Reklama

"Obsługiwałem angielskiego króla": HRABAL O KSIĄŻCE

Bohumil Hrabal: Jak pisałem "Obsługiwałem angielskiego króla"

W tej książce zgromadziłem ludzkie rozmowy. To coś, co zawsze mnie fascynowało i fascynuje do dnia dzisiejszego. Można powiedzieć, że mój sposób mówienia i pisania jest ściśle związany z gospodami. Kelnerzy byli moimi przyjaciółmi od zawsze i są nimi do dziś. Moją żonę, nazywali ją wtedy Pipsi, poznałem, kiedy pracowała jako kasjerka w hotelu Paříž. Przychodziłem do niej, a ona siedziała w tej kuchni i wszystko, co stamtąd wychodziło, przepływało przez jej ręce. Pobraliśmy się, żyliśmy razem dwadzieścia pięć lat, ona zmieniła pracę - sprzedawała kurczaki na rogu ulicy Jindřišskej i Panskej, w restauracji przy hotelu Palace. A ja dzięki temu zawsze miałem kontakt z tym klimatem, ze świadomością, która jest rozpięta między zwyczajną gospodą a restauracją. Myślę, że prawdopodobnie tam, niezależnie od mojej woli, "umazałem" się wszystkim, co się tam opowiadało. Właściwie od najmłodszych lat chodziłem do tych nymburskich gospód i do knajp na Libni. Potem za sprawą mojej żony poznałem restauracje, a potem również praskie gospody - Tygra, Kocura, Pinkasów i wiele innych. W ciągu tych wszystkich lat poznałem tyle historii, tyle wydarzeń, tyle szczególików. Pewnego razu poszedłem na piwo do Sadský, to jest takie miasteczko, do hoteliku Błękitna Gwiazda. Kierownik restauracji miał zwyczaj gawędzić ze swymi klientami i zaczął opowiadać o tym, jak zaczynał swoją restauracyjną karierę jako młody pikolak, sprzedający parówki na dworcu w Čáslavi. Przyjechałem w nocy do domu, a na drugi dzień ta rozmowa - drobne wydarzenie - nagle do mnie wróciła. To było jak stuknięcie w chińską wazę, pęknięcie obiega całą wazę i ta w końcu się rozpada. Zatem to "stuknięcie" w Błękitnej Gwieździe sprawiło, że na drugi dzień usiadłem do maszyny, włożyłem papier, zacząłem pisać i pisałem, dopóki nie skończyłem. Te pierwsze dziesięć stron przywoływało wciąż nowe skojarzenia. Musiała mnie pchać do pisania jakaś zuchwałość i upodobanie do mistyfikacji. Pisałem długo, nikt mnie wtedy nie odwiedzał, więc pisałem przez osiemnaście dni. I już, książka była już skończona. Wystarczyło tylko wziąć nożyczki, porozcinać i połączyć. Wiedziałem, jak łatwo i lekko pisze się scenariusz filmowy i właśnie w ten sposób napisałem Angielskiego króla. To bardzo prosta recepta - trzeba po prostu mieć olbrzymią ilość historyjek, a potem połączyć je i sprowadzić do wspólnego mianownika dzięki fikcji. Okazuje się, że niedorzeczności, które ludzie wygadują w knajpach mają sens i mogą stworzyć coś, co nazywamy literaturą.

Reklama

Bohumil Hrabal, 1989

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Obsługiwałem angielskiego króla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy