Reklama

"Na przemiał": BOHATER

Czteroletni chłopczyk z radością i dumą trzyma kierownicę, siedząc na kolanach ojca. Radości tej nie przyćmiewa fakt, że za oknami rozklekotanego volkswagena, którym dzień w dzień wyruszają na poszukiwanie makulatury, przesuwają się szare obrazy nędzy, ani to, że jego ojciec nie wie, czy zjedzą dziś obiad.

Czteroletni chłopczyk z radością i dumą trzyma kierownicę, siedząc na kolanach ojca. Radości tej nie przyćmiewa fakt, że za oknami rozklekotanego volkswagena, którym dzień w dzień wyruszają na poszukiwanie makulatury, przesuwają się szare obrazy nędzy, ani to, że jego ojciec nie wie, czy zjedzą dziś obiad.

Los chciał, że mały Abu Bakr urodził się w najuboższej dzielnicy jordańskiego miasta Az-Zarka, leżącego zaledwie o kilkanaście kilometrów od Ammanu, ale jakże różniącego się od nowoczesnej, zwróconej ku Zachodowi stolicy. Ojciec Abu Bakra - Abu Ammar był przed 20 laty mudżahedinem podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie. A teraz próbuje zapewnić byt sobie, siedmiorgu swoich dzieci i dwóm żonom. Na zapleczu sklepu, który musiał zamknąć, gdy zbankrutował, stoją wielkie worki, w których spisane na małych karteczkach leżą gromadzone przez lata cytaty i myśli. To materiał na książkę o Dżihadzie, którą Abu Ammar pisze nocami.

Reklama

Niestety, nie stać go na to, aby ją wydać. Niemoże też liczyć na pomoc ojca, który wyparł się go, gdy jako młody człowiek wyruszył do Afganistanu. Abu Ammar jest mądry, pracowity, pobożny, nie skarży się, ale mimo to jego walka o przeżycie wydaje się beznadziejna. Jest zmuszony podjąć dramatyczną decyzję.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Na przemiał
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy