Reklama

"Para na życie": O PRODUKCJI

Para na życie to pierwszy film, który reżyser Sam Mendes zrealizował na podstawie oryginalnego scenariusza, od czasu nagrodzonego Oscarem obrazu American Beauty. Mendes mówi: "Odczuwałem potrzebę zrobienia czegoś, czemu początek dałyby słowa pisarza. Scenariusz Dave'a Eggersa i Vendeli Vida był zachwycający i miał w sobie lekkość, chociaż traktował o poważnych kwestiach. Przede wszystkim, bardzo mnie rozbawił.

Po raz pierwszy reżyser pracował nad dwoma filmami jednocześnie, jako że zaczął realizację Pary na życie, kiedy Droga do szczęścia wciąż była w fazie postprodukcji. "Zaangażowałem się w film Para na życie szybciej niż w przypadku któregokolwiek z moich poprzednich filmów. To był sposób na pozbycie się napięcia, związanego z intensywną pracą nad zdjęciami i montażem poprzedniego filmu" wspomina reżyser. "Jest to jakby film uzupełniający, ponieważ tutaj również para chce uciec i odnaleźć siebie - tylko w tym przypadku z powodzeniem."

Reklama

"Dave i Vendela opisali w scenariuszu, co przeżywa para tuż przed rozpoczęciem kolejnej fazy życia, czyli przed narodzinami dziecka - całą nadzieję, lęk i podniecenie, jakie towarzyszą tym chwilom. Jako rodzic, mogłem się z tym wszystkim utożsamić."

Zdobywca Oscara, producent Edward Saxon mówi: "Kiedy tak utalentowani pisarze jak Dave Eggers i Vendela Vida przysyłają ci swój oryginalny scenariusz, otrzymujesz niezwykły prezent".

Producent Peter Sarat zauważa: "Pracowałem już z Edem przy kilku projektach i wiem, że ma świetny gust i doskonałe wyczucie do scenariuszy".

"Kiedy pokazał nam (w firmie produkcyjnej Big Beach) scenariusz Dave'a i Vendeli, od razu dostrzegliśmy, że to idealna okazja do ponownej współpracy. Wyjątkowość scenariusza polegała na tym, że był nie tylko bardzo zabawny i zajmujący, ale też opowiadał historię wiarygodną emocjonalnie. Nie można życzyć sobie niczego więcej i nie zdarza się to często".

Saxon przekonał się też, że "szansa na współpracę z Samem Mendesem i świetny scenariusz Dave'a i Vendeli wzbudziły ogromne zainteresowanie wśród aktorów. Burt i Verona zadają sobie pytania, które w życiu nurtują nas wszystkich. 'Jak i gdzie zapuścić korzenie?' albo 'Co we współczesnym świecie znaczy mieć rodzinę?' Dlatego chętnych aktorów nie brakowało, nawet wśród tych, którzy zwykle nie zgadzają się na mniejsze role, gdzie zdjęcia trwają około tygodnia".

Proces castingu Saxon komentuje następująco: "Złożoność charakteru i wrażliwość Mai Rudolph zrobiła na nas ogromne wrażenie. Znaliśmy jej niezwykłe poczucie humoru i umiejętność wcielania się niczym kameleon w różne postaci, dzięki jej pracy w Saturday Night Live. Właściwie była odpowiednikiem Verony w prawdziwym świecie."

Aktorka zgadza się z tą opinią: "Ta postać bardzo mnie przypomina, było to niemal jak przeznaczenie. W filmach, ani scenariuszach nie pojawiają się takie bohaterki jak Verona. Będąc w ciąży miałam kilka podobnych doświadczeń. Najfajniejsze w niej jest chyba to, że stanowi mieszankę ras, a jej partner tak bardzo różni się od niej pod względem fizycznym. Fakt, iż w filmie nie stanowi to najmniejszego problemu był bezpośrednim odniesieniem do moich doświadczeń życiowych.

Jeśli chodzi o aktora, grającego główną rolę męską, Saxon mówi: "John Krasinski miał małą rólkę w (wyreżyserowanym przez Mendesa) filmie Jarhead, a od tego czasu zdobył popularność, dzięki serialowi telewizyjnemu Biuro (The Office), więc Sam był świadomy jego talentu. Mam nadzieję, że będę miał szansę pracować z nim w przyszłości, kiedy zostanie wielką gwiazdą filmową!"

"Ten projekt to istna burza wielkich mózgów, świetny materiał, reżyser kalibru Sama i niezwykle utalentowana operatorka, Ellen Kuras. - Mówi Krasinski - Słyszałem o scenariuszu Dave'a i Vendeli, jeszcze zanim zajął się nim Sam. Zapowiadał się tak ciekawy film, że z niecierpliwością czekałem, aż pojawi się w kinach. Wtedy zadzwonił Sam i powiedział 'W tej roli widzę tylko ciebie'. To było niesamowite. Scenariusz był bardzo zabawny, ale do mnie przemówił wątek, dotyczący poczucia przynależności. Niezależnie od tego, czym się w życiu zajmujemy, naszym największym marzeniem jest znaleźć miejsce, w którym poczujemy się jak u siebie. Burt i Verona tego właśnie szukają. Sposób, w jaki ze sobą rozmawiają, pozwala też domyślić się, że głównych bohaterów filmu łączy partnerstwo i tak silna nić porozumienia, że mogą być w związku naprawdę sobą, a tego przecież wszyscy pragniemy".

Mendes dodaje: "Motorem filmu jest chemia pomiędzy Johnem i May'ą. Obydwoje są bardzo twórczy. Dusza filmu spoczywała w ich rękach i nie zawiedli mnie. Obojgu zależało na rozwijaniu aktorskiego warsztatu".

Reżyser celowo otoczył się nowymi współpracownikami za kulisami Pary na życie.

"Ludzie, z którymi pracowałem przy wielu innych filmach byli wspaniali - wyjaśnia - ale rzuciłem sobie wyzwanie w postaci nowej ekipy. Czułem, że jest mi potrzebne inne spojrzenie, że muszę wykorzenić pewne nawyki. Wiedziałem, że nowe tempo i rytm zapewnią filmowi świeżość i luz, jakiego szukałem.

Ekipa stanęła na wysokości zadania, ponieważ zdjęcia do filmu kręcono w trzech stanach, a tylko dwie sekwencje w studio. Burt i Verona przemierzają Amerykę Północną wzdłuż i wszerz, więc i produkcja filmu obejmowała lokalizacje w całym kraju. Wiele kluczowych plenerów to były wzgórza, doliny i miasteczka Connecticut.

"Fabuła przypomina serię pocztówek" - mówi operatorka Ellen Kuras. "Zmieniające się tło odzwierciedla wątpliwości i poszukiwania dwójki głównych bohaterów, próbujących ustalić dokąd chcą się udać i kim chcą być. Jest to komedia, ale traktująca o losie człowieka".

"Sam powiedział mi, że efekt komediowy w tym filmie - w którym najważniejsze są postaci - chce uzyskać stawiając je w sytuacjach ekstremalnych" - wyjawia scenograf Jess Gonchor.

Kuras dodaje "Przed rozpoczęciem pracy, omówiliśmy z Samem wizję ostatecznego kształtu filmu i tego, jakie elementy pasują do fabuły. Wymyśliliśmy z Jessem różne wizerunki dla poszczególnych planów zdjęciowych".

Gonchor ze swojej strony "opracował 5 różnych palet kolorów dla każdego ze stanów, w których rozgrywa się fabuła".

"Kolorado jest blade; Arizona słoneczna, Wisconsin scholastyczne, Montreal ceglany i uniwersytecki, a Miami pastelowe. Kiedy zapoznałem Sama z tymi wizerunkami, wszystkie kostiumy i rekwizyty zostały dopasowane do poszczególnych palet. Praca z Samem była czystą przyjemnością - na mój każdy, nawet najbardziej szalony pomysł reagował mówiąc "Śmiało".

Pracująca z reżyserem po raz pierwszy Kuras wyjawia, że "po takich operatorach (pracujących wcześniej z Medesem) jak Roger Deakins i (nieżyjący) Conrad Hall, czuję się zaszczycona, że obdarzył mnie zaufaniem. Współpraca z nim wyzwoliła we mnie większą kreatywność i odwagę. Relacja operatora i reżysera opiera się na zaufaniu i poczuciu bezpieczeństwa, ale też na odkrywaniu nowych możliwości. Sam lubi urządzać próby z aktorami na planie zdjęciowym rano, przed nakręceniem danej sceny. Zapraszał mnie tam w roli obserwatora, pozwalając mi zorientować się, co może blokować ruch kamery, dzięki czemu mogłam wcześniej przygotować oświetlenie i moją ekipę, a Sam miał wystarczająco dużo czasu na pracę z aktorami, żeby uzyskać pożądany efekt."

Mendes zauważa: "Często jadąc w plener, nie miałem sztywnych ustaleń. Chciałem, aby ich charakter - atmosfera, pogoda - wpływał na kształt scen".

"Sedno ekipy stanowi reżyser oraz operator, który kreuje atmosferę poprzez swoją osobowość. Ellen jest niezwykle ciepła i otwarta, dzięki czemu ekipa była rozluźniona, a efekt komediowy łatwiejszy do osiągnięcia".

Jeśli chodzi o budowanie postaci, Carmen Ejogo, zaangażowana do roli Grace, siostry Verony, mówi, że aktorzy "przygotowywali się do filmu całymi tygodniami, rozmawiając z reżyserem i scenarzystami o swoich rolach. W filmach rzadko urządza się próby, ale Sam rezerwuje na nie czas".

"To samo zrobił przy American Beauty - zdradza Allison Janney (Lily), jedyna aktorka, która wystąpiła w obydwu filmach. "Potrafi rozmawiać z aktorami. Podczas prób mieliśmy okazję odkryć różne subtelności, które Sam wykorzystał, wzbogacając sceny i biorące w niej udział postaci".

"To prawdziwy luksus dla aktora drugoplanowego" - zachwyca się Melanie Lynskey, grająca wieloletnią przyjaciółkę pary - Munch. "Zwykle nikt się nami nie przejmuje! Natomiast Sam jest bardzo cierpliwy i stara się uchwycić sedno każdej sceny".

"Zawsze robię próby" - wyjaśnia Mendes - "To ma ogromne znaczenie w przypadku filmu tego rodzaju, gdzie mamy aktorów do dyspozycji tylko przez kilka dni. Muszą zbudować postaci i opowiedzieć swoją część historii, zanim fabuła potoczy się dalej, już bez ich udziału. Bardzo ważne jest, żeby weszli do tej historii z marszu i wiarygodnie przedstawili relacje międzyludzkie.

Krasinski - który zresztą napisał scenariusz i wyreżyserował film (Brief Interviews with Hideous Men) tuż przed zdjęciami do Pary na życie - zauważa: "Sam robi próby po to, żeby wszyscy aktorzy zrozumieli, o co chodzi w danej scenie. Pomaga ci odnaleźć właściwe podejście. Kiedy wpadniesz w swój rytm, nigdy cię nie powstrzymuje. Jeżeli nie potrafisz wczuć się w scenę, znajdzie rozwiązanie najlepsze zarówno dla ciebie jak i dla filmu jako całości. Kiedy więc przychodzi pora na zdjęcia, wszyscy mają podobną wizję".

"Często zdarza się tak" - kontynuuje Mendes - "że kiedy rozpoczynamy zdjęcia, proszę aktorów, żeby zaimprowizowali kilka ujęć. Potem wracamy do wersji scenariuszowej, przez co scena wypada bardziej naturalnie - nie chciałem zresztą zbyt wiele zmieniać, ponieważ to wspaniały scenariusz i on jest przyczyną, dla której wszyscy chcieliśmy zrobić ten film. W ostatecznej wersji znalazło się tylko trzy lub cztery zaimprowizowane sceny - nie licząc kilku niespodzianek i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Jako, że John i Maya dobrze się rozumieli, mogłem poprosić jedno albo drugie 'Zrób dziś przed kamerą to, co wczoraj robiłeś czy robiłaś poza kadrem' ".

Saxon docenia, iż Mendes zawsze "szuka sposobów, żeby jak najlepiej opowiedzieć historię. Reżyserowanie to złożony proces, ale Sam ma doskonałe wyczucie, w jakim kierunku film i postaci powinny iść; ma dobry kompas, dzięki któremu utrzymywał nas na właściwym kursie".

Nietypowy był z kolei proces przygotowywania muzyki do filmu, jako że powstała ona dużo wcześniej. "Od początku chciałem, żeby muzykę do Pary na życie skomponował wokalista/autor piosenek" - mówi Mendes. - Na etapie preprodukcji natknąłem się na Alexi Murdocha i wiedziałem, że wykorzystam wiele utworów z jego albumu. Murdoch bardzo się zaangażował w ten proces i napisał kilka piosenek specjalnie do Pary na życie.

Mendes i Murdoch szukali inspiracji w takich filmach jak Harold i Maude oraz Magnolia, do których ścieżkę dźwiękową napisali i wykonali wokaliści/autorzy piosenek.

Na etapie montażu reżyser "przekonał się, że sceny przybierały nieco inny kształt ze względu na wykorzystaną w nich ścieżkę dźwiękową. Muzyka wpłynęła na całość Pary na życie".

"Nie znam nikogo, kto zagrałby postać Verony lepiej niż Maya. Jest niezwykle utalentowana - mówi Krasinski. - Rozumie świat i to, co w nim zabawne, więc nie szuka taniego poklasku. Kiedy ma się taki talent jak ona, przychodzi to człowiekowi bez wysiłku. Jest naturalnie szczera i świetnie się przy tym bawi, co udziela się każdemu, kto z nią pracuje".

"Spotkaliśmy się z Johnem Krasinskim wcześniej" - mówi Maya Rudolph- "ale właściwie go nie znałam. Kiedy jednak zaczęliśmy pracować nad Parą na życie, zorientowaliśmy się, że mówimy tym samym językiem. Bez trudu odnalazłby się w świecie Saturday Night Live, gdzie ja obracałam się przez siedem i pół roku. Codziennie mnie rozśmieszał. Sam Mendes dał nam swobodę, żebyśmy mogli się przekonać, jaką tworzymy parę".

Ponieważ Burt i Verona czują się swobodnie w swoim towarzystwie, niezwykle ważne było, żeby chemia łączyła także parę głównych aktorów. Nie mogli jednak zapomnieć o indywidualnych mocnych stronach granych przez siebie postaci, które według scenariusza czasem postrzegane są jak ich słabości.

"Myślę, że Burt to marzyciel" - stwierdza Krasinski. - "Jest też naiwny, chociaż bystry w kwestiach, które są dla niego ważne. Jest jednym z tych gości, którzy wiedzą co nieco na 100 tysięcy tematów, ale w żadnym nie są ekspertami. Burt stara się nie komplikować świata. W pewnym sensie zdaje się na bieg wydarzeń. Przez większość czasu to jego wielka zaleta, ale Verona musi czasem przywołać go do porządku.

"Ciąża jest synonimem przełomowej zmiany w życiu. Nie można się już przez nie bezkarnie prześlizgiwać. Trzeba udowodnić, że jest się odpowiedzialnym i solidnym człowiekiem. Na początku filmu Burt i Verona czują ogromną radość, a jednocześnie przerażenie".

Zdaniem aktorki "świat Verony to świat, jaki dzieli z Burtem. Kiedy ich poznajemy, dowiadujemy się, że pracują w domu, co dobitnie widać, zwłaszcza w przypadku projektów Burta. Chociaż mogą wozić cały ten świat ze sobą, świadomość, iż niebawem pojawi się w nim dziecko, budzi potrzebę zbudowania prawdziwego gniazda rodzinnego. W związku z tym postanawiają znaleźć idealny dom. Przez całą podróż są dla siebie wsparciem. Wydaje mi się, że Verona pozwala Burtowi żyć pełnią życia, co nie byłoby możliwe bez niej i vice versa. Nawet jeśli jest motorem ich związku, bez Burta czegoś by jej brakowało. Podróżując mają okazję zobaczyć różne scenariusze ich wspólnego życia. Krasinski i Rudolph mieli więc okazję grać z różnymi grupami aktorów. "Przypominało to wędrowny teatr, gdzie co tydzień zmieniała się obsada" - zachwyca się Krasinski. - Aktorzy dołączali do naszej trupy na kilka dni i pomagali osiągnąć zamierzony cel. Przypominało to darmowe zajęcia z aktorstwa; wydaje mi się, że u każdego z nich podpatrzyłem coś dla siebie!"

Prawdziwą przyjemnością była gra z Jeffem Danielsem i Catherine O'Hara, wcielających się w role rodziców Burta, czyli Jerry'ego i Glorię, ponieważ żarty aktorki na planie rozluźniały atmosferę i bawiły całą ekipę.

Daniel ostrzega wręcz, że "jeśli ośmielisz się spojrzeć jej w oczy podczas ujęcia... to przepadłeś. Czasem musiałem walczyć ze sobą przez całą scenę, żeby się nie roześmiać".

"Zagranie sceny na poważnie było praktycznie niemożliwe" - potwierdza Mendes. - Catherine to dosłownie jedna z najzabawniejszych osób jakie znam. Wszyscy pękaliśmy ze śmiechu".

Daniels pracował już z Catherine O'Hara, więc wiedział, czego się po niej spodziewać podczas zdjęć i poza kadrem. Nigdy wcześniej nie grał natomiast z Krasinskim, a Mendes zdawał sobie sprawę, że jedna z pierwszych scen ma zasadnicze znaczenie dla przedstawienia postaci Burta poprzez fakt, iż syn często przypomina ojca.

"Chcieliśmy pokazać ten rodzaj lęku, jaki czasem mają młodzi ludzie, którzy nie chcą się upodobnić do swoich rodziców" - mówi Dunn. "Samowi zależało, żebyśmy wyglądali z Johnem jak ojciec i syn do tego stopnia" - mówi Daniels - "że ubrał nas w podobne okulary. Obydwaj zapuściliśmy brodę do roli i staraliśmy się w subtelny sposób przypominać się nawzajem poprzez sposób siedzenia, tego jak pocieramy oczy i mówimy".

"Uznałem, że możemy sobie pozwolić na to, żeby wyglądali bardzo podobnie" - przyznaje Mendes - "żeby bez zbędnych komentarzy budziło to rozbawienie".

"W naszych wspólnych scenach" - kontynuuje Daniels - "występuje czwórka aktorów uwielbiających role komediowe, co wymaga precyzji i jest trudne. Przyjemnie było czerpać z siebie nawzajem inspirację. Na papierze scenariusz był niezwykle zabawny, ale nam chodziło o coś więcej niż ilość dowcipów, przypadających na scenę".

Poszukując idealnego domu - jeśli coś takiego w ogóle istnieje - Burt i Verona (oraz cała ekipa filmowa) trafiają na plan zdjęciowy w Arizonie, gdzie kręcono sceny z siostrą Verony, Grace. Zdjęcia realizowano w Tucson, w kurorcie J.W. Marriott Star Pass Resort & Spa, posiadającym według Mari Jo Winkler - Ioffreda - producentki (i propagatorki ekologicznego podejścia) "agresywny program recyklingu". Członkowie ekipy mogli się tam zatrzymać, co było korzystne, ponieważ obniżało zużycie paliwa potrzebnego na dojazdy".

W Parze na życie Star Pass spełnia rolę luksusowego kurortu, w którym pracuje Grace. Wcielając się w tę postać, Ejogo przyznaje ze śmiechem: "Grace, to w pewnym sensie droższa wersja Verony. Pracuje na lukratywnej posadzie w prestiżowym miejscu i wygląda na to, że ma wszystko pod kontrolą. Siostry są najlepszymi przyjaciółkami, ponieważ ich rodzice nie żyją. "Wszystko zaczyna się na papierze, a na mnie poziom pisarstwa Dave'a i Vendeli zrobił duże wrażenie. Ta historia jest wielowymiarowa, a żadna z postaci nie wydaje się stereotypowa. Wszyscy aktorzy ufali Samowi, ponieważ w każdej scenie odnajduje on głębię, co sprawia, że stają się one bardziej dynamiczne".

W przypadku postaci Grace, Dunn i Mendesowi zależało na tym, żeby "odzwierciedlała inną ścieżkę, jaką mogła pójść Verona. Chcieliśmy też jednak pokazać, że Grace być może odrobinę zazdrościć Veronie jej życia, więc naśladuje jej swobodny styl ubierania".

Natomiast na torze wyścigów psów w Phoenix w Arizonie, poznajemy Lily (Allison Janney).

"Według mnie, spotykając się z Lily, Verona dowiaduje się, że ludzie zmieniają się po tym gdy zostają rodzicami - a może uwidaczniają się ich najważniejsze cechy charakteru. Chyba nigdy nie grałam kogoś takiego jak Lily. Ma niezły temperament i niewiele zahamowań".

Dunn wyraża się o aktorce z uznaniem, gdyż jej zdaniem jest to ktoś "kto doskonale czuje się w kostiumach. Allison stara się, żeby każda grana przez nią bohaterka wyglądała inaczej. Tym razem jej styl jest bardziej tandetny niż zwykle".

Sceny z kampusu w Madison, Wisconsin sfilmowano na terenie The Taft School w Watertown, Connecticut. To tam Burt i Verona spotykają się z przyjaciółką z dzieciństwa i "kuzynką" Burta, LN (wcześniej znaną jako Ellen). W rolę LN wcieliła się Maggie Gyllenhaal, z którą Mendes od dawna chciał pracować.

Według aktorki, warto było tak długo czekać, ponieważ reżyser "okazał się bardzo łatwy we współpracy na planie. Uważnie słuchał moich sugestii, nawet jeśli miał inne zdanie. Scenariusz wydał mi się niezwykle zabawny i wzruszający".

Pod tym względem Gyllenhaal łatwiej było wcielić się w rolę matki dwójki dzieci niż kilka lat wcześniej. "W 2006 roku urodziłam dziecko, więc rozumiem niepokoje, jakie są udziałem rodziców - Burta i Verony, czy mojej postaci, LN" - mówi aktorka. - "Nie jestem pewna, czy udałoby mi się zagrać niektóre sceny - jak uspokajanie płaczącego niemowlaka - gdyby sama nie była mamą. LN bez wątpienia postępuje wbrew naturze. Jest święcie przekonana co do swojej filozofii wychowywania dzieci".

Wizyta Burta i Verony w domu, który LN dzieli z partnerem Roderick'iem (Josh Hamilton) wywołuje lawinę zabawnych i dramatycznych sytuacji pomiędzy dwiema diametralnie różnymi parami.

Gyllenhall chwali Krasinskiego i Rudolph za to, że "ta dwójka, która wszystkich rozśmiesza, w naszych wspólnych scenach próbuje zachować powagę w dość zwariowanych okolicznościach. Oboje byli spokojni i wyciszeni, a jednocześnie tak wyraziści i zabawni. Dzięki nim sceny są zarazem szalone i prawdziwe".

"Ponieważ LN jest niezależna finansowo, z dziećmi w domu pozostaje Roderick" - przybliża swoją postać Josh Hamilton. - "Jego ulubionym zwierzęciem jest konik morski, ponieważ to samiec nosi potomstwo w specjalnej kieszeni. Roderick mu zazdrości. Ma bardzo silny instynkt macierzyński, co się chwali. Jednak niezależnie od rodzicielskiej filozofii jego i LN, są oni wybitnie irytujący, ponieważ uważają, że tylko oni mają w tej kwestii rację".

Kolejnym przystankiem w podróży Verony i Burta jest dom starych przyjaciół, Toma i Munch.

"Obydwie pary studiowały razem na uniwersytecie" - wyjaśnia Melanie Lynskey (Munch). - "Burt i Verona odwiedzają ich w pięknym domu, w którym szaleją dzieci. Jednak, jak to często bywa, w przeszłości wydarzyły się pewne rzeczy, o których gospodarze nie chcą rozmawiać. Pod koniec wizyty staje się to oczywiste.

Mam przyjaciół z podobnymi doświadczeniami. Czytając scenariusz wiedziałam, że chcę opowiedzieć tę historię, opierając się na nich i że jeżeli jakiś reżyser będzie w stanie to uchwycić, to jest nim Sam Mendes. Potrafi znaleźć równowagę pomiędzy emocjami, a elementami komediowymi".

Chris Messina, zaangażowany do roli Toma, docenia Lynskey za to "że jest oddana roli na 100%. Pewną scenę, którą musiała wiele razy powtarzać zagrała wzruszająco i bardzo oryginalnie. Tylko Dave Eggers i Vendela Vida są w stanie napisać coś takiego".

"Sceny z udziałem Chrisa i Melanie zmieniają ton filmu, a oni moim zdaniem zagrali je wspaniale" zauważa Mendes.

"W filmie jest piękna scena opisująca drzwi, jakie kryją się w naszym wnętrzu" - dodaje Messina. - "Poszczególne sceny oraz film jako całość, zgłębiają różnicę pomiędzy domem w znaczeniu dosłownym i metaforycznym, zachęcając do otwierania kolejnych drzwi z miłością, cierpliwością i wielkodusznością".

Etap podróży Burta i Verony, podyktowany wyższą koniecznością rozpoczyna się na Florydzie, a kończy w Karolinie Południowej (którą zastąpiło miasto Leesberg na Florydzie). To właśnie tam relacja tej pary zostaje określona na nowo i tam rodzi się ich wspólna koncepcja domu.

"Bardzo podoba mi się, że film zajmuje się tematem domu w znaczeniu metaforycznym; tego czym jest i co znaczy - wyznaje Rudolph. - "Ostatecznie, dom jest tam, gdzie go urządzisz i przyjmie taki kształt, jaki mu nadasz".

"Mam nadzieję, że widzowie w jakimś stopniu odnajdą w tym filmie samych siebie" - mówi Mendes. - Para na życie jest obrazem pełnym nadziei, światła i życiowej energii oraz prawdziwym hołdem złożonym Dave'owi i Vendeli jako pisarzom".

Film Para na życie zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na obsadę, ścieżkę dźwiękową, reżyserię i scenariusz, ale też aspekt, który nie będzie dla widzów tak oczywisty, a mianowicie ekologiczne podejście jego twórców do realizacji.

W praktyce oznacza to, iż podczas produkcji korzystano z alternatywnych źródeł energii; 49% odpadów poddano recyklingowi i kompostowaniu, a także znacznie zredukowano emisję dwutlenku węgla. Inicjatywę podchwycili aktorzy i członkowie ekipy, zaopatrując się w produkty, przyjazne dla środowiska, a elementy planów zdjęciowych oraz rekwizyty oddano organizacjom typu Build the Green lub przeznaczono do wykorzystania przy innych filmach.

"Reakcja ekipy była wspaniała" - mówi Winkler-Ioffreda. - "Ludzie troszczą się o środowisko i zdają sobie sprawę, jak ważne jest to, żeby podejmować działanie we własnym zakresie. Mam nadzieję, że przy następnej okazji postarają się wprowadzić w życie przynajmniej część rozwiązań, jakie wdrożyliśmy przy produkcji Pary na życie".

"Najbardziej niezwykłe jest to, że uświadamiasz sobie, jak niewielkiego wysiłku wymaga dbanie o środowisko i jak wymierne efekty to przynosi" - przyznaje Krasinski.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Para na życie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy