"Pinokio": PINOKIO? DLACZEGO WŁAŚNIE ON?
Arcydzieło Carlo Collodiego doczekało się niezliczonej liczby ekranizacji - zarówno kinowych, jak i telewizyjnych. Nie powstrzymało to jednak Roberto Benigniego przed zmierzeniem się z najbardziej ambitnym przedsięwzięciem w swojej karierze.
Federico Fellini już wcześniej wyobrażał sobie Pinokio-Benigniego. Na planie swego ostatniego filmu, „La voce della luna” nazywał nawet Benigniego „Pinochietto”. Fellini musiał sobie wyobrażać dużo więcej... skoro Benigni dostał u niego rolę, został ucharakteryzowany i razem stworzyli pierwsze szkice filmu! „Fellini – wspomina Benigni – mówił o Pinokiu jak o duchowej księdze, prawie jak o Słowie Bożym! Książce tak bogatej i znaczącej, że budził się rankiem, otwierał ją i na chybił trafił wybierłą jakieś zdanie”.
Dla Benigniego realizacja „Pinokia” to spełnienie najskrytszego marzenia, czegoś, o czym w głębi duszy marzył od lat. Nie było to łatwe zadanie, bowiem książka Collodiego jest tak bogata i głęboka, że trudno jednoznacznie sformułować jej przesłanie. ”Na tę opowieść – mówi Benigni – składa się tak wiele elementów, że trudno je wszystkie wymienić: przygoda, smutek, chęć życia, radość, zniechęcenie, okrucieństwo, bohaterstwo i wszędzie obecna miłość”.
Wysiłki Benigniego i Ceramiego skupiały się na zachowaniu spójności historii, którą trzeba było zmieścić w dwóch godzinach. Zamiarem twórców było, by przez cały czas trwania filmu widz zadawał sobie pytanie – jak rozstrzygną się losy Pinokia? Czy kukiełce uda się zostać chłopcem?
Po raz pierwszy Benigni wcielił się w rolę postaci, która nie jest wytworem jego wyobraźni. To zadanie wymagające dużego wysiłku zarówno ze strony aktora, jak również reżysera: „To był naprawdę nieposłuszny film. Po prostu nie chciał się słuchać. Jak Pinokio. I jak Pinokio ma wielkie serce. Jedyne, co można było zrobić to podążać za nim i bardzo mocno kochać.”