"S@motność w sieci": STRESZCZENIE
Film o genezie i cnocie zdrady. O cnocie(!), a nie o grzechu. O grzechu zdrady było tysiąc innych filmów. Zdradzie usprawiedliwionej miłością, która oprócz całej swojej świętości ma tylko jedną wadę: zdarzyła się o jedną obietnicę za późno. Miłości ostatecznej, o tej o której się marzy, takiej aby się popłakać i, aby dech zaparło. "Samotność w Sieci" kultowa książka Janusza L. Wiśniewskiego opowiedziana obrazami, muzyką i wrażliwością aktorów.
Pozornie historia klasycznego trójkąta małżeńskiego. Tyle, że w czasach internetu, SMS-ów, komunikatorów i samolotów, które niebezpiecznie skracają czas od pokusy do grzechu. Ona (Magdalena Cielecka), wrażliwa, romantyczna, inteligentna, spełniona zawodowo trzydziestoletnia mężatka z Warszawy chce wyspowiadać się komuś z pragnienia zdrady, do popełnienia której coraz bardziej się zbliża. Wyszukuje przypadkową osobę w internecie i chce jej opowiedzieć o lodowatym chłodzie swojego związku z mężczyzną, który może obdarować ją wszystkim oprócz swojego czasu i bliskości. W swojej przypadkowej zaczepce trafia na Jakuba (Andrzej Chyra). Naukowiec, emigrant z Polski, genetyk, informatyk od lat mieszkający i pracujący w Monachium w jednym z najbardziej uznanych laboratoriów genetycznych w świecie. Tak zorganizowany i tak zajęty swoją pracą, aby nie mieć czasu na jakiekolwiek uczucia. Grubą skorupą obojętności oddzielił się hermetycznie od świata, który poza nauką nie ma dla niego żadnego sensu. Ona powoli przebija tę skorupę. Znajduje klucz do jego emocji i mimo, że ma do dyspozycji tylko słowa (w internecie uczucie buduje się prawie wyłącznie poprzez słowa) rozkochuje i w pewnym sensie uzależnia go od swojej wirtualnej obecności. Reżyser prowadzi widza, wątkami scenariusza, grą aktorów, poruszającą muzyką, przez kolejne etapy rodzącego się między tą parą uczucia.
Biografiami bohaterów uzasadnia ich decyzje, usprawiedliwia jej zdradę, tłumaczy jego fascynację. Żaden ze współczesnych filmów z tak przekonywującą argumentacją nie opowiada o miłości zrodzonej i rozwijającej się w internecie. Realne światy kochanków stykają się tylko raz, na jeden wieczór i jedną noc, aby rozstąpić się następnego dnia rano. Ale nic po tym spotkaniu w realu nie już takie same. W konkluzji filmu widz sam odkrywa, że wirtualność kończy się tam, gdzie zaczyna się spełnione pragnienie dotyku.
Janusz L. Wiśniewski