Reklama

"Pearl Harbor": NA PLANIE

2 kwietnia 2000 członkowie ekipy i przedstawiciele amerykańskiej marynarki wojennej zgromadzili się na uroczystości ku czci tych, którzy zginęli w czasie ataku na Pearl Harbor. W uroczystości udział wzięli m.in. komandor floty Pacyfiku admirał Thomas B. Fargo, Kathy Billings z miejscowej izby pamięci narodowej, producent Jerry Bruckheimer, reżyser Michael Bay, aktorzy Ben Affleck, Josh Hartnett, Kate Beckinsale i Cuba Gooding, Jr. oraz przedstawiciele organizacji kombatanckich z Hawajów i San Diego.

Reklama

Było to dla nas niezwykłe przeżycie - mówi Ben Affleck. - Zrozumieliśmy, jak żywa jest pamięć o tych wydarzeniach.

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się we wtorek, 4 kwietnia w Oahu od tradycyjnego błogosławieństwa, którego udzielił ekipie hawajski kapłan. Jako pierwszą nakręcono scenę, w której wczesnym rankiem nad Pearl Harbor pojawiają się pierwsze japońskie samoloty.

Michael Bay mówi: Kręciliśmy w miejscach autentycznych. Dane nam było dostąpić nie lada zaszczytu - byliśmy pierwszą ekipą, której pozwolono realizować zdjęcia podwodne na zatopionym okręcie ”Arizona”. Zatopiony okręt jest najbardziej znanym symbolem Pearl Harbor. Spoczywa na głębokości 12 metrów, a na jego pokładzie zginęło 1.100 marynarzy. Wiedzieliśmy, że musimy go zobaczyć, a przedstawiciele marynarki wojennej i parku narodowego przyznali nam rację. Nurkowanie było niesamowitym przeżyciem. Wrak leży na dnie, w mętnej wodzie, a z jego kadłuba nadal wycieka ropa. Początkowo nie widziałem nic poza mułem, algami i pąklami, potem nagle ujrzałem pokrywę luku. Największe wrażenie zrobił na mnie przypominający rafę koralową pokład z drewna tekowego, prowadzące na dół schody, sękate drzwi i olbrzymie działa na dziobie. Na moment zawładnęły mną emocje...

Najtrudniejszą i najbardziej niebezpieczną sekwencję, atak, nakręcono w pierwszych dniach realizacji. Obie ekipy - pierwsza i druga - rozlokowały się nad Jeziorem Środkowym w Pearl Harbor, a ich bazą stał się dok Victora. W zatoce cumowało sześć okrętów amerykańskiej marynarki wojennej, na których kręcono zdjęcia. Ekipę, statystów, kaskaderów i sprzęt przewożono na plan niewielkimi łodziami i pontonami.

Nad efektami specjalnymi w scenach eksplozji czuwała ekipa pod wodzą koordynatora efektów Johna Fraziera i koordynatora pracy na planie Jima Schwalma. Przygotowania do realizacji tych scen zajęły miesiąc.

John Frazier mówi: Przed rozpoczęciem zdjęć wykonaliśmy szereg prób. Michaelowi najbardziej podobały się eksplozje, do których użyliśmy dynamitu, zdecydowaliśmy się więc na materiały łatwopalne. Korzystaliśmy także ze specjalnych lontów i stanowiącego mieszankę dwóch łatwopalnych substancji materiału o nazwie Kinepak.

W czasie kręcenia scen eksplozji na sześciu okrętach ekipa Fraziera zużyła 700 lasek dynamitu, ponad 600 metrów lontu i 4.000 galonów benzyny. John Frazier mówi: Zrobiło się naprawdę gorąco. Na okrętach byli pirotechnicy, którzy podpalili wszystko, co znajdowało się na pokładzie. Musieliśmy mieć w pogotowiu sikawki strażackie, gaśnice CO2 i pianowe. Wszystkim na planie rozdaliśmy maski, by nie zatruli się wdychając dym.

Aby wykreować gęsty, czarny dym ekipa Fraziera użyła nietoksycznego naftalenu, tego samego, z którego produkuje się kulki na mole. Podczas realizacji scen bombardowania na planie obecni byli przedstawiciele agencji ochrony środowiska. Z ich pomocą ekipa dołożyła wszelkich starań, by chronić miejscowe środowisko naturalne, w tym występujące tam rzadkie gatunki ryb, ptaków i żółwi. Na czas realizacji tych scen zamknięto autostrady w promieniu czterech mil.

Michael Bay miał sprecyzowaną wizję całej sekwencji. Sam rozmieścił dwanaście kamer Panavision, a jedną nich osobiście obsługiwał. Kierował przy tym pracą 30 kaskaderów, 90 statystów, 9 samolotów, łodzi, na której umieszczono kamery i ekipy specjalistów od efektów, której członkowie pilnowali strategicznie rozmieszczonych detonatorów. Sama tylko ekipa okrętowa składała się ze statku wielorybniczego, trzech łodzi z kamerami, trzech łodzi eskortujących, dwóch motorówek, pięciu ślizgaczy, dziewięciu niewielkich promów i trzynastu łodzi oddanych do użytku ekipie od efektów specjalnych.

Michael Bay mówi: Nasz koordynator efektów specjalnych, John Frazier, który pracuje w zawodzie od 40 lat i ma w dorobku m.in. ”Czas Apokalipsy”, przyznał, że w życiu nie widział większej eksplozji. Wszystko wydarzyło się w mgnieniu oka, w ciągu zaledwie 7 sekund. Byliśmy o włos od katastrofy, bo wokół fruwały samoloty i pływały łodzie, ale wszystko przebiegło zgodnie z planem. Pamiętam, że oglądałem przebieg wydarzeń przez obiektyw kamery myśląc: ”O, mój Boże!”. Eksplozja była tak silna, że zadrżałem, co widać na ekranie, bo wraz ze mną poruszyła się kamera. Wrażenie było tak silne, że nie mogłem uwierzyć własnym oczom!

Sekwencję pomogli dopracować specjaliści z Industrial Light & Magic pod wodzą reżysera drugiej ekipy i konsultanta efektów specjalnych Erica Breviga. Przed przystąpieniem do pracy zgromadzili oni wyczerpującą dokumentację tematu, na którą składały się fragmenty archiwalnych filmów i stare fotografie.

Eric Brevig mówi: Scenariusz niczego nie pomijał, a ja zdawałem sobie sprawę, że nie dysponujemy technologią, która pozwoliłaby ukazać na ekranie wszystko to, co wymarzył sobie jego autor. Na tym jednak polega wyzwanie - porywać się na coś, czego nikt wcześniej nie próbował. Pearl Harbor jest dziś jedną wielką atrakcją turystyczną, nalegałem jednak, byśmy pojechali tam z kamerą i zarejestrowali na taśmie wszystko, co się da, tak by widzowie zobaczyli ukształtowanie terenu i topografię tego miejsca. Potem usuwaliśmy z kadru wszystko z wyjątkiem odległych gór dodając wykreowane przez nas okręty wojenne, atakujące samoloty i gigantyczne eksplozje. W niewielkim stopniu korzystaliśmy z miniatur i modeli, bo zależało nam, by przydać całości maksymalnego rozmachu. Komputerowo generowaliśmy model łodzi lub samolotu, a następnie powielaliśmy go. W końcu mieliśmy tyle samolotów i statków, że mogliśmy nimi wypełnić całą stocznię. Pokłady komputerowo generowanych okrętów wypełniliśmy komputerowo generowanymi postaciami marynarzy, z których każdy nosił inny mundur i wykonywał precyzyjnie zaplanowane ruchy.

Brevig planował podstawowe ruchy kamery przy pomocy rysunków i animowanego scenopisu obrazkowego. Współpracował przy tym ściśle z reżyserem zdjęć lotniczych Davidem Nowellem i operatorem drugiej ekipy Mitchem Amundsenem, którzy pomogli mu przenieść na ekran wizję Michaela Baya.

Japończycy zaatakowali Pearl Harbor z powietrza, decydujący głos na planie mieli więc koordynator zdjęć lotniczych Alan Purwin, główny pilot Steve Hinton i wspomniany wcześniej reżyser zdjęć lotniczych David Nowell.

Michael Bay mówi: W niektórych scenach mieliśmy w powietrzu 14 samolotów. Miałem do czynienia z samolotami już wcześniej, ale nigdy na tak wielką skalę. Niektóre z naszych samolotów miały po 60 lat, a my wykorzystywaliśmy je do maksimum. Bezpieczeństwo całej ekipy było w rękach pilotów, w tym Steve’a Hintona, pilota najlepszego z najlepszych. Pamiętam, jak filmowaliśmy na szesnastopiętrowej wieży, a obok nas przelatywały samoloty z prędkością 300 km na godzinę. Jeden z samolotów musiał zwrócić i okrążyć wieżę - był o trzy metry od nas. Gdyby nie zaufanie, jakim darzyliśmy naszych pilotów, nigdy nie udałoby się nam nakręcić wszystkich ujęć, które sobie zaplanowaliśmy. Jestem dumny z tego, że udało nam się opracować niezawodny system zabezpieczeń. Mieliśmy tylko jeden mały wypadek - jeden z samolotów spadł, ale skończyło się na złamanym palcu, kilku skręconych kostkach i nadgarstkach oraz paru niegroźnych otarciach i stłuczeniach.

Ekipa korzystała z szesnastu starych samolotów i ich replik, w tym trzech replik bombowców typu Val, trzech replik samolotów typu Kate i trzech replik samolotów typu Zero, które posłużyły jako repliki samolotów japońskich. Ekipa odpowiedzialna za zdjęcia lotnicze pozyskała także cztery P-40, jednego DC3, cztery B-25 i Messerschmidta ME-109.

Steve Hinton mówi: Samolotów, który szukaliśmy, nie sposób zdobyć za żadną cenę. Musieliśmy - dla przykładu - wykorzystać późniejszy model samolotu typu Zero, bo to jedyny latający samolot tego typu na świecie. Dwa pozostałe miały amerykańskie silniki, dlatego mogły latać. Dołożyliśmy wszelkich starań, by zachować jak najdalej posunięty autentyzm, ale zdaję sobie sprawę, że zawsze znajdą się puryści, który wytkną nam jakieś drobne nieścisłości. Trzeba jednak pamiętać, że zachowane modele są dziś niezwykle cenne, a nikt nie wystawi na szwank kolekcji o ogromnej wartości muzealnej.

5 maja 2000 ekipa opuściła Hawaje i przeniosła się w okolice Los Angeles. Zdjęcia kręcono m.in. w: szpitalu stanowym Camarillo, na dworcu kolejowym w śródmieściu Los Angeles, w szpitalu Linda Vista w Boyle Heights, Queen Mary w Long Beach, Fort MacArthur i Warner Grand Theatre w San Pedro, latarni morskiej amerykańskiej straży przybrzeżnej w Palos Verdes, na lotnisku Van Nuys, w koszarach marynarki wojennej w Tustin, Point Magu i Port Hueneme, ranczu Disneya w Newhall, studiu #2 w Disney Studios w Burbank, Pomonie, Claremont, LaVerne, Somis i Glendale.

W połowie czerwca ekipa przeniosła do Fox Studios w Rosarito Beach w Baja w Kalifornii, gdzie przez dwa tygodnie realizowała zdjęcia podwodne. W największym basenie nakręcono sceny rozgrywające się na pokładzie wywróconego dnem do góry pancernika USS Oklahoma oraz sceny ukazujące zatopienie pancerników USS Arizona i USS West Virginia. W mniejszym basenie, położonym na południowym krańcu studia, nakręcono sceny rozgrywające się podczas bitwy o Anglię.

Pod koniec lipca ekipa przeniosła się do południowo-wschodniego Teksasu. Zdjęcia rozpoczęto w Houston, na pokładzie USS Texas, jednego z ostatnich zachowanych pancerników z okresu I wojny światowej, zakończono w Corpus Christi, na pokładzie USS Lexington, jednego z dwóch ocalałych lotniskowców z okresu II wojny światowej. W Teksasie ekipie dały się we znaki nie tylko tropikalne upały, ale i roje wygłodniałych komarów.

Zdjęcia zakończono w połowie sierpnia w Los Angeles, po czym niewielka część ekipy odleciała do Anglii, gdzie nakręcono sceny rozgrywające się w czasie służby Rafe’a w Królewskich Siłach Powietrznych RAF. W początkach września cześć ekipy pojechała do San Diego, gdzie na pokładzie lotniskowca USS Constellation nakręcono ujęcia uzupełniające do scen rozgrywających się w czasie akcji Doolittle’a. Członkowie ekipy z niedowierzaniem obserwowali wyczyny treningowe pilotów, którzy startowali i lądowali co minutę o kilka metrów od nich. Z kolei gdy rozpoczęły się zdjęcia, to piloci z niedowierzaniem obserwowali wyczyny filmowców...

Michael Bay podsumowuje: Realizacja ”Pearl Harbor” była przedsięwzięciem na ogromną skalę, przebiegła jednak bez najmniejszych zakłóceń. Przekroczyliśmy plan zaledwie o jeden dzień, zdjęcia zajęły nam 106 dni, z czego 10 dni ekipa pracowała w okrojonym składzie. Czasami sam nie mogę uwierzyć, że nam się udało. Jerry i ja mamy doświadczenie w pracy nad wielkimi filmami i od lat dane nam jest pracować z tą samą ekipą. Pracujemy z najlepszymi w Hollywood i w tym kryje się sekret naszego sukcesu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pearl Harbor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy