"Rok 1612": KONTEKST HISTORYCZNY
Na przełomie XVI i XVII wieku Rosja wpadła w poważny kryzys polityczny i społeczno-gospodarczy, którego przyczyną były z jednej strony oparte na terrorze rządy Iwana Groźnego, z drugiej zaś bezpotomna śmierć cara. Jego ośmioletni syn Dymitr zginął w dość tajemniczych okolicznościach (1591), niewykluczone, że za przyczyną Borysa Godunowa, który zasiadł na tronie moskiewskim w 1598 roku. Godunow w 1602 roku podpisał dwudziestoletni pokój z Rzeczpospolitą, który strona polska w 1605 roku zerwała.
Stało się to za sprawą niejakiego Griszki Otrepjewa, który zbiegłszy z klasztoru dotarł do Polski, gdzie podawał się za cudownie ocalałego Dymitra. Zyskawszy zaufanie polskich magnatów i korzystając z ich wsparcia Dymitr na czele polskich wojsk wkroczył do Moskwy, koronował się na cara i poślubił córkę swego protektora, Marynę Mniszchównę.
Rządy Dymitra, nazwanego z czasem Samozwańcem, oceniane są przez historyków rosyjskich niezwykle surowo. Nowemu carowi zarzucano otaczanie się Polakami, cudzoziemski styl bycia i zamiar wprowadzenia katolicyzmu do Rosji. Jego polscy sojusznicy opisywani bywali jako awanturnicy, grabieżcy i gwałciciele rosyjskich kobiet. Narastająca nienawiść znalazła ujście w ludowym powstaniu w Moskwie (w nocy 26/27 maja 1606 r.), w wyniku którego obalono Dymitra i wymordowano blisko 500 Polaków.
Król polski Zygmunt III Waza, zmagający się z rokoszem Mikołaja Zebrzydowskiego (1606-09), chcąc uwolnić kraj od wrogo nastawionego elementu (rozkosz poparła spora część ubogiej szlachty) zorganizował wyprawę na Moskwę, ukazywaną przez dworską propagandę jako krainę mlekiem i miodem płynącą, a do tego - łatwą do podbicia. Pretekstem wyprawy było pojawienie się drugiego Dymitra Samozwańca (1607), w którym Maryna Mniszchówna rozpoznała swego męża. Mając poparcie Kurii Rzymskiej, planującej nawrócenie Rosji na katolicyzm, król uwikłał się w trwający dwa lata konflikt między polskimi i rosyjskimi zwolennikami Samozwańca (którego zamordowano w 1610 r.) a wojskami cara Wasyla Szujskiego. W 1609 r. Szujski podpisał sojusz ze Szwecją, która ruszyła z odsieczą obleganej przez Polaków twierdzy smoleńskiej. Jednak po zwycięstwie hetmana Stefana Żółkiewskiego pod Kłuszynem (1610) droga do Moskwy stanęła otworem. Szujski został zdetronizowany, jego miejsce miał zająć królewicz Władysław, zaś Kreml został obsadzony przez Żółkiewskiego czterotysięczną załogą. Polityczne rozwiązanie konfliktu pokrzyżował sam Zygmunt III Waza, który sam zapragnął być carem. Okazało się jednak, że przejęcie tronu moskiewskiego możliwe jest jedynie po przejściu kandydata do korony na prawosławie, co z kolei było nie do przyjęcia przez polską magnaterię.
Mimo trwających rozmów i układów nie przerwano działań wojskowych. Ta wojna przeszła do historii pod znakiem niezwykłego wprost okrucieństwa. Chociaż oficjalnie celem było zawiązanie unii z Rosją, podobną do tej, jaką wcześniej zawiązano z Litwą, Polacy traktowali Rosję jak terytorium podbite, gwałcąc i rabując. Nie pomagały nawet surowe kary, wymierzane zdemoralizowanym żołnierzom. W marcu 1611 roku wybuchło w Moskwie antypolskie powstanie, wsparte przez rosyjskie pospolite ruszenie, które skończyło się krwawą rzezią powstańców i pożarem miasta. W sierpniu do stolicy przybyło drugie pospolite ruszenie pod wodzą księcia Dymitra Pożarskiego. Rosjanie wypierali Polaków z kolejnych dzielnic Moskwy, jednocześnie coraz bardziej zacieśniając pierścień wokół Kremla, odcinając załogę od dostaw żywności. Wobec zdarzających się przypadków kanibalizmu w oblężonej twierdzy, jej dowódca Mikołaj Struś, 1 listopada 1612 roku podpisał kapitulację, w której Rosjanie zagwarantowali wolny powrót załogi do swoich. Wbrew tym ustaleniom, kiedy 6 (bądź 7) listopada Polacy opuszczali Kreml, doszło do kolejnej rzezi - wymordowano niemal całą polską piechotę, tylko nieliczni żołnierze trafili do niewoli. Kilka miesięcy później, 21 lutego 1613 roku Sobór Ziemski wybrał na cara Rosji Michała I Romanowa, zamykając tym samym ośmioletni okres tzw. Wielkiej Smuty.
Wydarzenia roku 1612 zapisały się głęboko w historycznej pamięci Rosjan, na równi z rokiem 1812, rewolucją październikową i Wielką Wojną Ojczyźnianą (1941-45). Kiedy świętowanie rocznicy rewolucji 7 listopada stało się politycznie niewygodne, współczesne władze Kremla za czasów prezydenta Putina ogłosiły dzień 4 listopada Dniem Jedności Narodowej, upamiętniając w ten sposób wyzwolenie Moskwy od polskich interwentów.