Reklama

"Połów szczęścia w Jemenie": ZANURZENIE SIĘ W FILMOWEJ OPOWIEŚCI: LOKACJE

Historia rozgrywa się w trzech podstawowych lokacjach - w Londynie, szkockich górach oraz pustynnym Jemenie. W związku z tym, że podróż do Jemenu jest zakazana, Webster zaczął wyszukiwać odpowiednich do kręcenia filmu miejsc w Jordanii i Maroku. Druga opcja okazała się idealna.

Ekipa wyjechała do regionu niedaleko Ouarzazate, bardzo górskiego i przyjaznego filmowcom. "Pojawiło się sporo problemów", wspomina z nieukrywanym poruszeniem w głosie Webster. "Nie można tam pracować z dziećmi i zwierzętami, no i ciężko z samą wodą, która była przecież podstawowym wyznacznikiem dla naszego filmu. W Maroku H2O zachowywała się bardzo niegrzecznie, można wręcz mówić o niesubordynacji. W przeciwieństwie do Szkocji, gdzie poszło jak po maśle, bowiem tamtejsza woda była zdyscyplinowana", dodaje z uśmiechem producent.

Reklama

Marokański problem, z początku błahostka, okazał się bardzo skomplikowany. "Kiedy kręciliśmy zdjęcia w górach Atlas, akurat tak się złożyło, że w naszym obszarze spadła bezprecedensowa nawałnica deszczy, które zmiotły zbudowane przez nas plany zdjęciowe", wspomina Webster. "Wznieśliśmy je z powrotem, po czym dostaliśmy kolejnego prztyczka od natury. Na szczęście powodzie miały miejsce w środku nocy, więc nikomu nic się nie stało, ale kiedy na tydzień przed przylotem aktorów do Maroka nasz plan został zmieciony po raz trzeci, tym razem przez ponad trzymetrową ścianę wody, atmosfera w ekipie nie napawała radością". Na szczęście, to był ostatni problem filmowców z wodnymi atakami. Później pojawiła się niestety inna przeszkoda - wody zabrakło. "Powódź dostarczyła nam tyle wody, ile mogliśmy sobie tylko wymarzyć, ale nie takiej, jakiej potrzebowaliśmy", opowiada Webster. "A że kaprysy natury przeszkodziły nam we wszystkich planach, nie zrobiliśmy także odwiertów, żeby uzyskać wodę odpowiednią do naszych wymagań. W filmie jest scena, w której Fred i Harriet pływają w rzece, podczas gdy w rzeczywistości brodzili w strumyczku półmetrowej głębokości. Innej opcji nie było!".

Akcja zaczyna się, co oczywiste, w Londynie, a na lokalizację domu Freda Hallström wybrał przedmieścia Hampstead, wedle słów Webstera "idealną ulicę, pełną identycznych wiktoriańskich domów z perfekcyjnie przystrzyżonymi żywopłotami". "To miejsce nadawało się znakomicie do naszych założeń, odzwierciedlało stan mentalny Freda, jego poczucie znajdowania się w pułapce, mieszkania w niezwykle wygodnym więzieniu", dodaje producent. Z kolei miejsce pracy głównego bohatera musiało być "dojmująco szare", dzięki temu osiągnięto również wizualny kontrast z budynkiem, w którym pracuje Harriet - idealną lokację znaleziono w słynnym Blue Fin w Southwark. Szkocką posiadłość szejka znaleziono niedaleko wsi Arochar w szkockich górach. "Zamknięty, poukładany świat Freda zastępujemy zapierającymi dech w piersiach widokami. Jednocześnie był to obszar tak mocno odseparowany od przejawów cywilizacji, że nie dawało się do niego tak łatwo dojechać", wspomina ze śmiechem Webster. "Pod tym względem kręcenie w Szkocji było nawet bardziej wymagające niż na obmywanych wodą, a później wysuszonych planach w Maroku!".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Połów szczęścia w Jemenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy