Reklama

"Muza": REALIZACJA

Tworząc "Muzę” Bruce Beresford został postawiony przed zadaniem odtworzenia na ekranie niezwykłych namiętności, kłębiących się w Wiedniu przełomu wieków, pełnego legendarnych artystów i niezwykle barwnych postaci. Wiedział przy tym, że będzie potrzebował aktorów zdolnych zagrać tak skomplikowane role. W opinii reżysera rola Almy była idealna dla utalentowanej aktorki - to postać silna, pełna sprzecznych namiętności, jednocześnie niezwykle delikatna i subtelnie erotyczna.

Producenci mieli możliwość zaangażowania jakiejkolwiek znanej aktorki, ale zdecydowali się postawić na debiutantkę. Sarah Wynter w ich opinii łączyła zmysłową delikatność wraz z gwałtownym i zdecydowanym charakterem.

Reklama

Po przemalowaniu włosów na rudo, nauczeniu się śpiewnego wiedeńskiego akcentu i intensywnych lekcjach fortepianu, Wynter stała się tak nierozerwalnie związana z Almą, że kiedy prawdziwa wnuczka Almy Mahler odwiedziła filmowców na planie, była pod ogromnym wrażeniem.

"Potrzebowaliśmy kogoś, kto ma w sobie nie tylko niezwykłe piękno, ale też inteligencję i ostry dowcip" - zauważa Beresford. "Kogoś, kto będzie w stanie pokazać przemianę Almy z ambitnej dwudziestolatki w kobietę, która perfekcyjnie potrafi kierować skomplikowanymi romansami. Jednoczesnie musiała być to osoba, która pozostawiałaby na innych takie samo wrażenie, jakie musiała pozostawiac Alma na wszystkich, którzy ją spotkali. Sarah w naszej opinii łączy te cechy w niezwykle świeży sposób. Ta dziewczyna ma w sobie kombinację wdzięku i siły, które idealnie zadziałały na ekranie."

Producent Evzen Kolar dodaje: "Sarah zdaje się swoją obecnością rozjaśniać ekran. Dla nas uosabia ona wszystko, czym tak naprawdę była Alma."

"Kiedy zaczęłam studiować biografię Almy" - opowiada młoda aktorka - "byłam poruszona, jak wiele kontrowersji wywoływała swoim postępowaniem. Ta kobieta rzeczywiście wyprzedzała swój czas. W tamtym okresie nie zachęcało się kobiet do rozwijania własnych ambicji i kreatywności. Tymczasem Alma miała w sobie tyle pragnień i marzeń, że inni nie potrafili tego zrozumieć. Własnie to najbardziej pociągało mnie w tej roli."

Wynter kontynuuje: "Niezależnie od tego, co próbowali zrobić z nią mahler i Kokoschka, Alma nigdy się nie poddała. Żyła tak jak chciała. Uwielbiała podejmować ryzyko, niezależnie od tego, jak jej decyzje postrzegali inni. Była prawdziwą bohaterką."

Związek Almy z Gustavem Mahlerem również fascynował Wynter, tak jak fascynował każdego z pozostałych czlonków ekipy.

"Myślę, ze każdy, kto kiedykolwiek miał jakiekolwiek marzenia" - mówi aktorka - "był w stanie zrobić wszystko, żeby je zrealizować. Dla mnie najbardziej istotne w tej opowieści jest, że chociaż Alma całym sercem oddała się Mahlerowi, ciągle była w stanie pielęgnować swoje marzenia i konsekwentnie dążyć do ich realizacji."

Jak niemal każdy, kto zetknął się z tą historią, Wynter często zastanawiała się, co sprawiło, że Alma znalazła się w ramionach aż tylu wspanialych mężczyzn. "To niezwykłe, że Alma potrafiła zafascynować tyle znakomitych umysłów, a niektórych z nich doprowadzić do szaleństwa z miłości. Długo zastanawiałam się, jakie cechy miała w sobie ta kobieta. Myślę, że to wszystko bralo się z faktu, że żaden z mężczyzn nie mógł jej posiąść tak naprawdę. Jej własne pragnienia wykraczały daleko poza to, co mogli wyobrażać sobie mężczyźni. Była niezwykle wrażliwą kobietą, a była nią w czasach, kiedy kobiety nie były zachecane do tego, by podążać za głosem serca."

Wynter stała się również miłośniczką muzyki Almy. Chociaż aktorka w dzieciństwie pobierała lekcje fortepianu, w czasie przygotowań do filmu poddała się intensywnemu treningowi muzycznemu pod okiem dyrektora muzycznego filmu, Stephena Endelmana.

"Podoba mi się muzyka Almy" - przyznaje aktorka. "Alma pisała w bardzo pięknym stylu, który idealnie oddaje stan jej ducha. Im bardziej wsłuchiwałam się w tę muzykę, tym bardziej byłam przekonana, że będzie ona stanowić idealną oprawę do naszej historii."

Do zagrania legendarnego kompozytora i dyrygenta Gustava Mahlera Bruce Beresford zaangażował jedynego aktora, którego od poczatku miał na myśli - dwukrotnego zdobywcę nagrody Tony, Jonathana Pryce’a. Nikt przy tym nie spodziewał się, że nie dość, że Pryce idealnie poradzi sobie z oddaniem skomplikowanej osobowości kompozytora, to jeszcze okaże się fizycznie do niego podobny. Kiedy w pewnym momencie przygotowań do produkcji Jonathan Pryce stanął obok portretu Mahlera, wszyscy byli pewni, że obu mężczyzn łączy jakies pokrewieństwo.

"Jonathan jest tak utalentowanym aktorem, że po prostu na czas realizacji stał się Mahlerem" - mówi Beresford. "Im bardziej wcielał się w rolę, tym bardziej fizycznie go przypominał. To niesamowite."

Pryce dodaje: "Lubię grać autentyczne postaci. Wtedy interesującym zadaniem dla aktora jest znalezienie prawdy w danym bohaterze. Mahler był skomplikowanym człowiekiem. Zależało mi na oddaniu kwintesencji jego charakteru - jego całkowitego oddania muzyce, nawet w obliczu jego miłości do Almy."

Pryce był od dawna miłośnikiem muzyki Mahlera. Podczas przygotowań do zdjęć stał się jej prawdziwym znawcą. Pryce starał się nauczyć dyrygowania, by oddać precyzje i emocjonalność, jaka cechowała styl Mahlera: "Muzyka Mahlera jest tak pełna dramatyzmu i emocji, że marzeniem każdego aktora jest zagranie czlowieka, który coś takiego skomponował. Dzieki tej muzyce nauczyłem się dyrygować w takim stopniu, zeby oddać emocjonalność tej postaci."

Wynter dodaje: "Kiedy tylko Jonathan wszedł na plan, stał się dla mnie Gustavem. Jego przeobrażenie w tę postać było porażające."

Jednym z najbardziej burzliwych romansów w życiu Almy stał się związek z malarzem-ekspresjonistą, Oskarem Kokoschką. Kokoschka cieszył się reputacją wiedeńskiego enfant terrible, czlowieka, któremu pozwalano na wszystko. Oskar zakochał się w Almie z taką samą intensywną namiętnością, z jaką tworzył swoją sztukę. Nazywał Almę często "swoim dzikim stworzonkiem”.

Reżyser chciał, aby Kokoschka był człowiekiem pełnym namiętności i uczuć, a nawet niebezpiecznym. Beresford znalazł te wszystkie cechy u Vincenta Pereza, aktora, który międzynarodową sławę zyskał po występach w filmach "Indochiny” Regisa Wargniera i "Królowa Margot” Patrice’a Chereau. Perez był w stanie dodać rys autentyczności swojej postaci - aktor w młodosci studiował rzeźbę i malarstwo w swojej rodzinnej Szwajcarii.

"Kokoschka był jednym z moich młodzieńczych bohaterów, więc bardzo ekscytowała mnie możliwość zagrania tej roli" - mówi Perez. - "Interesowała mnie też możliwość konfrontacji z postacią Almy, osoby, która była w stanie uwieść większość wiedeńczyków. Była pierwszą nowoczesną kobietą dwudziestego wieku. Kokoschka byl w niej oczywiście zakochany do szaleństwa."

By przygotować się do roli, Perez przestudiował wszystkie listy Kokoschki, w tym około 400 listów, jakie Kokoschka napisał do Almy: "To był dziwny związek. Połączył ich silny związek fizyczny. pod kazdym innym względem Alma i Oskar znajdowali się na dwóch przeciwległych biegunach. On był ekstremistą, wszystko doprowadzał do granicy rozsadku, również swoją zazdrość wobec Almy. Alma była postacią bardzo spokojną, która jednak była w stanie doprowadzić kokoschkę do granic szaleństwa."

Kolejną inspiracją dla wszystkich filmowców stał się jeden z najsłynniejszych obrazów Kokoschki, namalowany w 1902 roku "Bride of the wind”, który dał tytuł filmowi. Beresford uzyskał prawa do stworzenia wiernej reprodukcji na bazie znajdującego się w Szwajcarii oryginału.

Reżyser mówi: "Ten obraz jest chyba kwintesencją naszej opowieści. Można tu zobaczyć piękną postać, umieszczoną w centralnym punkcie obrazu. To osoba stanowiąca obraz siły i spokoju. A w okół niej rozgrywają się burze i dramaty."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Muza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy