"Revolver": WYWIAD Z JASONEM STATHAMEM
Czy możesz nam opisać swoją postać w filmie "Revolver"?
Gram Jake’a Greena, który jest skazany na hazard, a poza tym robi wiele innych rzeczy. To przede wszystkim naciągacz i oszust, który zostaje wrobiony przez legendarnego Dorothy Macha, odsiaduje za niego wysoki wyrok w więzieniu, wychodzi, przez dwa lata zarabia olbrzymie pieniądze a w końcu postanawia zdobyć ich jeszcze więcej od człowieka, który posłał go do więzienia.
A więc odwiedza kasyno Macha tylko z chęci zemsty?
Oczywiście głownie z zemsty. Kierują nim różne uczucia. Chęć poniżenia kogoś takiego jak Dorothy Macha, jest zapewne jego podstawową motywacją. Zwłaszcza poniżenie w obecności osób, w oczach których chce być prawdziwym mężczyzną. Osobista zemsta oraz ochota na to, aby wepchnąć w gardło Macha odrobinę upokorzenia to prawdopodobnie główne motywy Jake’a.
Kim jest Dorothy Macha?
Jest oszustem, bandziorem, który prowadzi wielkie kasyno i bardzo szybko pozbywa się ludzi, nawet nie mrugnąwszy okiem. Jest taka kwestia w filmie, która go zwięźle charakteryzuje: “Wydaje wyrok śmierci szybciej, niż ty podajesz sól.” Kieruje nim chciwość i wielkie pieniądze. Taka jest właśnie postać Dorothy Macha.
Kiedy rozmawialiście o tym filmie z Guyem Ritchie pierwszy raz?
Po raz pierwszy wspomniał o nim kilka lat temu i dał mi wtedy do przeczytania 90 stron, a potem zupełnie inne 90 stron. Scenariusz ewoluował w jego głowie cały czas, ale Guy właśnie w ten sposób pracuje. Jego umysł bardzo się w to angażuje. Stworzył tyle niesamowitych, barwnych postaci, to naprawdę szkoda, że niektóre z nich trzeba było wykreślić ze scenariusza. To, co Guy pisze jest bardzo dobre, ale jest tego także bardzo dużo i trzeba coś konsekwentnie wyrzucać. Z nim praca cały czas się rozwija, ale to jest właśnie najbardziej interesujące, bo zawsze wszystko zostaje ulepszone. To właśnie sprawia, że Guy jest taki niepowtarzalny. Do kosza idą rzeczy, których inni na pewno by nie wyrzucili.
To już Twój trzeci film z nim, dlaczego się tak dobrze dogadujecie?
Nasza znajomość opiera się na rywalizacji, nieważne czy gramy w szachy czy staramy się nawzajem pobić, zawsze jeden stara się drugiego przewyższyć, ale nigdy na poważnie, zawsze tylko w żartach. Spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu przez ostatnie kilka lat. Guy nie jest próżny, ani nie ma rozbuchanego ego z powodu tego, co pisze. Jeżeli powiesz mu, że według ciebie coś jest nie tak, wysłucha cię.
Powiedziałbyś, że Revolver to dla niego coś nowego?
Zabranie się za taki film wymaga czasu. Już samo napisanie scenariusza zabrało dwa lata. Myślę, że humor i gra z Przekrętu i Porachunków są świetne, ale teraz zabawne było zrobić coś innego. To trochę drastyczny film. Nigdy takiego nie widzieliście i nie zobaczycie. Musisz być całkowicie przytomny. Trzeba mieć jaja, żeby się za niego zabrać, nie ujmując niczego poprzednim filmom Guy’a. Ludzie podchodzą do mnie na ulicy i mówią, że Przekręt to ich ulubiony film. Podobno Dr. Dre ma jego dwie kopie, tak mu się on podoba. Jedną na płycie DVD a drugą na wszelki wypadek, gdyby DVD się zarysowało, na zwykłej kasecie video. Ludzie uwielbiają te filmy. Lubią postacie i dialogi, które Guy tworzy oraz te wszystkie szalone historie.
Jak się przygotowywałeś do tej roli?
Najpierw się z Guy’em siłowaliśmy, żeby spalić trochę energii, a potem poszliśmy do pubu i rozmawialiśmy o filmie, „obierając” go warstwa po warstwie. Można o tym gadać godzinami, ale trzeba mieć naprawdę otwarty umysł, żeby dotrzeć do sedna. To było oświecające. Kiedy próbujesz stworzyć taką scenę, jak ta w windzie, pozwalając na to, aby stoczyła się tam bitwa, jest to ciężki orzech do zgryzienia. Była taka scena, którą powtarzaliśmy trzy albo cztery razy, ponieważ ciągle nie byliśmy zadowoleni. Mówiliśmy ciągle “A co z tym? To też trzeba włączyć.” A potem w domu wpadaliśmy na jakiś pomysł, no i następnego dnia znowu było “Guy, a co ty na to, żeby…” To naprawdę ma na ciebie wpływ. To jest bardzo głębokie.
Jake żyje w okrutnym świecie, ale on sam nie używa przemocy do rozwiązywania swoich problemów…
To jest tak, że wróg dostrzegalny, nie jest naszym prawdziwym wrogiem. Można walczyć, nie unosząc pięści, to tylko kwestia umiejętności albo wyczucia, że tam odbywa się walka. Najtrudniejszą bitwą ze wszystkich jest ta, którą toczysz z samym sobą.
Z wyglądu jesteś w filmie prawie nie do rozpoznania…
Masz na myśli mój image a la gwiazda porno z lat siedemdziesiątych. Guy to wszystko stworzył. Wpadł na ten pomysł, no i proszę, mam nawet takie krzykliwe buty. Są zupełnie niesamowite - z wężowej skóry, na kubańskim obcasie. Każdy powinien chociaż raz założyć takie buty. Są najlepsze.
Czy masz jakiś ulubiony cytat z tego filmu, który mógłby go idealnie podsumować?
Niezłe są te teksty, prawda? Myślę, że wybrałbym je wszystkie. Zrobię sobie z nich tatuaże, na obydwu nogach i na plecach!