Reklama

"Ofiarowanie": ERLAND JOSEPHSON O PRACY Z TARKOWSKIM

Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem od czego zacząć opisanie mojej współpracy z Andriejem. Pracowałem z nim przy Nostalgii, no i przy Ofiarowaniu. Teraz znamy się już lepiej i pewnie dlatego nie potrzebne były długie wyjaśnienia, żebyśmy się dobrze rozumieli. W każdym razie, Andriej nigdy nie tłumaczy, nigdy niczego nie zdradza.

Każda jego scena jest całością samą w sobie, każde ujęcie jest jak wiersz. Dla niego ludzie są pełni tajemnic, a on nie chce ich ujawniać. Dla niego ta tajemniczość jest nieskończona, jest czymś, co każdy może interpretować na swój sposób.

Reklama

Instynkt aktora każe mu ujawniać tajemnice, ale Tarkowski nam na to nie pozwala.

Prawie zawsze korzysta z długich, pełnych ruchu ujęć, ale nawet gdy nie ma zbliżeń, każe nam używać technik stosowanych w zbliżeniach. Myślę, że chciałby dotrzeć do poezji, którą każdy z nas nosi w duszy i pomóc nam ją wydobyć.

Jako aktor zdaję sobie sprawę z tego, że można czasem za bardzo przegadać scenę. Pojawiają się wątpliwości, zadawane są pytania. Kiedy nie rozumie się czyjegoś języka, tak jak w przypadku rozmowy z Tarkowskim, człowiek staje się bardziej spostrzegawczy, przygląda się jego gestom, a to wszystko niesie ogromne znacznie. Słuchasz jego tłumacza, unikasz pytań aż wszystko wyryje ci się w duszy. Niebezpiecznie jest zbyt dokładnie omawiać scenę, rozkładać ją na części pierwsze, ale z Andriejem nie ma takiego niebezpieczeństwa.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ofiarowanie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy