Reklama

"Przypadek": HISTORIA POWSTANIA FILMU

Uniwersalne przesłanie - przekonanie o wewnętrznej autonomii człowieka i nakaz bycia przyzwoitym niezależnie od okoliczności - a jednocześnie głos w ówczesnej dyskusji politycznej, sprzeciw wobec uproszczonych, czarno-białych podziałów. Jeden z "półkowników" lat 80. ze znakomitą rolą Bogusława Lindy.

"Niezwykłość pomysłu polega na tym, że nowele mają charakter wariantowy; ta sama postać, wyposażona w tę samą osobowość przeżywa na bieżąco różne warianty tego samego życia, znajdując się kolejno po obu stronach barykady". Albo inaczej mówiąc - bierze udział w społecznej grze kolejno pod różnymi barwami (w trzecim wariancie bohater nie chce w ogóle stawać do gry).

Reklama

Prowokacja polega na tym, że jeśli już uznamy wszystkie trzy wersje życia Witka za prawdopodobne, musimy tym samym potraktować serio ideę, ku której Kieślowski zmierza. Jaka to idea? Czy chodzi o to, kim lepiej jest być? Kim chlubniej? Albo - kim bardziej się opłaca? Bynajmniej. Witek w każdym ze swych wcieleń działa z jednakową uczciwością. I za każdym razem popełnia jakiś błąd, aby w końcu paść ofiarą niesłusznego posądzenia (...).

Żaden z wariantów nie prowadzi do zwycięstwa, choć przecież nigdy nie opuszcza Witka prawość. Niemal wszystko w jego życiu jest sprawą przypadku: miejsce, jakie zajmuje w społeczeństwie, krąg idei, nawet obiekt miłości, nawet religia. Idzie się zawsze po czyichś śladach, tą albo inną drogą, nigdy obiema naraz. Wyznaje się te albo inne prawdy, jakich nauczyli nas ludzie, którym zawierzyliśmy. Nie mamy czasu pojąć tego wszystkiego ani sprawdzić do końca. Tylko wierność jest wartością stałą, ale już nie obiekt wierności. Nie poglądy. Co więc pozostaje 'constans'? Nieznane przeznaczenie, które nas czeka - i sumienie. Wszystko inne jest przypadkiem. W chwilach ostatecznych role społeczne, jakie się w życiu pełniło i ideologie z nimi związane okazują się niemającą znaczenia, przejściową przypadłością. (Tadeusz Sobolewski, "Kino" 1987)

Losy twórców filmu też, być może, potoczyłyby się inaczej, gdyby Przypadek (1981) - zamiast na ekrany - nie został skierowany na boczny tor, czyli na półkę. Odpowiedzialna była sytuacja polityczna, która wcześniej, w trakcie realizacji filmu, działała na jego korzyść. Gorący czas karnawału "Solidarności", sprawił bowiem, że mimo zastrzeżeń cenzury co do treści (apologia KOR, antypaństwowa i antysocjalistyczna demagogia, antypartyjny charakter etc.) scenariusz został skierowany do produkcji. Zdjęcia kręcono wiosną i latem 1981 roku, a kolaudacja odbyła się już po 13 grudnia, co przypieczętowało los filmu.

Kieślowski, świadomy, że o dystrybucji nie ma mowy, udźwiękowił Przypadek po to, by ekipa mogła dostać honorarium. Puszki z pokazową wersją filmu (znalazła się na niej m.in. wycięta przez cenzurę piosenka Jacka Kaczmarskiego) zabrał do siedziby Zespołu Filmowego TOR. Ułożone w stosik - o który raz po raz ktoś się potykał - za wieszakiem przeleżały tak kilka lat. Zielone światło Przypadek dostał dopiero w roku 1987 - gdy wreszcie trafił na ekrany, nie stał się przebojem, ale sprowokował dyskusję. Czy ponad ćwierć wieku później historia się powtórzy? Wydaje się, że dziś, po zmianie ustroju, gdy życie społeczne niesie inne zagrożenia, uniwersalne przesłanie - przekonanie o wewnętrznej autonomii człowieka i nakaz bycia przyzwoitym niezależnie od okoliczności - brzmi szczególnie mocno.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Przypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy