Reklama

"Opowieść o Zbawicielu": HENRY IAN CUSICK O ROLI JEZUSA

Dla brytyjskiego aktora Henry’ego Iana Cusicka, przyjęcie roli Jezusa było szansą nie mającą sobie równych. „Trudno odmówić, kiedy ktoś proponuje ci rolę Jezusa. Nie można tego po prostu odrzucić. Możliwość zagrania Jezusa była czymś niesamowitym, choć nie zdawałem sobie w pełni z tego sprawy, dopóki ktoś mi nie powiedział, że to spora odpowiedzialność. Do tamtej pory traktowałem tę rolę jako kolejny projekt.”

Dla Cusicka, z jego doświadczeniem scenicznym, udział w OPOWIEŚCI O ZBAWICIELU był wyzwaniem, które chętnie podjął. „Ponieważ jestem aktorem teatralnym i grałem w sztukach Szekspira, mam doświadczenie w dotrzymywaniu wierności scenariuszowi. W wypadku Szekspira, nie wolno odchodzić od tekstu. Jeśli się to zrobi, ludzie zauważą. Sztuki Szekspira były pisane po to, aby je wypowiadać na głos. Bardzo przydatne było też moje doświadczenie z monologami i długimi fragmentami tekstu. Granie Jezusa w OPOWIEŚCI O ZBAWICIELU było podobne do występu na scenie – także wymagało pamiętania o każdym słowie.”

Reklama

Sposób, w jaki Cusick zinterpretował rolę Jezusa, był wypadkową jego własnego podejścia i tego, jak sobie wyobrażał przedstawienie tej wyjątkowej postaci reżyser, Philip Saville. Pytany, jak różni się jego zobrazowanie postaci Jezusa od poprzednich, Cusick nie ma wątpliwości. „W „Opowieści o Zbawicielu” Jezus jest bardzo ludzki. Sądzę, że reżyser zgodzi się tu ze mną. Jezus przede wszystkim był człowiekiem. Boski pierwiastek bierze się z tego, jak ludzie reagują na tę postać-ikonę. Nie starałem się świadomie grać Boga, chciałem pokazać człowieka z pewnymi zasadami, który przyciągał do siebie zwolenników w trudnych politycznie czasach.”

Dla Cusicka, jak dla większości ludzi, Jezus był osobą spokojną. Kiedy oglądał na ekranie efekty swojej pracy, był zaskoczony tym, jak bardzo poważny wydawał się niekiedy. „Zakłada się, że Jezus zawsze był spokojny, pełnen harmonii i głoszący dewizę miłości wobec bliźnich. Zapewne taki był, ale był również człowiekiem. Jeśli chcemy, żeby ludzie nas wysłuchali, a oni nie słuchają, łatwo się sfrustrować. Ciekawe jest to, jak tekst przeniósł się na ekran.”

Szybko jednak przekonał się, że jego wrażenia na temat najczęściej opisywanego człowieka na ziemi, nie zawsze są zbieżne z wrażeniami innych.

„Dla mnie, granie roli Jezusa jest jak granie każdej symbolicznej postaci, takiej jak Hamlet. Ludzie mają swoje wyobrażenia tego, jak Hamlet wygląda, ile ma lat.”

Cusick wspomina pewne wzruszające wydarzenie, które miało miejsce podczas zdjęć w Hiszpanii. „Dzień, kiedy kręciliśmy scenę ukrzyżowania, był niesamowity, trochę straszny. Było bardzo słonecznie, a jednocześnie przejmująco zimno. Panowała cisza, przynajmniej mnie się tak wydawało. ucharakteryzowanego krwią, w koronie cierniowej, z krzyżem na ramieniu, Hiszpanie brali mnie za ich Chrystusa, ponieważ mam śniadą cerę. Nieprawdopodobna była ich reakcja na mnie tego dnia. Matki, statystki, kładły ręce na sercu. Nie zapomnę tego dnia.”

Przyznaje, że natura materiału, nad którym pracował, wywarła na niego wpływ i czuje, że po zakończeniu zdjęć był „lepszym człowiekiem.” Mówi, że stał się „bardziej tolerancyjny, delikatniejszy i spokojniejszy. Nie można zagrać tej roli i nie ulec jej wpływowi.”

Wraz z postępami w realizacji, Cusicka coraz bardziej intrygowała ta rola; coraz silniej zdawał sobie też sprawę z odpowiedzialności z nią związanej.

Z przyjemnością pracował z blisko dwu tysiącami statystów. Ze szczególną satysfakcją prowadził z nimi fascynujące dyskusje na temat scenariusza. „Uwielbiałem rozmawiać z innymi członkami obsady ponieważ zagłębiali się w naprawdę gorące dyskusje na temat tekstu i niektórych jego fragmentów, czy byli wierzący, czy też nie. To było coś. Nie mogłoby się to zdarzyć gdziekolwiek indziej, nie może się powtórzyć, naprawdę bardzo to lubiłem.”

Na ekranie widać olbrzymią zażyłość pomiędzy uczniami i ich nauczycielem. Cusick potwierdza, że koleżeństwo między aktorami istniało także poza ekranem. „Wszyscy byli inteligentni i dowcipni, zawsze mnie rozśmieszali. Bardzo chciałem spędzać z nimi cały czas i bawić się, ale musiałem koncentrować się na roli. Ale i tak było świetnie. W jakiś sposób pomogło mi to jako aktorowi, mimo że cały czas musiałem być skoncentrowany. Zawsze czułem, że stoją za mną i popierają mnie. Każdy z nich jest naprawdę kapitalny.”

Cusick podkreśla, że miał „olbrzymie szczęście” zagrać rolę Jezusa. „Taka szansa zdaża się raz w życiu. To niezrównane wyzwanie, którego nie odrzuciłby żaden aktor.”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Opowieść o Zbawicielu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy