"Planeta Małp": MAŁPIA SZKÓŁKA
Aktorzy nie mogli polegać wyłącznie na charakteryzacji, musieli nauczyć się naśladować zachowania małp. Pomógł im w tym Terry Notary, kaskader i były artysta słynnego Cirque du Soleil, którego sprowadził na plan koordynator pracy kaskaderów Charlie Croughwell. Notary założył specjalną "małpią szkółkę", w której aktorzy uczyli się naśladować zachowania naczelnych. Nauka obejmowała kilka etapów, w czasie których aktorzy uczyli się chodzić, posługiwać bronią, a nawet jeść. Terry Notary mówi: "Musieliśmy "rozluźnić" naszych aktorów na tyle, by zaczęli posługiwać się językiem zbliżonym do mowy ciała małp. Naczelne to bardzo zwinne zwierzęta - bez trudu potrafią zwinąć się w kłębek. Ogólnie rzecz biorąc są bardzo bezpośrednie i pewnie stąpają po ziemi. Łatwo odwrócić ich uwagę, ale jeśli już skupiają się na czymś, to pochłania ich to bez reszty. Robiliśmy, co w naszej mocy, by każdy z aktorów wypracował sobie własny pogląd na to, co to znaczy być naczelnym i odnalazł w sobie coś z małpy". Notary i jego współpracownicy podzielili aktorów na małe grupy, by wyrobić u nich poczucie wspólnoty. Przed przystąpieniem do pracy Notary przeprowadził zakrojoną na szeroką skalę dokumentację tematu. Jak mówi: "Godzinami bawiłem się z szympansami, obserwowałem też małpy w ZOO wyobrażając sobie, że oglądam aktorów w kostiumach i szybko zdałem sobie sprawę, jak bardzo jesteśmy podobni. Potem opracowaliśmy repertuar podstawowych ruchów i zachowań charakterystycznych dla określonych gatunków".
Tim Burton chciał, by wysokorozwinięte, na wpół ucywilizowane, gadające małpy miały w sobie około dwadzieścia procent z małpy i osiemdziesiąt procent z człowieka. Terry Notary mówi: To bardzo subtelne proporcje. Trzeba uchwycić nie tylko sposób poruszania się małp, ale i niuanse ich zachowań - to, jak odwracają głowę, siadają lub podnoszą coś z ziemi - tworząc przy tym przekonywającą postać, która mówi. Niektórzy z aktorów aż się palili, by przyswoić sobie zachowania naczelnych. Tim Roth, którego w scenach kaskaderskich dublował Terry Notary, mówi: "Lubię, gdy rola wymaga ode mnie wysiłku fizycznego. ”Małpia szkółka” pomogła mi opracować słownik zachowań Thade'a, który często wpada w szał. Terry podglądał mnie, bo chciał się upewnić, że żaden z moich ruchów nie będzie zbyt ludzki, a ja z kolei obserwowałem jego wyczyny kaskaderskie, by nabrać pewności, że odpowiadają one zachowaniom granej przeze mnie postaci. Świetnie się zatem uzupełnialiśmy". Helena Bonham Carter nie kryje, że początkowo miała problemy z nauką w "małpiej szkółce". Jak mówi: Oblałam pierwszy egzamin. Nie miałam więc innego wyjścia, jak wrócić do szkoły i nauczyć się trudnej sztuki panowania nad emocjami. Musiałam nauczyć się ekonomii ruchu i skupienia. Aby to osiągnąć, musiałam przestać filozofować i nabrać wyczucia. W przeciwieństwie do nas małpy polegają na zmysłach, a zwłaszcza na dotyku. Mają przy tym lepiej rozwinięty zmysł powonienia i większą intuicję. Potrafią osiągnąć absolutne skupienie, co mnie samej, jako człowiekowi, bardzo się przydało.
Michael Clarke Duncan spędzał trzy dni w tygodniu w "małpiej szkółce", a przez dalsze trzy dni uczył się jeździć konno. Jak mówi: "Jako goryl chodzę inaczej niż Thade, który jest szympansem. Thade ma bardziej pałąkowate nogi, podczas gdy ja chodzę na nieco ugiętych kolanach, ale za to z wyprostowanymi plecami, łagodnie pochylony do przodu, z szeroko rozstawionymi ramionami". Cary-Hiroyuki Tagawa, który wcielił się w rolę innego goryla - Krulla - przyznaje, że w pracy na planie przydała mu się znajomość wschodnich sztuk walki. Aktor skupił się na byciu gorylem, który reprezentuje sobą 300 kilo żywej wagi. Jak mówi: "Małpy poruszają się z gracją czworonoga. Główny punkt ciężkości przypada u nich na górną część ciała, chodzą więc pochylając się do przodu. Jeżdżąc konno musiałem pamiętać, że małpy mają krótkie nogi, siedziałem więc wysoko, niczym dżokej". Paul Giamatti mówi: "Nazwałem "małpią szkółkę" "akademią naczelnych", bo wydawało mi się, że brzmi to dużo lepiej. Myślę, że dobrze się sprawdziłem w roli orangutana, bo garbię się z natury. W naszej szkole dowiedziałem się wielu pożytecznych rzeczy, choćby tego, że orangutany lubią wisieć na gałęziach i często polegują. Na szyi mają wielkie wole, które napełniają powietrzem wydając przy tym niesamowity odgłos przypominający trąbienie. Świetnie się więc bawiłem naśladując je.
Role żołnierzy małpiej armii Charlie Croughwell powierzył starannie wyselekcjonowanym kaskaderom, z których wielu uprawiało niegdyś gimnastykę. Statyści z kolei szkolili się pod okiem kilku byłych żołnierzy amerykańskiej piechoty morskiej, którzy wpoili im zasady musztry, niezbędne w wysoce zhierarchizowanej małpiej armii".
Reżyser II ekipy Andy Armstrong przyznaje, że twórcy dołożyli wszelkich starań, by "Planeta małp" wyróżniała się na tle konwencjonalnych filmów akcji. Zależało im bowiem, by film nosił na sobie piętno niepowtarzalnego stylu Tima Burtona. Jak mówi: "Tim miał decydujący głos, liczyła się bowiem przede wszystkim jego koncepcja. Nasze małpy mają siłę sześciu ludzi i potrafią poruszać się w zawrotnym tempie. Przez większość czasu stoją na dwóch nogach, kiedy jednak wpadają w furię lub panikę, poruszają się na wszystkich czterech kończynach. Gonią swe ofiary susami, taranując wszystko niczym rozpędzony czołg". Mark Wahlberg przyznaje, że praca na planie dostarczyła mu nie lada wrażeń. Zdarzało się bowiem, że powalały go na ziemię stupięćdziesięciokilowe małpy. Jak mówi: "Nietrudno poczuć się, jak na innej planecie, gdy uciekasz przez pustynię ścigany przez stado małp. Oberwałem dużo bardziej niż na planie któregokolwiek z moich wcześniejszych filmów".
Grająca rolę Daeny Estella Warren jest mistrzynią Kanady i brązową medalistką olimpijską w pływaniu synchronicznym, sama więc wykonała większość ze swoich popisów kaskaderskich. Uznanie całej ekipy zyskała wtedy, gdy zaproponowała, że przejedzie konno przez lodowato zimną lagunę w scenie ucieczki: "Mimo iż dorastałam jeżdżąc konno, serce podeszło mi do gardła" - mówi. Aktorka identyfikowała się z graną przez siebie postacią, dzielnie więc znosiła wszystkie trudy, w tym realizację scen, w których rozwścieczone małpy powalają ją na ziemię: Daena nie poddaje się bez walki. Ma w sobie coś z bohaterki współczesnego kina akcji - mówi. Do akcji często włączał się sam Tim Burton, który zaimponował członkom ekipy swą sprawnością fizyczną i oddaniem. Helena Bonham Carter mówi: "Tim szalał - biegał po planie z rozwianym głosem, gestykulował. Nie zdawał sobie sprawy z własnych ograniczeń fizycznych - pędził przed siebie niczym kamikadze. Tryska energią i ma niesamowitą intuicję. Tim Roth dodaje: Widziałem, jak Tim potykał się, upadał, uderzał w głowę, nabijał sobie guza i to dzień w dzień. Mogliśmy się zakładać, którą część ciała uszkodzi sobie danego dnia. Zyskał sobie nasz bezgraniczny szacunek - gotowi byliśmy skoczyć za nim w ogień".