Reklama

"Roboty": ROBOTY DO ROBOTY!

Jak wygląda robot? W filmach i serialach fantastyczno-naukowych oglądaliśmy niezliczone roboty, ale Chris Wedge postanowił, że w jego filmie zobaczymy maszyny, jakich nie dane nam było oglądać dotąd na ekranie. Reżyser zdawał sobie sprawę z tego, że musi zachować odpowiednią równowagę: z jednej strony filmowe roboty nie mogły być zbyt ”ludzkie”, z drugiej – musiały reagować jak bohaterowie filmów aktorskich.

William Joyce zaprojektował niektóre z głównych postaci, a wyposażeni w najnowsze zdobycze techniki filmowej animatorzy z Blue Sky przydali im realizmu.

Reklama

Głównym bohaterem filmu jest Radek Dekiel, młody robot z małego prowincjonalnego miasteczka, który wyrusza do wielkomiejskich Robotowic, by zadziwić świat swymi niezwykłymi wynalazkami. ”Radek to nasz ‘everyman’, a raczej ‘everybot’ z którym wszyscy możemy się utożsamiać” – mówi Chris Wedge.

Radek jest sympatycznym, choć nieco naiwnym młodzieńcem z prowincji, co znalazło swoje odbicie w kształcie, jaki mu nadano – projektując go Wedge czerpał natchnienie z... silnika przyczepnego łodzi motorowej swojego dziadka. Silnik ten ma czysto praktyczne przeznaczenie, a zaprojektowano go z myślą o małych łodziach rybackich. ”Nigdy dotąd nie pracowałem z bohaterem wzorowanym na motorze, ale ten stary motor, ze swymi wgnieceniami i zadrapaniami, wydał mi się wspaniałym źródłem inspiracji” – mówi Chris Wedge.

W Robotowicach Radek znajduje nie tylko przyjaźń, ale i miłość, w postaci dynamicznej i bystrej Cynki. Cynka ma lśniącą, udoskonaloną ”powierzchowność”, ale podobnie jak Radek wywodzi się z rodziny robotniczej (jej ojciec był odkurzaczem, a matka – wyposażeniem dodatkowym; tak się poznali). Radek zakochuje się w Cynce od pierwszego wejrzenia, a i sam nie jest jej obojętny...

Cynka była dla animatorów prawdziwym wyzwaniem. ”Zadaliśmy sobie pytanie: jak uczynić robota pięknym?” – mówi koordynator animacji Michael Thurmeier. Cynka nade wszystko przedkłada uczciwość. W obronie słabszych gotowa jest stawić czoła najbardziej wpływowym mieszkańcom Robotowic. Dzięki Radkowi uświadamia sobie, że jest czymś więcej niż tylko sumą swych udoskonalonych części...

Miłość miłością, ale Radek wyrusza do Robotowic przede wszystkim po to, by poznać swego idola, wielkiego wynalazcę o nazwisku Spawalski. William Joyce naszkicował wielką, okrągłą postać, a Chris Wedge i animatorzy wyposażyli go w odpowiadającą temu wyglądowi ekscentryczną osobowość. Spawalski wierzy, że wszystko jest możliwe. Trzeba tylko wierzyć w siebie i uparcie dążyć do celu, a osiągnie się to, co się zamierzyło.

Gdy Radek wyrusza na poszukiwanie Spawalskiego, na drodze staje mu despotyczny szef wielkiej korporacji, Brzeszczot. Brzeszczot uważa Radka i roboty mu podobne za ”przeżytki” i obmyśla złowieszczy plan pozbycia się ich za wszelką cenę. Animatorzy przyznają, że świetnie się bawili powołując Brzeszczota do życia: ”Zdawaliśmy sobie sprawę, że możemy iść na całość. Czułem się tak, jakbym odkrywał w sobie duszę błazna” – mówi koordynator animacji James Bresnahan.

Chris Wedge dodaje: ”Brzeszczot wydaje się bezczelnie pewnym siebie tyranem, ale w głębi ducha jest zalęknionym, znerwicowanym maminsynkiem. Szybko zaczynamy rozumieć, dlaczego Brzeszczot jest tym, kim jest: niezależnie od tego, jak bardzo się starał, nigdy nie był w stanie zadowolić własnej matki”.

Brzeszczotem steruje jego matka-intrygantka, upiorna madame Frezer. Madame prowadzi podziemny warsztat-złomowisko, z którego przestarzałe roboty rzadko wracają. Madame Frezer i jej syn chcą, by świat pełen był robotów wyposażonych w najnowocześniejsze części, a jednak sama madame ma stare, przerdzewiałe podzespoły i mieszka w slumsach Robotowic...

Wśród przestarzałych robotów, które trafiają do warsztatu madame Frezer, jest Gwoździu, najbardziej zwariowany bohater filmu. Gwoździu potrzebuje ciągłych napraw, bez przerwy bowiem się rozpada, tracąc – dosłownie – nie tylko głowę, lecz także ręce i nogi. Prowadzi pasożytniczy tryb życia: bez przerwy szuka nowych części, bez żenady ”pożyczając” je od innych. W jednej ze scen wykonuje przebojową ”Olejową piosenkę”, przezabawną parodię słynnej ”Deszczowej piosenki”.

Gwoździu ma nieodłączną towarzyszkę – swą młodszą siostrę, chłopczycę o imieniu Hania. Hania jest sfrustrowana tym, że nikt nie bierze jej poważnie, w końcu jednak udowadnia wszystkim, jak bardzo jest im potrzebna. Animatorzy poświęcili Hani wiele uwagi. Dali jej nawet warkoczyki zrobione z... uchwytów prysznicowych.

Towarzyszami Gwoździu i Hani są: Max Kolanko, paranoidalny pesymista, który we wszystkim dostrzega wyłącznie złe strony; Wkręt; łagodny olbrzym o złotym sercu i niemy Diesel, który szuka swej ”skrzynki głosowej” (czyli krtani).

Gwoździu, Hania i ich towarzysze mieszkają w barwnej robotniczej dzielnicy, w przytulnym domku cioci Bani. Życzliwa ciocia Bania zawdzięcza swe imię masywnemu ”odwłokowi”, którym bez przerwy coś przewraca. Nie zdaje sobie bowiem sprawy ze swych rozmiarów, a dom, w którym mieszka, jest dla niej po prostu za mały...

Animatorzy spędzili długie miesiące testując mimikę i motorykę postaci, a z myślą o Radku przestudiowali nawet klasyczne filmy z Jamesem Stewartem, by uchwycić charakterystyczne ruchy słynnego aktora. Zasięgnęli także konsultacji u znanych mimów i lalkarzy.

Postępy pracy animatorów oceniano regularnie na organizowanym przez Bluer Sky forum, któremu nadano nazwę ”Łaźnia”. Analizowano na nim poszczególne ujęcia, a nawet pojedyncze kadry. ”Dzięki temu wzbogaciliśmy repertuar środków aktorskich naszych postaci” – mówi koordynator animacji James Bresnahan.

”Roboty” były wielkim wyzwaniem dla ekipy, której członkowie w większości pracowali wcześniej przy ”Epoce lodowcowej”. Koordynator animacji Michael Thurmeier mówi: ”Roboty wymagają ogromnego nakładu pracy. Jeśli nie poświęci się dość czasu i uwagi ich oczom i ustom, mogą się wydać widzom niezaangażowane i beznamiętne”.

Wiele uwagi poświęcono wyglądowi filmowych robotów. Ich metalowe powłoki uzupełniają plamki rdzy i oleju oraz odpryski lakieru, dzięki którym wykreowany na ekranie mechaniczny świat wyda się widzom w pełni realny.

Przed przystąpieniem do realizacji zgromadzono wyczerpującą dokumentację ukazującą procesy starzenia się metali i maszyn. ”Przekonaliśmy się, że wgniecenia i odpryski nadają starym maszynom niepowtarzalny urok. Podobnie uczyniliśmy z naszymi robotami” – mówi koordynator efektów specjalnych Robert Cavaleri.

Dzięki najnowszym programom komputerowym, które opracowali informatycy z Blue Sky, animatorzy mogli kreować całe zastępy robotów-statystów na dalekim planie, dzięki czemu sceny zbiorowe zyskały niezwykłą głębię i rozmach.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Roboty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy