"Niezawodny system": PARĘ SŁÓW OD TWÓRCÓW
IZABELA SZYLKO reżyserka, autorka filmów i programów dokumentalnych. Absolwentka wydziału dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, stypendystka "Media Production Services" w Wielkiej Brytanii na kierunku reżyseria i produkcja telewizyjna, uczestniczka pierwszej edycji Laboratorium Scenariuszowego. W latach 1991 - 2001 współpracowała z Telewizją Polską jako reporterka i autorka filmów dokumentalnych przy takich programach jak "Ekspres Reporterów", "Reporterzy Dwójki Przedstawiają" (m.in.: "Nic mi się złego nie może stać", "Wiesław Myśliwski - miejsca, których nie ma", "Najdłuższa podróż Józefa Barana"). Ma też na swoim koncie cykl programów dokumentalnych dla Amerykańskiej Agencji do Spraw Rozwoju Międzynarodowego (USAID). "Niezawodny system" jest jej debiutem fabularnym.
JAK POWSTAWAŁ "NIEZAWODNY SYSTEM"
Jedną z inspiracji do napisania scenariusza było opowiadanie Aleksandra Puszkina "Dama pikowa". Wiekowa hrabina zna sprawdzoną metodę - jak wygrać wielkie pieniądze, jednak jej system to nie tylko zwykła kombinacja cyfr; sprawdza się dopiero wtedy, gdy spełnione są pewne warunki.
Gdy zastanawiałam się, kto mógłby zagrać główną rolę od razu przyszła mi na myśl Alina Janowska. Bardzo mi zależało, żeby rolę tę zagrała aktorka, która w rzeczywistości ma tyle lat, co moja bohaterka, i dobrze by było, żeby to była prawdziwa gwiazda. Na szczęście pani Alinie spodobała się postać hrabiny hazardzistki, więc pierwszy etap
- pozyskanie gwiazdy - miałam już za sobą. Wystarczyło "tylko" znaleźć producenta.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że choć historia jest ciekawa, w scenariusz trzeba jeszcze włożyć dużo pracy. I wtedy nieoczekiwanie pojawiła się taka możliwość, i to pod okiem fachowców. Mój pomysł został zakwalifikowany do Laboratorium Scenariuszowego i tam przeszedł miejscami rewolucyjne wręcz zmiany.
Ostatnim etapem Laboratorium Scenariuszowego było spotkanie z producentami na Festiwalu w Gdyni. Tam udało mi się zainteresować moim scenariuszem pana Włodzimierza Niderhausa, szefa WFDiF.
A potem jeszcze lekcja cierpliwości - dwa lata przygotowań, starań o pozyskanie funduszy, by wreszcie pod koniec sierpnia 2007 roku rozpocząć zdjęcia.
Kiedy zaczęliśmy, wszystko potoczyło się ekspresowo. Moim największym zmartwieniem nie było - czy zdążymy (pracując wcześniej w telewizji byłam przyzwyczajona do pośpiechu), ale - jak Alinie Janowskiej uda się wytrzymać tak mordercze tempo. Na 20 dni zdjęciowych musiała być obecna na planie przez 17 (!), i to od świtu do nocy. Jednak pani Alina nie dawała po sobie poznać zmęczenia i znosiła moje uwagi i prośby o kolejny dubel ze stoicką cierpliwością. Każdego ranka witała ekipę nowym dowcipem i dzięki jej przyjaznemu stosunkowi do świata udało się stworzyć na planie niemal rodzinną atmosferę.
W ogóle ekipa była świetna. Miałam taki cichy plan: ponieważ ja w filmie fabularnym jestem kompletnym debiutantem - wszyscy inni powinni być doświadczonymi fachowcami, żebym miała od kogo się uczyć. I to się udało. Dzięki umiejętnościom negocjacyjnym kierowniczki produkcji - Anny Wojdat - przy skromnym, debiutanckim budżecie udało się skompletować bardzo profesjonalny zespół i doborową obsadę. Miałam dużo szczęścia, bo spotykałam samych przyjaznych mi ludzi. Myślę, że jakiś wpływ na to musiał mieć również sam scenariusz. Od początku budził pozytywne emocje, powodował, że wszyscy pracowali
z zapałem, wkładając w ten film jakąś dobrą cząstkę siebie. Mam nadzieję, że tę pozytywną energię będzie również można poczuć
z ekranu i pozostanie ona z widzami na dłużej.
Izabela Szylko