Reklama

"Opowieść o Zbawicielu": JOHN GOLDSMITH O PRACY NAD SCENARIUSZEM

Zadanie napisania scenariusza, który objaśni tekst ewangelii św. Jana, a jednocześnie pozostanie mu wiernym, powierzono Johnowi Goldsmithowi. Korzystając z pomocy zespołu doradczego, Goldsmith we wrażliwy sposób odtworzył jedną z ukochanych ksiąg Biblii.

Ponieważ ewangelia według Jana jest jedną z jego ulubionych ksiąg biblijnych, z radością podjął się zadania przeniesienia jej na ekran. Dobrze znał jej tekst i miał dzięki temu pewność, że uda mu się poradzić sobie z wymogami dosłowności. Pociągała go możliwość przemiany tekstu w łatwo dostępne medium wizualne.

Reklama

Napisanie scenariusza, który odtworzy Biblię w sposób autentyczny, pociągało za sobą pewne trudności techniczne. Poza zobowiązaniem do wierności każdemu słowu, Goldsmithowi musiał uczynić scenariusz ciekawym i zajmującym.

„Kiedy trzeba z jednej strony podejść do czegoś dosłownie, a z drugiej – uczynić to dobrym materiałem filmowym, należy stworzyć tę rzecz na nowo. Ograniczeniem są tu jednak ortodoksyjność i prawdopodobieństwo naukowe. Nie wolno wymyślić żadnych odstających czy świętokradczych obrazów. Podczas lektury prac i komentarzy naukowych, natrafiłem na piękne zdanie. Mówiło ono, że ewangelia św. Jana jest dziwna, niepokojąca, tajemnicza, poetycka, a przede wszystkim jakby nie z tej ziemi. Jest najbardziej teologiczną, poetycką i najmniej zaangażowaną w sprawy ziemskie, ewangelią.”

Kolejnym problemem dla Goldsmitha było wkomponowanie w scenariusz długich ustępów tak, aby nie znudzić publiczności.

„Mowa Jezusa, którą wygłosił pod koniec Ostatniej Wieczerzy, zajmuje mniej więcej pięć rozdziałów. Nazywa się ją mową pożegnalną, bo Jezus praktycznie się w niej żegna. Nie da rady znieść jednej postaci mówiącej przez 20 minut, nawet jeśli używa ona przepięknych biblijnych słów. Najpierw wymyśliłem, żeby uczniowie przemieszczali się w trakcie mowy. Jest taki piękny moment, kiedy Jezus mówi „Wstańcie, idźmy stąd!” Mogliśmy więc wyprowadzić akcję na zewnątrz izby, poza Jerozolimę, stało się to dla nas przydatnym narzędziem.”

Goldsmith chwali filmowców za wymyślenie sposobów na utrzymanie tempa akcji, przy jednoczesnym zachowaniu wierności wobec tekstu. Stosowanie ujęć z różnych kątów, zmian oświetlenia i planu pomogły doprowadzić tę scenę do końca. „To jest pożegnanie. A również podsumowanie wszystkiego, co się do tej pory wydarzyło. Zdałem sobie sprawę, że uzasadnione będzie tu użycie retrospekcji, które pomogą zreasumować wcześniejsze wydarzenia i wydobyć znaczenie tego, co mówi Jezus. Połączenie jego słów z przeszłymi wydarzeniami pomaga publiczności zrozumieć, co się wcześniej stało i co się dzieje obecnie. W rezultacie, zamiast stanowić problem, scena stała się świetnym rozwiązaniem. A ponieważ prowadzi do ukrzyżowania, jest doskonałym streszczeniem i posuwa film w odpowiednim kierunku.”

Goldsmith wzorując się na tekście ewangelii, przedstawia Jezusa w wybitnie ludzki sposób. „Na temat tego, w jakim stopniu Chrystus był człowiekiem, a w jakim Bogiem, toczyły się wojny. Ewangelia mówi, że na początku było Słowo, a Słowo stało się ciałem. Od razu pozwala nam wyobrazić sobie przedstawienie Jezusa. Zagłębiając się w świat, staje się on człowiekiem. Jego ludzka strona uniemożliwiała mu zrozumienie, dlaczego nikt nie pojmuje jego słów. Jego gniew jest powodowany właśnie tym, że mimo cudów, których dokonuje i potoczystych kazań, które wygłasza, nikt go nie rozumie, nawet uczniowie.”

Jezus z OPOWIEŚCI O ZBAWICIELU to, według Goldsmitha, to natchniony i żarliwy człowiek, lecz z pewnością także Syn Boży. „Robi wrażenie bardzo zwyczajnego, czystego człowieka. Ale cieśli z Nazaretu tak naprawdę w nim nie ma. Janowi nie do końca o to chodziło. Film pokazuje Jezusa z punktu widzenia słowa, które stało się ciałem. Tak więc Jan sugeruje większy element boskości Chrystusa.”

Równie ważne było dla Goldsmitha zdefiniowanie odrębnych osobowości uczniów, którzy we wcześniejszych filmach byli często nie do odróżnienia od siebie. Podobnie jak Jezus, jego zwolennicy są sportretowani jako jednostki obdarzone indywidualnymi cechami. Ponieważ połowa uczniów nie jest nazwana, a zaledwie kilku z nich wygłasza kwestie, ważne było, żeby różnili się od siebie w scenariuszu. „Piotr jest oczywiście gwiazdą, w pewnym sensie. Myślę, że Bóg miał poczucie humoru, inaczej ludzie nie lubiliby go tak bardzo. Piotr jest niezgrabiaszem. Jest silny i wierny, ale niezbyt bystry. Cały czas się myli. To on mówi: Życie moje oddam za Ciebie, ale Jezus przewiduje, że Piotr trzykrotnie się go wyprze. Piotr przypomina nam nas samych. Przypomina nam, że każdy z nas może sprawić komuś zawód, źle coś zrozumieć, zdradzić, popełnić błąd. Dlaczego więc Jezus nazwał go Skałą i zapowiedział, że na tej Skale zbuduje swój Kościół? Ponieważ Kościół, który nie ma oparcia w zwykłych ludziach, nie ma przyszłości. Myślę, że kiedy Jezus mówił: Tyś jest Piotrem-Skałą, wielu z uczniów uśmiechało się kpiąco, bo przecież znali Piotra.”

Goldsmith ma specyficzny stosunek do Judasza. Zgadza się, że Judasz to jeden z najczarniejszych charakterów scenicznych wszech czasów. Sądzi jednak, że w pewnym sensie jest on również skrytym bohaterem z powodu roli, jaką odgrywa w ukrzyżowaniu Jezusa. Zdrada Judasza jest niezaprzeczalna, Jezus wiedział, że nastąpi, ponieważ tak miało być. „Nie byłoby procesu, skazania, ukrzyżowania, a więc i zmartwychwstania. W trakcie Ostatniej Wieczerzy, jest taka niesamowita chwila, kiedy Jezus pochyla się ku Judaszowi i mówi: Co masz czynić, czyń prędzej.”

Jana, który jest naocznym świadkiem wydarzeń, Goldsmith opisuje jako ukochanego ucznia. Był on myślącym i poetycznym człowiekiem, nie tylko rybakiem. Natanael jest przedstawiony jako osoba głęboko wierząca, która miewała wizje. Tomasz obrazuje jeszcze inny aspekt naszej natury – łatwość powątpiewania i kwestionowania, nawet w obliczu niezbitych faktów.

Integralną częścią ewangelii św. Jana są kobiety. Doszło do wielu dyskusji pomiędzy zespołem doradczym i Goldsmithem na temat faktycznej roli kobiet w ówczesnych czasach. Maria Magdalena była pierwszym świadkiem zmartwychwstania, zaznacza Goldsmith. Co ciekawe, wśród zwolenników Jezusa zebranych pod krzyżem, był tylko jeden mężczyzna.

„Najwyraźniej Jezus miał wiele zwolenniczek. Maria Magdalena jest centralną postacią. Ewangelia według Jana nie wspomina o tym, co robiła wcześniej i skąd pochodziła, choć informacje na jej temat można znaleźć w pozostałych ewangeliach. Po konsultacjach z zespołem doradczym, umieściłem ją w scenariuszu tak wcześnie, jak to było możliwe i sprawiłem, że przewija się przez całą historię. Kiedykolwiek się pojawia, wypełnia sobą cały ekran. Jej obecność jest tak wyraźna, że akceptujemy ją, mimo że naprawdę nie wiemy, kim jest.”

Goldsmith dbał o to, aby osobowość każdego z uczniów była widoczna na ekranie. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, jak dużym wyzwaniem dla aktorów jest ożywienie tych postaci. „Zdałem sobie nagle sprawę, że wszystko zależy od aktorów. Jest w filmie chwytająca za serce scena, kiedy Jezus odchodzi, a uczniowie idą za nim. On się odwraca i niemalże pyta, czego chcą. Chcemy wiedzieć, dokąd idziesz. W tej scenie prawie nie ma dialogów, ale zagrana jest z doskonałym wyczuciem czasu. Wszystko jest między wierszami.”

„Nigdy wcześniej nie widziałem takiego filmu. Jest wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Opowieść o Zbawicielu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy