Reklama

"Red Eye": FAKTY DOTYCZĄCE SAMOLOTU

Zdjęcia do filmu „Red Eye” rozpoczęły się na lotnisku w Ontario, które znajduje się około 60 mil na wschód od Los Angeles. Scenograf Bruce Alan Miller i jego zespół odpowiednio udekorowali główny terminal, tak aby przypominał port lotniczy w Dallas. Biorąc pod uwagę zasady bezpieczeństwa na lotnisku, prawie niemożliwe było, aby jakiś duży port zezwolił na przebywanie na nim całej ekipy filmowej przez stosunkowo długi okres czasu. Miller komentuje, „Na większości lotnisk nie byliśmy w stanie robić zdjęć przy bramkach, dlatego logistyka produkcji bardzo się komplikowała. Tylko lotnisko w Ontario dało nam dostęp do koniecznych obiektów.”

Reklama

Poza Ontario, niektóre zdjęcia zostały zrealizowane w terminalu Toma Bradleya na lotnisku w Los Angeles. Ekipa filmowa poleciała także do Miami, gdzie na międzynarodowym lotnisku nakręcono scenę pościgu.

Piękny stary dom w dzielnicy Hancock Park w Los Angeles, pełnił funkcję domu Reisertów, w którym dochodzi do pełnej napięcia rozgrywki między Jacksonem i Lisą. Pokój hotelowy Charlesa Keefe, a także pokład samolotu linii Fresh Air - lot 1019 z Dallas do Miami, w którym rozgrywa się większa część akcji zostały wybudowane w studio filmowym w Los Angeles. W celu jak najdokładniejszego oddania szczegółów wnętrza Boeinga 767, Millera i jego zespół zdecydowali się na wynajęcie samolotu. „Przejrzeliśmy dziesiątki projektów wnętrz samolotów i zdecydowaliśmy się na układ siedzeń – 2/3/2 – który występuje w Boeingu 767. Niestety akurat tego Boeinga nie można było wynająć, więc skonstruowaliśmy wnętrze z części różnych samolotów. Dosłownie wszystko – od półek na bagaże, oświetlenia, siedzeń, zostało skonstruowane w sposób do złudzenia przypominający Boeinga 767.”

Wnętrze samolotu zostało podzielone na sekcje służące realizacji zdjęć. Wes Craven i autor zdjęć Robert Yeoman, filmowali pod różnymi kątami, aby zintensyfikować wrażenie uwięzienia Lisy.

„Podczas realizacji zdjęć w samolocie należy zmierzyć się z kilkoma wyzwaniami,” mówi producent wykonawczy Mason Novick. „Już czterogodzinny lot sprawia, że możemy mieć uczucie klaustrofobii, dlatego można sobie wyobrazić, jak czuje się ekipa po sześciu tygodniach spędzonych w tak ograniczonej przestrzeni. Inne wyzwanie polegało na tym, że ponieważ akcja filmu rozgrywa się w samolocie, nikt nie wchodzi, ani nie wychodzi. Oprócz obsady, także grupa 80 statystów musiała przebywać codziennie w tym samym miejscu, mając na sobie te same ubrania.”

„Wszyscy bardzo dobrze się poznaliśmy,” stwierdza Craven. „Zawiązały się przyjaźnie – w jednej sekcji mieliśmy grupę graczy w pokera, w innej jedna z par obchodziła w trakcie zdjęć swoje złote gody. Czuliśmy się jak rodzina.”

Pomijając elementy grozy, które są znakiem rozpoznawczym jego filmów, Wes Craven znany jest z tego, że na planie reżyserowanych przez niego filmów zawsze panuje lekka i wesoła atmosfera. Producentka Marianne Maddalena twierdzi, „Powiedziano nam, że podczas realizacji naszych filmów jest najzabawniej. Myślę, że atmosfera na planie jest lekka, ponieważ Wes wszystkich traktuje tak samo. Nie ma krzyków i narzekania. Ludzie go lubią i chcą jak najlepiej dla niego pracować. Kiedy robimy film, częściej jesteśmy w pracy niż w domu, dlatego każdy chce spędzić ten czas jak najlepiej.”

Słowo „zabawny” na pewno nie było pierwszym słowem, jakie przyszło do głowy ekipie i aktorom podczas bardzo realistycznych turbulencji, które były dziełem zespołu ds. efektów specjalnych kierowanego przez Rona Bolanowskiego. Aby wstrząsnąć samolotem i pasażerami zespół ds. efektów specjalnych skonstruował platformę hydrauliczną o wymiarach - 32 metry długości i 7 metrów szerokości. Na platformie wspierającej się na 50 specjalnych poduszkach powietrznych, została zbudowana atrapa samolotu. Bolanowski wyjaśnia, „Wypuszczając powietrze z poduszek, a następnie je pompując, mogliśmy podnosić i opuszczać platformę. Poza tym hydrauliczne dźwignie przymocowane do boków platformy mogły nią potrząsać symulując turbulencje.”

Filmowe turbulencje wywołały pożądany efekt. „Świetnie to zrobili,” przyznaje Rachel McAdams. „Wszystko tak się trzęsło, że w pewnym momencie poczułam, że robi mi się niedobrze. Był to bardzo skuteczny zabieg, ponieważ pomógł mi wczuć się w sytuację napięcia i terroru.”

Cillian Murphy mówi, że pokazany w filmie „Red Eye” koszmar jest jeszcze wzmocniony przez fakt, iż dotyka on wielu z nas. „Strach przed lataniem jest coraz bardziej powszechny. Szczególnie w czasach, w jakich żyjemy. Dlatego większość z nas bardzo nie lubi siedzieć w samolocie obok obcych osób. Ten film bardzo mocno uwypukla nasze lęki i niepokój. Wszyscy wiemy, że jeśli za sterem zasiada dodatkowo Wes Craven, na pewno będzie przerażająco.”

Reżyser, który wystraszył już rzesze kinomanów, podsumowuje, „Mam wrażenie, że widzowie, którzy chcą doświadczyć uczucia strachu nie idą do kina tylko po to, żeby się przez chwilę pobać. Idą tam, bo mają nadzieję, że ich własne głęboko skrywane lęki zostaną pokazane w taki czy inny sposób na ekranie i będą mieli okazję dowiedzieć się– być może – jak z nimi walczyć. W każdym thrillerze pełno jest przerażających elementów. Widzowie boją się, ale podświadomie dokładnie wiedzą, że są bezpiecznie, a ludzie siedzący obok nich przeżywają dokładnie to samo.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Red Eye
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy