"Pusty dom": KOMENTARZ REŻYSERA
Opuszczam swój dom.
Kiedy mnie nie ma, ktoś znajduje go opuszczonego i się do niego wprowadza.
Wyjmuje jedzenie z mojej lodówki, śpi na moim łóżku, włącza mój telewizor.
I może dlatego, że mu głupio, naprawia mi też zegar, robi pranie, odkłada wszystko na miejsce i znika.
Jakby nikogo tu nie było...
Pewnego dnia, natrafiam na pusty dom.
Nikogo w nim nie ma, więc rozbieram się do naga, biorę kąpiel, gotuję obiad, robię pranie, naprawiam wagę i ćwiczę uderzenia golfowe w ogródku.
Ale w tym domu mieszka też pewna przygnębiona, zraniona kobieta, która nigdy go nie opuszcza i wciąż płacze.
Moja samotność zostaje obnażona przed tą kobietą. Rozumiemy się bez słów i bez słowa uciekamy z tego domu.
Wybierając puste domy, w których moglibyśmy zamieszkać, czujemy się coraz bardziej wolni.
Kiedy mija nam zachłanność, zostajemy uwięzieni w ciemnym domu.
Jedno z nas zostaje w domu z tęsknoty.
Drugie wprawia się w przybieraniu postaci ducha, by ukryć się w świecie tęsknoty.
Teraz, gdy jestem duchem, nie muszę szukać pustego domu.
Teraz mogę swobodnie wejść do domu, w którym mieszka moja ukochana i ją pocałować.
Nikt jednak nie wie, że tam jestem.
Oprócz tej, która na mnie czeka...
Ktoś przyjdzie do tej, która czeka... Ten ktoś z pewnością przyjdzie...Do tej, która czeka...
Tego dnia, ktoś otworzy zatrzaśnięty zamek w moich drzwiach i mnie uwolni.
Bez względu na wszystko zaufam tej osobie i za nią pójdę...
Ku nowemu przeznaczeniu...
Trudno określić, czy świat, w którym żyjemy jest rzeczywistością, czy snem.
Sierpień 2004, Kim Ki-duk w pustym domu.