"Pan Tadeusz": NOWY „PAN TADEUSZ”
Próby Mayflauera i Ordyńskiego nie mogły się udać, bo były pozbawione mówionych dialogów, bez których nie sposób wyobrazić sobie jakiejkolwiek adaptacji arcydzieła Mickiewicza. W dobie kina dźwiękowego ten problem nie istnieje.
Wersja Andrzeja Wajdy została zrealizowana w roku 1998, ze względu na dwusetną rocznicę urodzin poety uznanym za Rok Mickiewiczowski. Nie posiada jednak charakteru jubileuszowej laurki. Nie jest też dokładnym odwzorowaniem dwunastu Ksiąg poematu. Mimo to, reżyser pomieścił w filmie wszystkie legendarne epizody pierwowzoru literackiego oraz całą fabułę: od przyjazdu Tadeusza do Soplicowa po finałowego poloneza.
Adaptacja, wyjaśniał Wajda w wypowiedzi dla Vision Film Distribution Company, opierała się na trzech postanowieniach: użyć do filmu dialogów wziętych wprost z poematu i nie dopisywać do nich nie tylko słowa, ale nawet litery; dalej, opowiedzieć akcję zajazdu, która w poemacie Mickiewicza przeprowadzona jest bardzo szczegółowo, jakby z myślą o filmie, w której rzecz jasna, Jacek Soplica stawał się w naturalny sposób bohaterem tych wydarzeń; wprowadzić dwie ostatnie Księgi poematu poprzez Narratora, którym mógł być tylko Mickiewicz. "Pan Tadeusz" bez słów Epilogu: "O tym-że dumać na paryskim bruku", nie tego chciałem w moim filmie. Niezależnie od wszystkich późniejszych zmian i uzupełnień (...) te zasady utrzymały się do końca naszej pracy nad filmem i dały szansę zawarcia poematu "Pan Tadeusz" w dwu i pół godzinnym filmie.
Przyroda jest oczywiście obecna w Wajdowskim "Panu Tadeuszu". Nie ma zarezerwowanych wyłącznie dla siebie oddzielnych, "widokowych" ujęć, które spowalniałyby akcję, niemniej nie pozwala widzowi - w scenach plenerowych - stracić się z oczu, tworząc integralną całość z działaniami bohaterów. Na takie rozwiązanie pozwalał panoramiczny format cinemascope, którego zastosowanie było możliwe dzięki wysokiemu budżetowi filmu. Odgłosy przyrody słyszalne są również na bogatej ścieżce dźwiękowej, nagranej sześciokanałowym systemem Dolby Digital.
Przed nami obraz epicki, nie pozbawiony dynamicznej akcji i dramatycznych wydarzeń. Zarazem jednak nostalgiczny i pełen na wskroś sielankowej urody, a przede wszystkim mówiony rymowanymi dialogami, które nie tylko nie utrudniają odbioru, ale nadają mu szczególny charakter. Wybitni aktorzy, prowadzeni doświadczoną ręką Wajdy, wydobyli bowiem z tych rymów całe bogactwo i kunszt genialnego Mickiewiczowskiego języka.
Właśnie ten język, ten trzynastozgłoskowy wiersz, umożliwił aktorom stworzenie na ekranie galerii pełnokrwistych postaci, tak barwnie opisanych przez wieszcza.
Wydaje się, że Wajda utrafił "Panem Tadeuszem" we właściwy moment. Widownia odczuwa już zmęczenie litrami rozlewanej na ekranie krwi i hukiem następujących jedna po drugiej eksplozji. Poszukuje w kinie wytchnienia i okazji sprzyjających refleksji. Wszystko to odnajdzie w "Panu Tadeuszu", który zabierze ją w magiczną podróż do lat minionych, a przy tym pozwoli nam, współczesnym, przyjrzeć się sobie w zwierciadle powikłanych polskich dziejów.