Reklama

"Podróż do Nowej Ziemi": PRODUKCJA

Ameryka, jaką znamy nie narodziła się wraz z przybyciem Kolumba, Pielgrzymów

na pokładzie okrętu Mayflower, ani nawet wraz z założeniem Jamestown – pierwszej angielskiej kolonii w Nowym Świecie. Goście ze Starego Świata na nowym kontynencie zastali bowiem liczącą sobie 15 000 lat cywilizację, dla której pojawienie się białego człowieka oznaczało prawdziwą rewolucję. Ten temat, równie mocno, co historia Pocahontas, zainteresował reżysera Terrence’a Malicka, który o realizacji filmu na podstawie amerykańskiej legendy myślał od ponad 20 lat.

Reklama

Pierwszą wersję scenariusza ‘Podróży do Nowej Ziemi’ Terry napisał około 25 lat temu – mówi producentka Sarah Green. Nosił się z tym pomysłem od lat 70 ubiegłego wieku. ‘Podróż do Nowej Ziemi’, jak wszystkie jego filmy, opiera się w dużej mierze na głębokim zrozumieniu człowieczeństwa – dodaje.

To opowieść o naszej własnej historii, naszych porażkach, sukcesach, zaletach i wadach pokazana z perspektywy miłości, uczucia, które czyni z nas ludzi – tłumaczy Green.

To opowieść, w której ludzie zdradzają się nawzajem, starają się to naprawić i znowu

się zdradzają, by ostatecznie nauczyć się, że każdy z nas ponosi odpowiedzialność za swoje życie. Nie ma tu prawdziwych bohaterów i prawdziwych złoczyńców. Każda z postaci jest sympatyczna, niektóre bardziej od innych, każda ma też jakąś wadę – dodaje.

Jednym z najbardziej wyjątkowych aspektów „Podróży do Nowej Ziemi” jest sposób, w jaki Terrence Malick łączy swoją osobistą wizję wydarzeń sprzed 400 lat ze starannymi

i pogłębionymi studiami historycznymi.

Nie wiemy zbyt wiele o wydarzeniach, które miały miejsce w 1607 roku – zaznacza Sarah Green. Z tych czasów mamy do dyspozycji jedynie kilka przekazów pisanych, z których niektóre pozostają ze sobą w sprzeczności, a historycy spierają się również,

co do prawdziwości wszystkich wydarzeń opisanych w dziennikach Johna Smitha. Staraliśmy się wykorzystać legendę Pocahontas by zilustrować wizję dwóch skrajnie różnych kultur potzrebujących znaleźć sposób na współistnienie.

Podeszliśmy do legendy w sposób bardzo kreatywny – dodaje Green. Jak wszystkie dramaty historyczne, począwszy od tych na temat starożytnej Grecji, nasz film wykorzystuje prawdziwych bohaterów i prawdziwe wydarzenia, by przedstawić opowieść interesującą dla widza. Niektóre z nich zostały nieco zmienione, by uczynić historię ciekawszą, część wydarzeń została skompresowana w czasie. To jest filmowa adaptacja, a nie dokument – tłumaczy.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Podróż do Nowej Ziemi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy