocześnie w kinie i teatrze. Czy potrafisz powiedzieć, jaka jest różnica i którą pracę wolisz?
Są bardzo różne, lubię obie. W każdej z nich podobają mi się inne rzeczy. To, co mi się podoba w obu dziedzinach, to fakt, że możesz przechodzić z jednej do drugiej i to pomaga ci zachować swoją perspektywę. W filmie, jako reżyser czy scenarzysta, łączysz wszystko, jesteś ostatecznym sędzią, aktorzy muszą ci zaufać. W teatrze kierunek zaufania się zmienia - to ty musisz zaufać aktorom. Chodzi głównie o komunikację, wszyscy odgrywają swoją małą rolę i ty musisz im wytłumaczyć, dlaczego tak ma być? ale koniec końców to oni wyjdą na scenę i to oni zadecydują, jak zagrać. Musisz więc zaufać, że będą podążać za Twoją wizją. Musisz opanować dwie strony zaufania. W teatrze uczę się ufać ludziom, z którymi pracuję, w filmie uczę się ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.
Jest jeszcze jedna różnica. W filmie jest bardzo wiele osób poza kamerą, jak operatorzy, załoga techniczna. Są to ludzie, którzy są profesjonalistami w swojej dziedzinie, ale nie są widoczni w filmie. Aktorzy są mniejszością. W teatrze, to ja jestem mniejszością.