Reklama

"Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa": SPEC OD "SHREKA"

Reżyserem filmu jest Andrew Adamson, Nowozelandczyk, współreżyser pierwszej i drugiej części „Shreka”, który opracował adaptację powieści Lewisa. Brano pod uwagę i innych reżyserów: Johna Boormana („Generał”, „Excalibur”) i Roba Minkoffa („Stuart Malutki 2”). Adamson, który poznał powieści Lewisa jako dziecko, mówił, że powrót do nich po latach był ciekawym i pouczającym doświadczeniem, pozwalającym zauważyć rzeczy, które wcześniej przeoczył. To klasyka w prawdziwym sensie tego słowa. Pamiętam, że przez okrągły rok, gdy rodzice czytali mi te książki, żyłem głównie w fantastycznym świecie Narnii. W dużej mierze ukształtował on moją wyobraźnię. Pewnie zabrzmi to tak, jakbym się przechwalał, ale ten film robię przede wszystkim dla siebie – koniec końców, inaczej nie da się pracować. Można się tylko poddać własnemu instynktowi. Robię więc film, który jest oparty na moim wspomnieniu o tej książce, na tym, czym ta książka była dla mnie. Staram się też wejść głębiej w postaci. Ale oczywiście jestem przekonany, że to historia, która świetnie przemówi i do dzieci, i do dorosłych – tłumaczył swe zamiary Adamson. Sam Lewis miał nadzieję, że jego powieści będą „książkami wielokrotnego użytku”. Liczne zastępy wielbicieli Narnii i kolejne wznowienia tych opowieści potwierdzają, że tak właśnie się stało.

Reklama
materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy