"Ocean's Twelve: Dogrywka": PO JEDENAŚCIE JEST DWANAŚCIE
Zebranie ekipy aktorskiej składającej się z gwiazd światowego formatu było zadaniem równie trudnym, co kradzież 160 milionów dolarów z sejfu kasyna w Las Vegas, zaplanowana przez Danny’ego Oceana. Powtórne zebranie tych samych aktorów – i dodanie kilku kolejnych sław – wydawało się zadaniem niemożliwym. Niemożliwym dla wszystkich, poza Jerrym Weintraubem.
- Nikt nie dawał złamanego szeląga za to, że uda nam się zebrać tych aktorów – mówi Weintraub. – Z czysto logistycznego punktu widzenia skoordynowanie planu zajęć tylu aktorów tej klasy jest niemal niemożliwe, tym bardziej, jeśli w grę wchodzi 77 dni zdjęciowych. Na szczęście, wszyscy aktorzy chcieli uczestniczyć w realizacji drugiej części, co znacznie ułatwiało sprawę.
- To naprawdę jest grupa osób, które starają się pracować ze sobą najczęściej, jak to możliwe – wyjaśnia George Clooney. – Mamy podobne poglądy na temat tego, czym zarabiamy na życie, bawimy się przy tym świetnie, mamy naprawdę wielkie szczęście, że utrzymujemy się dzięki aktorstwu.
- Mimo to, zebranie na jednym planie tylu ciężko pracujących aktorów było niesamowicie trudnym zadaniem, a jednak Jerry jakoś tego dokonał – kontynuuje Clooney. – Oczywiście, nie bez znaczenia jest fakt, że wszyscy naprawdę go lubimy i świetnie czujemy się w jego towarzystwie. Prawdę mówiąc, robimy wszystko, o co nas poprosi. To człowiek jak mało kto znający tajniki show businessu, wie co należy zrobić, a czego lepiej w ogóle nie próbować. Na dodatek jest bardzo, bardzo zabawnym facetem.
- Kiedyś powiedziałem, że Jerry to taki papież Las Vegas – mówi Brad Pitt. – Mam wrażenie, że od tego czasu jego domena się jeszcze rozrosła.
Swoje trzy grosze na temat producenta wtrąca Bernie Mac. – Dla Jerry’ego żywię wyłącznie głęboki szacunek. Pracuje tylko z najlepszymi, zawsze też troszczy się o swoich pracowników.
- Praca z Jerrym to marzenie każdego reżysera – mówi Steven Soderbergh. – Jego wyczucie fabuły, dogłębna znajomość procesu obsadzania aktorów, jego instynkt – nie mają sobie równych. Bez niego realizacja tych obu filmów byłaby niemożliwa. Dzięki kontaktom Jerry’ego udało nam się dostać w takie miejsca w Europie, do których normalnie wstęp nie jest w ogóle możliwy lub też jest mocno utrudniony. Jerry jest świetny, jeśli chodzi o zorganizowanie dowolnej rzeczy, potrafi zadbać o samopoczucie swoich współpracowników.
- Ktoś kiedyś poprosił mnie, żebym opisał Jerry’ego – Cóż… Powiem tak – chyba każdy, kto spotkał się z nim osobiście, nie zapomniał tej chwili. Nie sądzę, by jeśli zadać komuś pytanie - Czy znasz Jerry’ego Weintrauba?, można było usłyszeć Nie jestem pewny, który to? To. po prostu, jeden z tych ludzi, pamiętanych przez wszystkich, którzy się z nim zetknęli. To najlepszy producent jakiego znam.
Ekipa filmowców i aktorzy równie dużym szacunkiem co Weintrauba darzyli także reżysera Soderbergha. - Steven jest niesamowitym oryginałem – mówi Matt Damon. – Nie znam nikogo, kto pracuje tak jak on.
Mówi Clooney, który na planie Ocean’s Twelve pracował z reżyserem już po raz czwarty – Steven każdego dnia zajmuje się zdjęciami, montażem, pracą na planie, wymyślaniem nowych rozwiązań. My, kiedy kończył się dzień zdjęciowy, mogliśmy powiedzieć – Ok., skończyliśmy, chodźmy się napić wina. Steven zostawał i pracował.
- Istotną częścią mojej pracy aktorskiej jest przygotowanie się do roli, dlatego uwielbiam pracować dla Stevena - mówi Julia Roberts, laureatka nagrody Akademii dla najlepszej aktorki za rolę w filmie Soderbergha Erin Brockovich. – To mój czwarty film, jaki kręcę razem z nim, i nie było jeszcze takiego dnia, który ciągnąłby się, kiedy człowiek jest wszystkim zmęczony, ma wszystkiego dość i marzy jedynie o tym, by zniknąć z planu. Steven to bardzo poukładany człowiek, ma doskonałe zdolności organizacyjne, potrafi natchnąć entuzjazmem do pracy, sprawia, że ludzie chcą dla niego pracować. Właśnie w tym tkwi część jego sukcesu, ludzie lubią pracować pod jego kierownictwem, u niego naprawdę wszyscy tworzą jeden zespół.
Kiedy Roberts na krótko przed rozpoczęciem zdjęć dowiedziała się, że będzie miała bliźniaki, Soderbergh i scenarzysta George Nolfi przerobili scenariusz tak, by w opowieści pojawił się ten nowy element. - Steven zmienił niektóre rzeczy tak, że cała rola była dla mnie jeszcze bardziej zabawna – mówi aktorka.
Oprócz zapału do pracy i talentu filmowego, Soderbergh znany jest także z innych umiejętności – potrafi zarówno napisać scenariusz, jak i stanąć za kamerą w roli operatora.
- Steven jest nadzwyczajnym reżyserem, scenarzystą, operatorem i montażystą – mówi Weintraub. – Kiedy zjawia się rano na planie, nie musi spędzać wiele czasu na rozmowach z pięcioma ludźmi. Po prostu od razu jest gotowy do pracy. Jest zawsze bardzo skupiony, przygotowany na wszystko, nie boi się nowinek. Zaskakuje mnie każdego dnia.
- Dzięki temu, że Steven zna się na tylu rzeczach, ma unikatową perspektywę w trakcie tworzenia filmu, a sama jego realizacja trwa znacznie szybciej, niż normalnie – mówi Don Cheadle, który pracował na planie czterech filmów z reżyserem i również czterech, w których wystąpił Clooney. – Steven zawsze potrafi dodać coś nowego, coś od siebie, cały czas stawia przed sobą i nami nowe wyzwania.
- Istnieje wielu filmowców, którzy mają większy talent i umiejętności ode mnie, ale dla mnie najważniejsze jest, że znając się na tylu profesjach filmowych mogę nakręcić dokładnie taki film, jaki sobie wymyśliłem – wyjaśnia Soderbergh. – Naprawdę nie uważam, żeby oświetlenie i praca za kamerą były czymś zdecydowanie różnym od reżyserii. Niezwykle cenię sobie możliwość przyjrzenia się całej scenie przez obiektyw, zobaczenia jej tak, jak ujrzą ją widzowie.
Andy Garcia lubi pracować z Soderberghiem ze względu na jego staranne przygotowanie poszczególnych scen i chęć do improwizacji. – Steven jest jak wielki sportowiec. Przygotowuje się miesiącami do występu, ale w kluczowej chwili potrafi zdać się na instynkt, potrafi zareagować spontanicznie – mówi aktor. – Wie, że takie chwile są w filmie prawdziwymi perełkami.
Oprócz bohaterów znanych nam z poprzedniego filmu z cyklu, na ekranie zobaczymy także dwoje nowych aktorów. Do Julii Roberts dołączy druga pani - Catherina Zeta-Jones, gwiazda wyreżyserowanego przez Soderbergha, nagrodzonego Oskarem dramatu Traffic, uhonorowana Oskarem za rolę w musicalu Chicago.
- Udało mi się obsadzić w tym samym filmie dwie najpiękniejsze kobiety świata – entuzjazmuje się Weintraub. - Julia to wielka aktorka, jej rola w filmie jest bardzo zabawna. Również Catherine, z którą rok temu spędziłem trochę czasu podczas festiwalu filmowego w Wenecji, jest doskonałą aktorką. Kiedy wraz ze Stevenem zastanawialiśmy się, kto powinien zagrać Isabel, myśleliśmy wyłącznie o niej.
- Jerry sprawia, że człowiekowi wydaje się, że jest najważniejszy na świecie – mówi Catherine Zeta-Jones. – Niewielu innych producentów potrafiłoby zrealizować taki film bez żadnych kłopotów i równie sprawnie, jak Jerry. Jest wspaniałym dyplomatą, każdy kraj, w którym pracowaliśmy, cieszył się, że może nas gościć.
- Po nakręceniu Traffic ze Stevenem, bardzo chciałam powtórzyć to doświadczenie na planie innego filmu. Praca z nim sprawiała mi wielką przyjemność – kontynuuje aktorka. – Steven, niezależnie od tego, czy kręci dramat jak Traffic, czy film w rodzaju Ocean’s Twelve, sprawia, że wszyscy pracujący na planie stają się częścią większej całości. Nasyca wszystkich energią. Praca z nim na planie to cudowne doświadczenie.
Mówi Soderbergh – Rola Isabel ma kluczowe znaczenie, ponieważ spora część tego filmu kręci się wokół postaci, której nie było w pierwszym filmie. Konieczne było obsadzenie w tej roli kogoś, kto udźwignąłby ten ciężar. Wiedziałem, że Catherine świetnie sobie z tym poradzi. Jest niesamowita w takich rolach.
- Praca z Catherine była przyjemnością – kontynuuje reżyser. – Najbardziej podobało mi się, że mogłem pokazać ją w taki sposób, by podkreślić jej piękno i urok. W filmie Traffic była w szóstym miesiącu ciąży, podziwiałem ją za to, że chciało się jej wówczas pracować. Na planie Ocean’s Twelve była naprawdę niesamowita, jej bohaterka jest bardzo sprytna, sexy, i świetnie zna się na swojej robocie.
W roli Francoisa Touloura, bogatego europejskiego playboya, zamieniającego się czasami w nieuchwytnego księcia złodziei, znanego jako Nocny Lis, Soderbergh obsadził cieszącego się międzynarodową sławą francuskiego aktora Vincenta Cassela, gwiazdę filmów takich jak Nienawiść, Elżbieta i Shrek. Reżyser zapytał Cassela, czy ten jest zainteresowany grą w filmie Ocean’s Twelve kiedy spotkali się w Cannes, na festiwalu filmowym w 2003 roku. Cassel odpowiedział pozytywnie nie czytając nawet scenariusza.
- Kiedy reżyser tej miary co Steven prosi, żebyś znalazł dla niego chwilkę czasu, oczywiste jest, że się to robi – mówi Cassel. – Od pierwszego dnia poczułem, że jestem mile widziany na planie i wśród pozostałych aktorów. Jedno trzeba powiedzieć – doskonale wiedzą, jak bawić się na planie!
- Kreacjom Vincenta Cassela przyglądałem się już od jakiegoś czasu, zawsze wiedziałem, że to świetny aktor – mówi Soderbergh. – Kiedy tylko zaczęliśmy pracę nad scenariuszem, powiedziałem wszystkim, że do roli Toulora chcę właśnie jego. Miałem przeczucie, że doskonale będzie pasował do grupy naszych aktorów, że bez problemu zagra w ich towarzystwie. I tak właśnie było. Wszyscy natychmiast go polubili. To bardzo dowcipny, niesłychanie inteligentny człowiek, od razu stał się częścią naszej paczki. To, że moje przewidywania sprawdziły się, sprawiło mi sporo satysfakcji.
W nowym filmie do ekipy Ocean’s Twelve dołączyli jeszcze znany brytyjski aktor Robbie Coltrane, który pojawia się w scenie w Amsterdamie, komik Eddie Izzard, którego na ekranie widzimy w roli ekscentrycznego wynalazcy w Rzymie, jak również Cherry Jones, występująca wcześniej wraz z Julią Roberts w filmie Erin Brockovich, i Jeroen Krabbe, aktor znany z filmów King of the Hill i Kafka.
- Kiedy ktoś pyta mnie, jak wygląda praca z tą ekipą – mówi Carl Reiner – moja odpowiedź jest prosta. Zachowują się jak wydry. Kiedy kamera akurat nie pracuje, śpiewają, tańczą, wygłupiają się. Bawili się tak dobrze, że aż mnie mdliło od tego – dodaje z uśmiechem.
- Bardzo trudno jest pokazać w filmie przyjaźń taką, jaką widzimy w filmach o wyczynach Danny’ego Oceana i jego grupy – mówi Soderbergh. – Na szczęście, w naszym przypadku nie trzeba było niczego udawać.