"Rewolwer i melonik": O PRODUKCJI
Producent Jerry Weintraub stał się fanem filmu "Rewolwer i melonik" już trzydzieści lat temu, w trakcie przebywania za granicą. Wspomina: "W latach sześćdziesiątych pracowałem w biznesie muzycznym w Londynie. Byłem jednym z tych milionów ludzi na całym świecie, którzy byli zakochani w Emmie Peel". Wrażenie jakie na Weintraubie zrobił serial, nigdy nie przeminęło. Koniec końców, w 1985 roku zakupił on bibliotekę Thorn-EMI (która posiadała prawa do serii), tym samym osobiście angażując się w tworzenie filmu "Rewolwer i melonik".
To, co większość widzów pamięta najlepiej z oryginalnej wersji (poza melonikiem Steeda i skórzanymi ubraniami Peel), to wyróżniający się styl filmu "Rewolwer i melonik" - minimalistyczny, surrealistyczny, uprzedzająco grzeczny. Weintraub wiedział, że nowi bohaterowie będą musieli być tak samo wizualnie prowokujący, jak ci z lat sześćdziesiątych, ale będą musieli posiadać jednocześnie wrażliwość lat dziewięćdziesiątych. Tłumaczył: "Mamy rok 1999 i jest tak, jakby lata sześćdziesiąte nigdy nie minęły - to jest ziemia mścicieli - ludzi takich jakimi są bohaterowie filmu Rewolwer i melonik. To świat, który nigdy nie istniał i nigdy nie będzie istniał - z wyjątkiem naszych umysłów. Nie ma tam znaków drogowych, ani reklam, jest tylko czysty Londyn. Pejzaż jak z obrazów Magritta".
Weintraub i Chechik zwrócili się do najznakomitszych talentów filmowych Anglii, aby stworzyć świat tych wzorcowych brytyjskich stróżów prawa. Twórca pomysłu - Stuart Craig stwierdził: "Serial telewizyjny był naszą oryginalną inspiracją, ale sięgnęliśmy do dzieł takich malarzy jak Magritte czy De Chirico. Serial zrobiony był bardzo małym nakładem, ale w bardzo dowcipny sposób. Twórcy filmu potrafili zmienić opuszczone, puste przestrzenie, bez samochodów i jakichkolwiek innych przedmiotów, w wirtuozerię. Wynik okazał się być surrealnym światem, czymś na kształt selektywnej rzeczywistości".
O ile wykorzystano praktycznie wszystkie nadające się do tego plenery (tradycyjne wiejskie domy i słynne miejsca w Londynie oraz jego okolicach, takie jak "Blenheim Palace"), za główną siedzibę do realizacji filmu "Rewolwer i melonik" posłużyły studia Pinewood. W tym celu na ich terenie skonstruowano kilka ogromnych makiet, łącznie z przypominającą bunkier główną siedzibą "Ministerstwa", czy ogromną, futurystyczną budowlą projektu "Prospero" (stacją kontroli meteorologicznej De Wyntera).
Ogromne rozmiary makiet "Prospero" i "Ministerstwa nie były jednak największym wyzwaniem, któremu musieli sprostać twórcy filmowi. Craig, scenarzystka Stephanie McMillan, autor zdjęć Roger Pratt i specjalista od efektów specjalnych Nick Davis musieli zmierzyć się z wyzwaniem zrekonstruowania słynnego londyńskiego Trafalgar Square ogarniętego arktyczną burzą śnieżną, zapoczątkowaną i kontrolowaną przez De Wyntera. Craig wyjaśnia: "W scenariuszu jest scena, w której Steed goni przez Trafalgar Square balon napełniony gorącym powietrzem, przedzierając się przez dziewięciometrową śnieżną trąbę powietrzną. Aby to sfilmować, potrzebowaliśmy ruchomych kamer. Najlepszym sposobem, aby osiągnąć zamierzony cel, było wykorzystanie głównego modelu".
Na "Scenie H" w Studiach Shepperton zbudowano ogromną makietę placu. Budowla robiła wrażenie dzięki swojej drobiazgowej zgodności z oryginałem. Zajęła ponad 3 kilometry kwadratowe powierzchni studio. Niewielka część placu (jak obszar dookoła zewnętrznych kolumn zabytkowego kościoła St. Martin's-in-the-Field) została zrekonstruowane w oryginalnej skali na osobnej scenie i przy pomocy magicznych efektów specjalnych, wykonanych przez speców od tego typu zadań - Davisa, Magic Camera Company i sztab Cinesite z Londynu. W ten sposób ujęcia, w których Steed brnie pod wiatr zmagając się z wirem powietrza na zewnątrz kościoła, mogły z łatwością imitować ujęcia wykonane z pokładu balonu przelatującego obok pomnika Lorda Nelsona stojącego na środku placu.
Aby oddać nienaganny brytyjski styl Steeda i Peel, kostiumolog Anthony Powell sięgnął do czasów, w których powstawał oryginalny serial i przestudiował archiwalne wydania magazynu "Vogue" z tego okresu. Wspomina: "Byłem oczarowany niewinnością i świeżością tych ubrań, użyłem ich więc jako punkt wyjścia i zaprojektowałem stroje idealnie pasujące do Umy i lat dziewięćdziesiątych, ale jednocześnie w pełni oddające koloryt lat sześćdziesiątych".”
O ile Peel stara się iść za najnowszymi trendami mody, o tyle Steed jest przykładem klasycznego angielskiego dżentelmena. Powell, aby stworzyć prążkowane garnitury Steeda, jego koszule, buty, parasole i charakterystyczne meloniki, wykorzystał wiedzę krawców pracujących w pracowniach światowej sławy Seville Row, z których wiele powstało jeszcze we wczesnych latach panowania królowej Viktorii.