"Noc w muzeum": NOWY STRAŻNIK: BEN STILLER JAKO LARRY DALEY
Od samego początku rolę bohaterskiego nieszczęśnika, nowego strażnika Larry’ego Daleya filmowcy chcieli powierzyć Benowi Stillerowi. Nie tylko dlatego, że Stiller jest obecnie jednym z najpopularniejszych aktorów komediowych, ale przede wszystkim dlatego, że grając w najrozmaitszych filmach od „Sposobu na blondynkę” do „Poznaj moich rodziców” Stiller wyspecjalizował się w rolach postaci stających wobec okoliczności, które go przerastają. Jego talent w przedstawianiu z humorem, ale i życzliwym ciepłem szarego człowieka pokonującego własne ograniczenia sugerował właśnie niego jako Larry’ego Daleya.
„Larry jest typem faceta, który na dobrą sprawę nigdy się nie pozbierał, a żaden z jego pomysłów na życie nie zadziałał – wyjaśnia Stiller. – Do tego martwi się, że straci kontakt z synem, bowiem jego była żona zamierza ponownie wyjść za mąż. Wszystko to spada nie niego tuż przed Bożym Narodzeniem, kiedy musi znaleźć jakąś pracę. W istocie, ma już jedną ofertę: posadę nocnego strażnika w Muzeum Historii Naturalnej. Ale jego zdaniem to najgorsza robota pod słońcem, która wszak okaże się najbardziej nieprawdopodobną rzeczą, jaka mogłaby mu się przytrafić”.
Kiedy tylko zaczął czytać scenariusz, Stiller zapragnął uczestniczyć w wielkiej przygodzie Larry’ego. „Bardzo mi się to spodobało – przyznaje. – Mieszkałem tuż obok Muzeum Historii Naturalnej i jako dzieciak odczułem magię tego miejsca. To nie były jakieś obrazy na ścianach, ale najwspanialsze rzeczy, jakie kiedykolwiek istniały – lwy, wieloryby, mumie egipskie i dinozaury – zebrane w jednym miejscu. Pomysł, że to wszystko ożywa nocą wydał mi się niezwykle ekscytujący. Sam chciałbym coś takiego zobaczyć”.
Dla Stillera, którego komedie nigdy nie przekraczały takiej magicznej strefy, było to nowe doświadczenie. „Nigdy dotąd nie miałem okazji pracować w filmie fantastycznym, w którym bohater staje się miarą fantastyczności – przyznaje. – Ale mówiąc serio, aby film fantasy zadziałał, musi być bardzo realistyczny, zwłaszcza w warstwie emocji postaci. To ta sfera realności, która pozwala widzowi uwierzyć w magię sytuacji Larry’ego postawionego w obliczu tych wszystkich postaci i stworzeń z odległej przeszłości. Kluczem do mojej postaci było po prostu wskoczenie w sam środek historii i traktowanie jej jak czegoś, co zdarzyło się naprawdę”.
Aby pomóc Stillerowi wskoczyć prosto w nieprawdopodobną rzeczywistość Larry’ego, zwłaszcza w scenach, w których występuje z wykreowanymi cyfrowo stworzeniami, reżyser Shawn Levy robił wszystko co mógł – wcielając się nawet w ożywione eksponaty muzealne! „Mam pewną żenującą, wręcz poniżającą taśmę, na której występuję w sztucznych pazurach tyranozaura rycząc „raaah” i goniąc za Benem po korytarzu, by uzyskać realistyczną reakcję – przyznaje Levy. – W trakcie obróbki cyfrowej moja postać zostanie zastąpiona przez dinozaura. Tak wyglądała nasza praca na planie”.
A Stiller dodaje: „Nie wiem, czy Shawn ćwiczył balet, pantomimę czy też tresurę zwierząt, w każdym razie ma wielki talent do grania zwierząt za kamerą – czasem naprawdę udało mu się mnie przestraszyć!”.
Rola postawiła przed Stillerem wiele wyzwań natury sprawnościowej, z których większość polegała na różnych, czasami zabawnych formach ratowania swego życia. „Podstawą roli Bena okazała się umiejętność biegania, na szczęście, był w niezłej formie” – śmieje się Levy. Niezależnie jednak od tego, czy uciekał przed lwami, Hunami czy miniaturowymi żołnierzami, czy też zwierzał się ze swych egzystencjalnych lęków Teddy Rooseveltowi lub chciał pokazać swemu synowi, jak fajną miał pracę, Levy dostrzegł, że komik ciągle podnosił sobie poprzeczkę i - poziom humoru. „Ben, co mi się w nim podoba – mówi reżyser – zawsze szuka jakiegoś lepszego rozwiązania: lepszej miny, lepszej intonacji puenty, jakiegoś niuansu. Dla lepszego efektu improwizuje na planie i zachęca do tego samego innych!”.
Kluczowe dla Stillera, jak sam przyznaje, było uczynienie z tego dziecięcego zadziwienia, jakie staje się udziałem wszystkich zwiedzających muzeum istoty swej kreacji – i przyszło mu to bez trudu. „Myślę, że w każdym z dorosłych drzemie ukryte w nim dziecko, w jednych głęboko, w innych – całkiem blisko, a we to wewnętrzne dziecko chowa się w gardle- przyznaje. – I to jego duch popchnął mnie do tego filmu”.