Reklama

"Mustang z Dzikiej Doliny": DUCH ZACHODU

Jednym z bohaterów filmu "Mustang z Dzikiej Doliny" nie jest ani sam koń, ani też człowiek. Jest nim natomiast pejzaż Amerykańskiego Zachodu, przedstawiony w czasach, kiedy granice tego obszaru były jeszcze niezamieszkałe przez białego człowieka, a jednymi z jego nielicznych mieszkańców były dzikie konie. Scenograf filmu Kathy Altieri tak przedstawia założenia filmu: "Zarówno fizyczna, jak i emocjonalna wędrówka, jaką podejmuje nasz główny bohater znajduje swoje odzwierciedlenie w kolorystyce i kształcie otoczenia, w jakim się odbywa. Każda lokalizacja ma swoją emocjonalną integralność i uzasadnienie. W moim mniemaniu projektując tło rozgrywających się w filmie scen, niezwykle ważne było odzwierciedlenie w otoczeniu jego emocjonalnej strony, a jednocześnie pokazanie piękna majestatu natury."

Reklama

Postęp cywilizacyjny, jaki dokonał się na przestrzeni dziejów na zawsze zmienił kształt większej części pejzażu Zachodu, zatem Altieri, dyrektorzy artystyczni Ron Lukas i Luc Desmarchelier oraz część pozostałych członków ekipy rozpoczęło początkowo badania w starych książkach i wydawnictwach odnoszących się do tematyki Starego Zachodu. Zespół obejrzał też sporo westernów i przestudiował ryciny takich wielkich artystów jak Frederick Remington, Charles M. Russell, Frank Tenney-Johnson i James Reynolds. Jednak żadne malarstwo, filmy ani fotografie nie mogły dorównać swoją siłą inspiracji obrazom widzianym przez zespół artystyczny i filmowców na żywo, w nadal zapierających dech w piersiach perspektywach Zachodu. Ekipa złożona z Kelly'ego Asbury, Lorny Cook, Mireille Sorii, Jeffrey'a Katzenberga, Kathy Altieri, Luca Desmarcheliera, Rona Lukasa oraz Ronnie del Carmen wybrała się w czterodniową, odbywającą się w zawrotnym tempie wyprawę po ośmiu najcenniejszych parkach narodowych i rezerwatach Ameryki. Na trasie znalazły się zatem Park Narodowy Glacier, Narodowy Rezerwat Bizonów, Park Narodowy Yellowstone, Park Narodowy Grand Teton, Monument Valley, Park Narodowy Bryce Canyon, Wielki Kanion Kolorado i Park Narodowy Yosemite.

Jak wspomina Altieri: "Możnaby pomyśleć, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zdecydowałby się na oglądanie aż ośmiu parków narodowych w zaledwie cztery dni. Muszę jednak przyznać, że zwiedzanie w zawrotnym tempie miało na nas wszystkich ogromny wpływ. Byliśmy pod niesamowitym wrażeniem, a ładunku emocji i wrażeń wzrokowo-zapachowych doświadczanych w zmieniających się jak w kalejdoskopie sceneriach nie da się z niczym porównać. Wszystko, co udało nam się zobaczyć i zaobserwować - subtelności barw, zapachy powietrza i wiatru, dotyk różnych materii natury - było większe i wspanialsze od tego, co wcześniej zaplanowaliśmy od strony artystycznej. Wiedzieliśmy, że po powrocie będziemy musieli na nowo wszystko przemyśleć i przerobić." Przygody Spirita prowadzą go przez wiele symbolicznych miejsc, które w filmie sprawiają wrażenie oddalenia od siebie raptem o kilkanaście kilometrów. Jednak każdy, kto chociaż trochę zna się na geografii wie, że przestrzenie te dzielą dziesiątki, jeśli nie setki kilometrów. Zespół filmowy zdecydował się na takie ujęcie, ponieważ pokazując mityczny Zachód nie można się było obejść bez takiego zabiegu. Słowo mityczny, może w tym przypadku oznaczać takie właśnie przedstawienie rzeczywistości.

Cook zauważa: "Podróże, jakie odbyliśmy do wszystkich tych miejsc przypomniały nam jak wspaniałym i pięknym krajem jest Ameryka. W pewien szczególny sposób nasza wyprawa był podróżą oddającą część wielkości tej przyrodniczej krainy. Zdajemy sobie sprawę, że z punktu widzenia geografii niewiele jest w naszym filmie prawdy przystającej do rzeczywistości, ale staraliśmy się zaczerpnąć z obrazów przyrody to, co najpiękniejsze i taki zabieg wyszedł "Mustangowi" tylko na dobre". Wzorcem dla rodzinnych stron skąd pochodził Spirit był Park Narodowy Glacier. Ze swoją potężną, budzącą respekt przyrodą, soczystą zielenią traw, przestworzem nieba, wznoszącymi się i opadającymi wzgórzami, ten 'matecznik' głównego bohatera stanowi, jak określa to Altieri, "Eden dla koni - miejsce, gdzie mustang może przemierzać niezmierzone przestrzenie w dzikości i wolności." Z tym idyllicznym obrazem kontrastuje ostro fort Kawalerii, gdzie Spirit zostaje po raz pierwszy wzięty do niewoli. Podstawą do jego odtworzenia była Monument Valley, gdzie teren jest surowy, bardziej kanciasty, gdzie niemalże czuje się atmosferę gorącą, suchą i napiętą. Asbury mówi: "Spróbujmy sobie po prostu wyobrazić jak mógłby się czuć ten dziki, wolny rumak, który do tej pory widział tylko zielone łąki i góry, a teraz zostaje siłą zabrany do miejsca takiego jak to. To wydaje się być jakby obcą planetą i takie właśnie wrażenie może mieć osobą odwiedzającą Monument Valley po raz pierwszy". Pewne elementy Parków Narodowych Yosemite i Yellowstone obecne są w obrazach wioski Lakotów, gdzie Spirit po raz pierwszy spotyka Rain. Z kolei unikalne formacje skalne Kanionu Bryce górujące nad wąskimi, wijącymi się ścieżkami stanowiły idealny plan zapierającego dech w piersiach ujęcia ucieczki Spirita z niewoli.

W każdym z ujęć i na każdym planie dział artystyczny filmu korzystał z inspirowanej emocjonalnie palety barw, stanowiącej odzwierciedlenie nastroju poszczególnych scen. Chłodne błękity i zielenie zostały wykorzystane w celu oddania uczucia wolności i związanej z nią radości. Przytłumione nieco ciepłe kolory jak żółcienie i brązy sugerują atmosferę napięcia i ucisku. Na potrzeby pewnych scen, artyści plastycy zastosowali również zabieg pozbawienia obrazów koloru, jak ma to miejsce po kolejnym wzięciu Spirita do niewoli, kiedy powoli upada on na duchu, unoszony przez pociąg w nieznane. Kolor został dosłownie wyrugowany z tej sceny, która przywodzi na myśl obrazy lodowate, śnieżne i niemalże całkowicie pozbawione światła, a przepełnione jedynie różnymi odcieniami szarości.

Od otwartych przestrzeni prerii i ciągnących się po horyzont terenów pustynnych, poprzez majestatyczne obrazy wysokogórskie, aż po ogromne kaniony, wszystkie te perspektywy Amerykańskiego Zachodu są panoramiczne. Aby właściwie i wiernie oddać na ekranie ich wymiar, twórcy filmu skorzystali z szerokoekranowego formatu Cinemascope®. Dla zespołu animacyjnego oznaczało to ni mniej ni więcej wykonanie około 40 procent więcej pracy animacyjnej, aby wypełnić większe rozmiarowo klatki. Przy 24 klatkach na sekundę, oznaczało to o wiele więcej pracy zarówno, jeśli chodzi o tradycyjny zespół animatorski, jak i specjalistów efektów cyfrowych. Ed Leonard, stojący na czele działu technologii DreamWorks Animation, stara się przybliżyć założenia strony technicznej w przystępny sposób: "Każda klatka tego filmu jest w jakiś sposób związana z technologią cyfrową, a ponieważ materiał został zarejestrowany w formacie Cinemascope®, musieliśmy osiągnąć większą wyrazistość przekazu przy większym nakładzie pracy. Było to chyba najbardziej wymagające zadanie, jakiego podjęliśmy się do tej pory w naszej wytwórni."

Aby sprostać tym ambitnym wymaganiom, wytwórnia DreamWorks opracowała specjalistyczny przyrząd - przypominający ołówek ToonShooterä. ToonShooterä pozwalał animatorom skanować wykonywane odręcznie animacje, następnie łączyć je z pozostałymi elementami, czy to innymi postaciami, czy tłem - a na końcu zgrywać je ze sobą w rzeczywistym czasie z wiernością wymaganą od ujęć, które miały ze sobą współgrać na dużym ekranie. Innym przełomowym osiągnięciem było wykorzystanie systemu operacyjnego Linux we współpracy z prostym komputerem Hewlett Packard® PC, bez konieczności przenoszenia skomplikowanych technologicznie animacji na wysoce wyspecjalizowane urządzenia. Dzięki temu zabiegowi wysoko zaawansowana animacja mogła być przekazywana bezpośrednio do obróbki przez podstawowy zespół animatorów. Soria utrzymuje jednak, że zalety, jakie niesie ze sobą format Cinemascope® przewyższają znacznie związane z nim trudności i wyzwania. Jak mówi: "Aby uchwycić i odpowiednio oddać atmosferę Zachodu potrzebowaliśmy szerokiego podłoża, podobnie istotne było to z punktu widzenia naszych 'horyzontalnych' głównych bohaterów. Z punktu widzenia romantycznego realizmu filmu był to jedyny sposób nakręcenia filmu w sposób przekonujący."

W początkowych ujęciach filmu widzowie przenoszeni są do świata "Spirita" na skrzydłach orła. W trzyminutowym ujęciu z lotu ptaka kamera przelatuje nad najpiękniejszymi i najbardziej charakterystycznymi miejscami Amerykańskiego Zachodu ruchem płynnym i jednostajnym. To co sprawia wrażenie całego ujęcia w rzeczywistości stanowi połączenie siedmiu oddzielnych części. Sekwencja ta stanowi przykład idealnego połączenia rysowanych odręcznie postaci, tradycyjnie malowanego tła, wykreowanego cyfrowo otoczenia i niektórych postaci. Nadzorujący prace cyfrowe Doug Cooper zauważa: "Być może dane nam było stworzyć największe trójwymiarowe malowidło, jakie kiedykolwiek zostało wykonane, ponieważ każdy z naszych elementów przechodzi dokładnie w następny bez zastosowania jakichkolwiek cięć." Wspomniane ujęcie okazało się jednym z najtrudniejszych i najdłużej kręconych sekwencji - sam etap projektowania zajął ponad dziewięć miesięcy, było ono również ostatnim, jakie wykonano w czasie produkcji. Osiągnięcie założonego celu artystycznego wymagało stworzenia dosłownie setek tysięcy elementów dwu- i trójwymiarowych, w tym ponad 700 tradycyjnie wykonywanych planów tła, około 2500 rysunków i w sumie ponad 12000 klatek wykreowanych komputerowo elementów. Przy produkcji przeciętnej klatki trzeba było nałożyć na siebie średnio trzydzieści kolejnych warstw. Scena lotu orła zmieściła się ostatecznie na 4183 klatkach filmowych. Wynikiem zakrojonych na tak szeroką skalę wysiłków jest zapierająca dech w piersiach sekwencja, utwierdzająca widza w iluzji płynnego i jednolitego ruchu kamery przelatującej ponad rozpostartym w dole amerykańskim lądem.

Wykonanie wyżej wspomnianego ujęcia mogło należeć do wymagających naprawdę wielkich umiejętności i zręczności, nie było jednak wyjątkiem, jeśli chodzi o stopień trudności. Podobnie rzecz miała się ze scenami pokazującymi niebezpieczne dla Spirita momenty. Jednym z nich było ujęcie określane jako "uratowanie Rain", w którym Spirit i Rain porwani zostają przez porywisty nurt progów rzecznych. Postaci obu koni wykonane zostały techniką animacji tradycyjnej, otacza je jednak trójwymiarowa woda. Aby połączyć konie z wodą do obrazu dodane zostały dwuwymiarowe chlapnięcia wody. W scenie tej woda musiała się rozstępować reagując na ruchy znajdujących się w niej zwierząt, z kolei konie musiały również wejść w odpowiednią interakcję z żywiołem. Powstała, zatem kwestia tego, co kręcić najpierw, przyrównywana przez specjalistę komputerowego Jima Mainarda do dylematu - 'co było pierwsze jajko czy kura?'

Rozwiązaniem było wykonanie na początku animacji trójwymiarowej wody, i wykorzystanie stworzonych komputerowo postaci koni, zastąpionych następnie postaciami animacji tradycyjnej. Aby dopełnić efektu niebezpiecznie wirującej wody dołożone zostały jeszcze wygenerowane komputerowo efekty chlapnięcia i spienienia wody. Innym wymagającym technicznego kunsztu ujęciem była scena roztrzaskującego się pociągu, kiedy to ogromna lokomotywa rozbija się o zbocze wzgórza. I w tym przypadku nastąpiło zręczne połączenie elementów dwu- i trójwymiarowych. W momencie, kiedy pojazd wspina się pod górę, mamy do czynienia z elementami tradycyjnymi. Ale już moment jej oderwania się i upadku wymagał użycia animacji komputerowej. Widzimy w końcu tej sceny jak lokomotywa eksploduje, a ogień powstały w wyniku wybuchu stara się dosięgnąć uciekającego Spirita.

Jak zauważa Lorna Cook: "W postaci Spirita jest coś cudownego i niemalże magicznego, co pozwala mu pokonać tyle przeciwności losu, prób i zasadzek, i mimo to zachować godność, siłę i odwagę. Ma on niezwykłą umiejętność pokonywania trudności i stawiania im czoła. Widzimy go przecież początkowo w idyllicznych ujęciach stron rodzinnych, zostaje następnie pojmany, co sprawia, ze wkracza na ścieżkę, której do tej pory nie mógłby sobie nawet wyobrazić. Uczy nas to, że czasem to właśnie takie nieoczekiwane rzeczy w życiu zmieniają jego bieg i kształtują naszą przyszłość. Spirit przeszedł ogromną drogę - drogę samopoznania opartą na wytrwałości."

Mireille Soria dodaje: "W takim ujęciu Spirit może być dla każdego prawdziwą inspiracją, ponieważ nigdy nie zapomina, kim jest i co jest dla niego tak naprawdę ważne. To jeden z przewodnich tematów tej pięknej opowieści - niezależnie od tego, co ma miejsce w twoim życiu, niezależnie od tego, co los rzuci ci pod nogi, jeśli nie pozwolisz, aby uczucie to zdominowało cię, jako człowiek wyjdziesz z tego silniejszy. Jeśli tylko pamiętasz kim jesteś, zawsze znajdziesz drogę do zwycięstwa." "To wielowymiarowa opowieść", mówi Kelly Asbury. "Miłość, odwaga, lojalność w stosunku do rodzinnego domu i najbliższych... to właśnie możemy odnaleźć w tym filmie. Jeśli jednak mielibyśmy wskazać jakiś temat przewodni, to jest nim z pewnością szeroko pojęta wolność, która jest prawem każdego człowieka, i o którą zawsze warto walczyć."

Jeffery Katzenberg zakańcza konkluzją: "Na wiele różnych sposobów jest to alegoria dla każdego z nas.. szczególnie w obecnych czasach, kiedy stanęły przed nami wyzwania, o których nigdy nie myśleliśmy realnie. A poza tym wszystkim "Mustang z Dzikiej Doliny" to kawał porządnej rozrywki. Jest w tym filmie prawie wszystko, co stanowi o sukcesie dzieła tego rodzaju: przygoda, humor, napięcie, miłość... To droga, jaką przeszło wielu klasycznych bohaterów kina, z tym tylko wyjątkiem, że naszym bohaterem jest piękny i dziki mustang."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mustang z Dzikiej Doliny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy