Reklama

"Ocean's Twelve: Dogrywka": ŚWIAT MIĘDZYNARODOWEJ INTRYGI

Choć Ocean’s Twelve dzieli ze swoim poprzednikiem jego główne cechy, czyli dowcip i humor, reżyser Steven Soderbergh, kompozytor David Holmes, kierownik produkcji Philip Messina i projektantka kostiumów Milena Canonero nadali mu nowy styl.

- Nie chcieliśmy po prostu powtarzać pierwszego filmu. Wszyscy chcieliśmy, żeby nowy film miał odmienny styl – mówi Soderbergh. – Wszystkim, którzy dopytują się mnie z czym można porównać Ocean’s Twelve, odpowiadam, że to najdroższy wyprodukowany odcinek serialu telewizyjnego z lat sześćdziesiątych.

Reklama

David Holmes, autor muzyki do filmu Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra, jak również kompozytor muzyki do romantycznego thrillera w reżyserii Soderbergha Co z oczu, to z serca, dla potrzeb Ocean’s Twelve napisał całkowicie nową ścieżkę muzyczną. – W tym filmie nie ma najmniejszego fragmentu muzyki, jaką znamy z pierwszej części, jest to niezwykłe – zauważa reżyser. – Zgodziliśmy się z Davidem, że zaczniemy od nowa. To inny film, ma odmienny styl i inną atmosferę. Chcieliśmy, żeby miał także inną muzykę. David doskonale wywiązał się ze swojego zadania. Moim zdaniem napisana przez niego ścieżka dźwiękowa jest rewelacyjna, naprawdę unikatowa, doskonale pasuje do filmu.

Kierownik produkcji Philip Messina odpowiadał za nadanie planom nowego stylu wizualnego. - Steven zawsze kładzie nacisk na postaci i ich otoczenie – mówi Messina, który pracował już wcześniej z Soderberghiem na planach filmów Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra, Erin Brockovich, Traffic i Eros. – Przy tej obsadzie mogłem sobie pozwolić na naprawdę wiele, niezależnie bowiem od tego, gdzie ich spotykamy, i tak zawsze wyglądają naprawdę doskonale.

Według kierownika produkcji sporo problemów przysporzyła lokacja, która początkowo wydawała się jedną z łatwiejszych do znalezienia. W scenariuszu mówiono o niej jako o domu umieszczonym nad amsterdamskim kanałem. Okazało się, że znalezienie właściwego budynku było bardzo trudne.

- Dla Stevena bardzo duże znaczenie ma zarówno otoczenie budynku, jak i jego wnętrze, w tym wypadku zarówno sam kanał, jak i dachy wybudowanych nad nim domów spełniały nasze oczekiwania. Okazało się jednak, że na wiele z tych uroczych dachów nie możemy wejść – kontynuuje Messina. – Są one bardzo strome, utrzymanie się na nich jest praktycznie niemożliwe dla nawet bardzo sprawnego człowieka, a w ogóle nie ma co marzyć o umieszczeniu na nich całej ekipy filmowej, operatora, oświetleniowców, dźwiękowców i ich sprzętu. Obejrzałem około 40 domów wybudowanych na brzegu kanału, w końcu udało mi się znaleźć taki, na którego dachu z trudem wybudowaliśmy niewielki plan. Po drugiej stronie kanału znaleźliśmy miejsce, które niemal całkowicie spełniało nasze oczekiwania odnośnie okolicy budynku ze scenariusza. Zmieniliśmy nieco wnętrze, dobudowując dodatkowy pokój z sejfem, wymieniliśmy także okna pięciometrowej wysokości na takie, które mogliśmy otwierać.

Ponieważ klatki schodowe w holenderskich domach wybudowanych nad kanałami mają jedynie około metra szerokości, do przeniesienia ekwipunku na dach budynku i do jego wnętrza wykorzystano dźwigi.

Znacznie łatwiej poszło z planami rzymskimi, ponieważ Wieczne Miasto jest pełne wspaniałych miejsc, doskonale nadających się do sfilmowania. – Jeden z moich ulubionych planów pojawia się w filmie w jedynie bardzo krótkiej scenie – mówi kierownik. – Szukaliśmy warsztatu odpowiedniego dla bohatera granego przez Eddiego Izzarda, a pod sklepem z oświetleniem, znajdującym się w czternastowiecznym budynku, odkryliśmy te niesamowite pieczary. Nie używano ich od dziesięcioleci, okazały się idealnym miejscem dla naszego ekscentrycznego wynalazcy.

Kiedy Messina i jego pracownicy odkryli istnienie budynków rozległego rzymskiego hurtowego rynku spożywczego, zamkniętego mniej więcej rok wcześniej, zdecydowali się wykorzystać jeden z nich w filmie. Mieści się w nim magazyn wykorzystywany przez członków gangu Oceana. – Miałem wrażenie przebywania w opuszczonym mieście – mówi Messina o zamkniętym kompleksie. – Dosłownie dziesiątki wielkich, pustych budynków o naprawdę ciekawej architekturze. To było coś wspaniałego. Mieliśmy wielkie szczęście, bo zaledwie pół roku po zakończeniu zdjęć miasto zdecydowało poddać cały ten teren renowacji.

Sporym problemem okazało się znalezienie domu bogatego złodzieja Francoisa Touloura, głównie ze względu, że scenariusz określał go jako dom wybudowany tuż przy wodzie. Niestety, ponieważ realizacja filmu odbywała się w środku lata, francuska Riwiera i włoskie wybrzeże Amalfi były zbyt zatłoczone, by można je było wykorzystać w filmie.

- Toulour pochodzi z rodziny arystokratycznej, ale chcieliśmy, by w jego domu widać było także jego styl i smak – wyjaśnia Messina. – Chcieliśmy także, by był odludkiem, dlatego jego dom musiał stać na uboczu.

Po obejrzeniu kilku jezior w północnych Włoszech, Messina wybrał Villa Erba stojącą nad jeziorem Como. W filmie posiadłość ta należy do Touloura. Zdecydowano się na nią ze względu na jej wygląd, a także pewne aspekty praktyczne. - Villa Erba to obecnie miejskie centrum konferencyjne, są tam więc wszystkie urządzenia, konieczne nam przy produkcji filmu, a także przebieralnie i pomieszczenia dla członków ekipy.

Messina wykorzystał okolice prywatnego domu, stojącego na północnym krańcu Sycylii, do stworzenia serii kluczowych scen z końca filmu. W scenach tych wyraźnie widoczny jest kontrast pomiędzy sztywnością Touloura, a nieformalną atmosferą miejsca. – To piękne miejsce, wspaniały widok na morze, kilka bardzo ładnych skał – przypomina sobie kierownik produkcji. – Nie otrzymaliśmy pozwolenia na wykorzystanie wnętrz domu, wpadłem więc na pomysł stworzenia naszego własnego wejścia do niego. Dobudowaliśmy do budynku małe skrzydło, wybudowaliśmy także taras z frontu.

Po powrocie do Los Angeles produkcja trwała jeszcze kilka tygodni, w tym czasie zdjęcia kręcono głównie w halach produkcyjnych Warner Bros. Studios. Odtworzono tam wygląd wnętrz hotelowych pokojów w Holandii i w Rzymie, kilka rzymskich cel więziennych, wybudowano kadłub holenderskiej barki, a także salon osoby potrafiącej czytać w myślach. Messina stanął tutaj przed jedną z najtrudniejszych decyzji w swojej karierze zawodowej. Musiał zadecydować, czy wnętrze muzeum powstanie w hali, czy też wykorzystana zostanie oryginalna lokacja we Włoszech.

- Muzeum to jeden z największych planów, jakie kiedykolwiek wybudowałem – mówi. – Zajęło prawie całą powierzchnię bardzo obszernej hali zdjęciowej numer piętnaście. Mój projekt był zainspirowany dziewiętnastowieczną architekturą w stylu Beaux Arts, a także zewnętrznym wyglądem włoskiego muzeum, równie klasycznym w stylu.

„Fantastyczne wykonanie planów” i wyraźny styl wizualny filmu Messina przypisuje pracy czterech różnych grup artystycznych z trzech krajów, pracujących pod jego kierownictwem.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ocean's Twelve: Dogrywka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy