Reklama

"Przystanek Woodstock - Najgłośniejszy Film Polski": LUDZIE

Zamysłem twórców filmu było, by oprócz muzyki, pokazać jak najwięcej wszystkich tych, którzy w Przystanku Woodstock uczestniczyli. "Wielu z Was machnęło, uśmiechnęło się czy powiedziało coś do naszej ekipy filmowej KRĘCIOŁY." - mówi Jerzy Owsiak. Cały czas po polu wędrowały trzy kamery, dzień i noc były wszędzie - w pociągu, na stacji Grabik, kiedy „przystankowicze” wysiadali, na polu namiotowym, gdy rozkładali namioty, robili flagi i gdy odpoczywali.

Owsiak kontynuuje: "Przyjęliśmy zasadę, aby ten film był także zapisem tego czasu 2002 roku. Jak wyglądaliście, jak byliście ubrani, co nosiliście na głowach, co mówiliście. Myślę, że rozśmieszy Was casting, który był zorganizowany w sobotę i trwał kilka godzin. Każdy, co miał coś do powiedzenia przed kamerą, mógł to zrobić. I mówiliście o rzeczach bardzo różnych, ale to trzeba zobaczyć, aby poniosła Was opowieść trębacza, faceta, który przyjechał z Amsterdamu, dziewczyny ze Złotoryi czy śmiesznej postaci w pokemonach. Ale tacy właśnie byliście - pogodni, uśmiechnięci, wyluzowani, radośni."

Reklama

Starano się pokazać jak najwięcej, jak zachowywali się i co robili "przystankowicze”. Jak zbierają puszki, próbują dostać się do toalet, jeżdżą na beczkowozach, chodzą z kamerami zrobionymi z plastikowych butelek, robią wianki ze słoneczników, dzwonią, piszą kartki pocztowe, wysyłają maile w kawiarence internetowej, śpiewają chórem z muzykami, wspinają się na rurę prysznicową, myją zęby. A wszystko to zilustrowane potężną dawką muzyki.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy