Reklama

"Obywatel Milk": NA PLANIE

"Obywatel Milk" kręcony był w całości w San Francisco (gdzie kilka lat wcześniej Harris Savides pracował intensywnie nad "Zodiakiem"), a baza umiejscowiona była na Treasure Island. Zdaniem ekipy, nie można było tego zrobić nigdzie indziej. "Duch i energia tego filmu to San Francisco." - mówi Dustin Lance Black. "Film był kręcony w najbardziej odpowiedni sposób i w najbardziej temu odpowiadającym miejscu."

"Obywatel Milk" kręcony był w całości w San Francisco (gdzie kilka lat wcześniej Harris Savides pracował intensywnie nad "Zodiakiem"), a baza umiejscowiona była na Treasure Island. Zdaniem ekipy, nie można było tego zrobić nigdzie indziej. "Duch i energia tego filmu to San Francisco." - mówi Dustin Lance Black. "Film był kręcony w najbardziej odpowiedni sposób i w najbardziej temu odpowiadającym miejscu."

Bruce Cohen wspomina: "Wszyscy od początku czuliśmy, że San Francisco jest jedną z postaci tej historii. Ta historia na zawsze odmieniła to miasto i wplotła się w jego losy. Szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy odtworzyć Castro Camera, a ostatecznie trafiliśmy dokładnie w tam, gdzie sklepik się znajdował - na ulicę Castro 575. Weszliśmy do obecnie tam istniejącego sklepu i spytaliśmy, czy możemy ich stamtąd wykopać na jakieś 9 tygodni i zamienić to miejsce z powrotem w zakład fotograficzny Harvey'a taki, jaki był w latach siedemdziesiątych i tutaj filmować. Czuliśmy się, jakby historia działa się na nowo."

Reklama

Właściciele lokalu przy Castro 575, gdzie teraz mieści się sklepik z upominkami, chętnie się zgodzili. Scenograf Bill Groom wraz z zespołem dekoratorów na wszelki wypadek zbudowali wewnątrz trzycalowej grubości ściany. Dan Jinks przyznaje jednak, że "wyglądało to dokładnie tak, jak Castro Camera przed laty."

Po szczegółowym odtworzeniu sklepu, reakcje niektórych z tych, którzy w nim niegdyś bywali, były bardzo emocjonalne. Jedną z tych osób był Michael Wong, którego pamiętnik tak bardzo pomógł Blackowi w czasie tworzenia scenariusza. Scenarzysta wspomina: "Zadzwoniłem do Michaela, żeby przyjechał obejrzeć zakład fotograficzny. Wiedziałem, że on nie bardzo tego chce, ale żałowałby, gdyby tego nie zobaczył. Przyszedł i zaczął się przechadzać. Kiedy poszedł na zaplecze i zobaczył prasę drukarską, jaką przygotował Bill Groom upewniając się, że jest dokładnie taka sama jak ta, którą Harvey wypożyczył na czas kampanii wyborczej, Michael wyszedł i zaczął płakać, choć nie jest szczególnie emocjonalnym facetem. Odwrócił się, uściskał mnie i powiedział "dziękuję". Wtedy i mnie pociekły łzy. To była dla mnie jedna z najbardziej znaczących chwil na planie "Obywatela Milka."

Podobnie "przebrać" należało całą ulicę. Cohen wspomina: "Stowarzyszenie kupców z dzielnicy Castro bardzo nam pomagało. Na szczęście dla nas w tej części dzielnicy niewiele się zmieniło." Niektóre sklepy były stylizowane, inne zostały takie same. Na przykład sklep winiarski Swirl został - dla potrzeb sceny, w której Milk przyprowadza tam klienta geja, żeby zapoznać go z sąsiadami - postarzony i przekształcony w McConelly Wine & Liquors.

Kostiumolog Danny Glicker wraz ze swoim zespołem korzystali także z różnych zdjęć. Glicker wspomina: "W latach siedemdziesiątych San Francisco było miejscem eksplozji kulturalnej i zmian. Tutejszy potencjał przyciągał coraz więcej energii. Stanowiło to dla mnie ogromne wyzwanie, jako projektanta kostiumów. Ważne było skupienie się na szczegółach, a nie na jakimś ogólnym koncepcie. Uwielbiam stare ubrania i kiedy tylko to było możliwe, używałem autentycznych egzemplarzy. Wydaje mi się, że ubrania dają nam możliwość spojrzenia na to, dlaczego ktoś chce wyglądać dobrze, co ma nadzieję osiągnąć ubierając się w konkretny sposób. Nie chodziło wtedy o szyk, a jakiś sposób otwarcia się."

Glicker dodaje jeszcze: "Podejście Harveya do ubierania nie różniło się znacznie od podejścia innych ludzi z Castro, bo wszyscy mieli niewiele pieniędzy. Jedną z pierwszych rzeczy, jaką powiedział mi Cleve Jones, i co widać w filmie, jest to, że Harvey zawsze miał na sobie kilka tych samych fragmentów garderoby. Kiedy potrzebował więcej ubrań dla celów kariery politycznej, kupił kilka garniturów w second - handzie i nosił je na okrągło. Jego buty były dziurawe, a kiedy wynoszono jego ciało z biura po zamachu, Cleve zobaczył te dziurawe buty i wiedział, że to Harvey. Mieliśmy pełen segregator dotyczący strojów Harvey'a. Jeśli, w oparciu o nasze poszukiwania, okazywało się, że w scenie odpowiedni jest dany strój, oznaczaliśmy go. Jedną kopię miałem ja, a drugą Sean Penn."

Dzisiejsi mieszkańcy San Francisco zobaczyli, jak fragment ich miasta na kilka tygodni cofa się w czasie. Sztandar z tęczą Bakera, który dziś jawnie ozdabia ulice, musiał być chwilowo usunięty, bo większość filmu rozgrywa się przed 1978 rokiem, czyli przed jego ujawnieniem. Oglądając wskrzeszone dawne miejsca w stylu Aquarius Records, China Court, czy Toad Hall, ludzie wracali do przeszłości. Opowiadali historie, wymieniali się wspomnieniami, przypominali sobie ekscytujące czasy zmian i uświadamiali sobie, że wrócił tu dawny potencjał. Jak dawniej Harvey Milk jednoczył ludzi.

Kino w Castro ustylizowano, żeby wyglądało jak w latach siedemdziesiątych. Dzięki pomocy Roba Epsteina, zespół produkcyjny zaaranżował wyświetlenie tam odrestaurowanej kopii filmu "Czasy Harvey'a Milka" (tam też był pokazywany mieszkańcom San Francisco po raz pierwszy w 1984 roku), żeby statyści mogli go zobaczyć przed nakręceniem scen marszu Milka.

Ósmego lutego nakręcono jedną z najważniejszych sekwencji. Było to odtworzenie pokojowego marszu ze świecami, który połączył dziesiątki tysięcy mieszkańców San Francisco - ludzi w różnym wieku, różnej rasy i orientacji seksualnej. Starali się sobie poradzić z szokiem, żalem i gniewem spowodowanym wiadomością o zamordowaniu Harvey'a Milka i George'a Moscone przez Dana White'a.

Zespół zaangażował kilka tysięcy statystów. W odtworzeniu tego momentu uczestniczyło wielu z tych, którzy szli tam nocą 27 listopada 1978 roku. Podobnie jak 30 lat wcześniej, Cleve Jones i Gilbert Baker byli pośród tych, którzy namawiali mieszkańców miasta do przyłączenia się do marszu.

Producent Michael London wspomina: "Było tak, jakby 30 lat później miasto znów się zatrzymało. Pojawiły się tłumy ludzi, którzy chcieli się znaleźć w tym filmie. Od chwili, kiedy kamery ruszyły, stało się jasne, dlaczego. Czuło się, po co tu przyszli. Czuło się poczucie straty. Aktorzy też mieli to wrażenie."

Jones przypomina sobie tę listopadową noc 1978 roku, kiedy "maszerowaliśmy w absolutnej ciszy wzdłuż ulicy Market. Byli tam geje i ludzie hetero, czarni i biali, młodzi i starzy, ludzie, którzy byli tak przygnębieni stratą tych dwóch wspaniałych ludzi tak bardzo kochających to miasto. Każdego roku 27 listopada powtarzamy ten marsz ze świecami. Na tych ulicach tworzyliśmy historię i teraz ją znów tworzymy. Patrzę na tłum i rozpoznaję niektórych ludzi sprzed trzydziestu lat. To odczucie słodkie i gorzkie zarazem, bo ta okolica została zdziesiątkowana przez AIDS. Wtedy maszerowały z nami tysiące ludzi, których już pośród nas nie ma. Cieszę się bardzo, że nadal żyję i mogę patrzeć, jak nareszcie powstaje ten film."

Gus Van Sant dodaje: "Wspaniale, że tylu mieszkańców San Francisco przyszło nam pomóc. Naprawdę się w to zaangażowali i byli dla nas ogromnym wsparciem. Dziękuję ci, San Francisco."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Obywatel Milk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy