"Ściśle tajne": NIEZASTĄPIONY CHRIS
Chris Cooper był najmocniejszym i właściwie jedynym kandydatem Raya do roli szpiega. Ten wybitny aktor charakterystyczny zachwycał nie raz. Za brawurowy występ w "Adaptacji" zdobył Oscara w 2002 roku. Stworzył pamiętną rolę w "American Beauty". Producent Scott Kroopf twierdził, że połączenie wewnętrznego mroku przy zachowaniu człowieczeństwa odtwarzanej postaci, to było zadanie idealne dla tego aktora. Decyzja była prosta - wspominał Cooper. - Dobry scenariusz naprawdę trudno znaleźć. A w tym przypadku scenariusz sam znalazł mnie. W dodatku rola była skomplikowana, a takie lubię najbardziej. Grając poszczególne sceny, nie myślałem, że odtwarzam postać zdrajcy. Starałem się znaleźć klucz do tej postaci. Jestem przekonany, że Hanssen to bohater pełen ostrych sprzeczności, najbardziej skomplikowany w całej mojej karierze.
Ray nie krył fascynacji postacią Hanssena. Podkreślał, że jego zdaniem był to człowiek obdarzony wielką inteligencją, błyskotliwy, co potwierdziło wielu jego dawnych współpracowników. A jednocześnie był niepokojący, wręcz przerażający. Miał przenikliwe spojrzenie, które powodowało, że ludzie, którzy się z nim zetknęli, przestawali ufać samym sobie. Moim zdaniem, Chris urodził się, by zagrać Hanssena. Wielu innych aktorów nie dałoby rady oddać dwuznaczności tej postaci. Popadliby w dziwaczność albo tani demonizm - mówił reżyser.
Konsultantem filmu był sam O'Neill, który wkrótce po sprawie Hanssena odszedł z Agencji, a obecnie jest cenionym prawnikiem. Bardzo chwalił Coopera. Oczywiście nie chodzi tu tylko o charakterystyczny chicagowski akcent, który zresztą Chris doskonale opanował. Moim zdaniem, zdołał odtworzyć wszelkie, trudno uchwytne na pierwszy rzut oka zachowania Hanssena. A przecież wiem sporo na ten temat, bo na co dzień się z nim stykałem.
Philippe zareagował ponoć natychmiast na propozycję zagrania w tym filmie. Także dlatego, że - jak twierdził - po prostu nie mógł przegapić okazji, by pracować u boku jednego z najlepszych współczesnych aktorów, czyli Coopera. Pracując z najlepszymi, nawet tylko ich obserwując, dużo się uczysz. Jasne, że musiałem się zgodzić - mówił.