"Pan od muzyki": GŁOSY PRASY
Obrazy związane z dzieciństwem, z pierwszymi emocjami, są nam bardzo drogie. Późniejsze wspominanie wydarzeń z tego okresu przygotowania do życia sprawia, że stają się tym bardziej niezatarte. Ulotne radości i momenty głębokiego smutku mijają, ale nigdy nie zostają wymazane. Jeśli jakiś dźwięk, piosenka, refren związane są z tymi odległymi wspomnieniami, stają się one tym bardziej nieusuwalne. To właśnie ujęło mnie w scenariuszu Christophe’a Barratiera PAN OD MUZYKI. Surowa szkoła z internatem, buntownicze dzieciaki i chór, który je jednoczy – wszystko to stanowi idealny symbol dzieciństwa.
Jacques Perrin, producent
… emanował inteligentnym optymizmem (…). Pewność ręki reżysera-debiutanta i niejednoznaczna kreacja (...) Gérarda Jugnota ustrzegły film przed ckliwością „Klatki słowiczej” Jeana Dréville’a z 1943, której „Chórzyści” to remake. To niezła recepta na wejście do zawodu: po sześćdziesięciu latach odtworzyć współczesnymi środkami ekspresji obiecujący wątek, którego pierwowzór oglądają głównie historycy kina.
Jerzy Płażewski, Kino IX/2004
...stał się niemal cud (...) Barratierowi udało się obudzić prawdziwe emocje, które odczuwa się bez najmniejszego zawstydzenia czy wrażenia, że jesteśmy zakładnikami czyjegoś przerostu dobrych chęci PAN OD MUZYKI jest na to zbyt subtelny i zapewnia przytulne schronienie przez półtorej godziny. To bez wątpienia zapowiedź sukcesu przewidywalnego, ale nie wymuszonego.
Mathieu Carratier, Première III/2004
Barratier (...) za wszelką cenę nie pozwala, by zapanował tu charakterystyczny dla opowieści o dobrych wychowankach duch „przeanielenia”.
Gérard Jugnot w roli Mathieu stworzył kreację wiarygodną w każdym geście. To nie posągowy „dobry wychowawca”, ale człowiek targany wątpliwościami, wzruszająco nieśmiały i po prostu zdecydowany w działaniu, gotów nawet popełniać błędy, ale się nie cofać.
Tomasz Jopkiewicz, Kino X/2004