Reklama

"Pi": ZDJĘCIA - Z DZIENNIKÓW PARTYZANCKICH DARRENA ARONOFSKY'EGO

Dzień Pierwszy, 14 października 1996 roku.

Rozpoczynamy od kółka. Cała ekipa i obsada podaje sobie ręce i formuje krąg partnerstwa ekonomicznego i artystycznego. Socjalistyczny kolektyw. Wygłosiłem mowę z głębi duszy. Podziękowałem wszystkim i stwierdziłem, że daję im okazję do podjęcia ryzyka, okazję uczynienia "Pi" ich własnym filmem, okazję do znaczącej współpracy. Prawie płakałem. Moja matka płakała. Ona prowadzi zakład usługowy. Kręcimy - już więcej żadnych wymówek!

Poniedziałek, 21 października, 1996 roku, 11:40 wieczorem.

Reklama

Koniec Pierwszego Tygodnia.

Pierwszy tydzień skończył się ciężkimi przejściami. Kręciliśmy w hallu budynku Joanny Ovadia. Nie mieliśmy zezwolenia właściciela i to nadało wszystkiemu dreszczyku emocji. Oni są chasydami, a my filmowaliśmy w sobotę, więc staraliśmy się jak najmniej rzucać w oczy. Na zewnątrz szalał zjadliwy huragan i z jakiegoś powodu odwołano pierwszy mecz Mistrzostw Świata. Yanks kontra Braves. Cieszę się, że są mistrzostwa, ale mogą one być przyczyną powstania problemów. Fakt, że Jankesi dostają kopa w tyłek, oznacza zmniejszenie zainteresowanie ze strony ekipy. Trzeba nam więcej skupienia.

Dzień był bardzo długi - trwał prawie 20 godzin. Ciężko.

Po zamknięciu zapaliłem swoje ceremonialne cygaro, a następnie wypiłem piwo w Capt. Walter ma bar rodzinny w Sheepshead Bay. Mój umysł zmagał się z kompromisami, którym musiałem ulec. Sam film mówi o kompromisach. Tak ciężko jest przekazać wszystko. Istnieje cienka i trudna do wyznaczenia granica pomiędzy tym, co jest pozytywne i tym, co negatywne na tym świecie. Co szkodzi filmowi, a co jest ważne do uchwycenia. Bardzo mnie to niepokoi.

Dzisiaj zaczęło się dobrze, ale po południu naprawdę zwolniliśmy. Po lunchu zawsze zaczynają się narzekania. Mijają wieki, zanim udaje nam się od nowa zorganizować pracę.

22 października 1996 roku, 11:25 rano.

Dzień Ósmy Zakończony

Ten film wygląda zdecydowanie inaczej, niż jakikolwiek film fabularny, który widziałem. Jest bardzo dziki. Wszystkie obrazy są białe i czarne, ale wiele z nich wygląda jak piękne martwe natury. Ten film naprawdę pięknie wygląda. Wiem jak patrzeć na obrazy. Nakręciłem już 14.000 stóp, co stanowi dwie piąte całości materiału. Jestem przerażony. Dużo zdjęć będzie musiało być tłem dla dialogów. Tak być musi.

Czwartek 5:11 rano.

Jeden z naszych najdłuższych dni właśnie się skończył.

Dzień zaczął się w poniedziałek o 8 rano, a teraz jest już następny dzień 5:11 rano. Razem wynosi to 21 godzin i cała ekipa jeszcze nie spała.

Dzisiaj wieczorem zniszczyliśmy Euklidesa. Nakręciliśmy szerokie ujęcie, aby zmniejszyć ryzyko, i to mógł być błąd. Shit wyglądał na trochę nieoświetlonego z góry, ale flesze naprawdę pomogły. Technologia Chrisa B. była niesłychanie pomocna. Erick poznał mnie z nienajlepszej strony - spóźniłem się, ale to przecież nasz ostatni tydzień i nie czas na kompromisy. Pomiędzy mną i Seanem powstało tarcie. Nie okazałem wystarczająco dużo szacunku dla jego gry podczas ataku bólu głowy na początku ujęcia niszczenia Euklidesa. Naskoczył na mnie i był wkurzony przez większość dnia. Podczas przygotowań do kręcenia tej sceny widziałem, że muszę go zdołować. Scena tego wymagała. Był wszędzie obecny i walczył ze mną. Nie ufał mi. Powiedziałem, żeby przestał ze mną walczyć. Nie przestał. Więc powiedziałem mu, że obaj mamy te same intencje, aby nakręcić wspaniały film i że aby tak się stało powinien mi zaufać. W końcu się uspokoił. Kazałem mu wziąć parę oddechów i tuż przed kręceniem kazałem mu uścisnąć Samię. Pozwoliłem płynąć dźwiękowi, potem ustawiliśmy kamerę, następnie nakrzyczałem na Seana, potem wezwałem wszystkich na miejsca. A potem akcja... Miłe ujęcie.

Piątek, 15 listopada, 1996 roku, 8:21 rano.

Ostatnia Noc...

Właśnie się położyłem do łóżka. Jestem bardzo zmęczony. Niemal zasnąłem po odwiezieniu Seana, Bena i Toma Tumicello. Tom proponował co prawda, żeby go podrzucić do kolejki, ale uznałem, ze później bym się nienawidził za to, ze go nie odwiozłem. Dał postaci Ephraima tak dużo z siebie, naprawdę wierzył w to, co gra.

Zapanował dobry nastrój.

Mama i Jo uścisnęli każdego na pożegnanie.

Tata był szczęśliwy, że mógł być obecny.

Na razie żadnego koła (jak na początku), zaczekajmy do przyjęcia końcowego.

Scena samochodowa, w dobrym stylu, kawałek dobrej akcji. Tak myślę. Chyba, że się mylę i jestem kompletnie nie do rzeczy i nie mam talentu.

Czy pojedziemy na festiwal Sundance i zdobędziemy uznanie?

22 lipca 1997 roku, 13:28:00.

O 3 rano ostatniej nocy zamknęliśmy film. Film ma 79 i pół minuty obrazu plus minuta i osiemnaście sekund napisów tytułowych plus 3 do 4 minut napisów końcowych. Jesteśmy podekscytowani, ponieważ zmieściliśmy się w 80 minutach. 80!!!!!! Zrobiliśmy to. Rozpoczyna się praca nad udźwiękowieniem.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy