Reklama

"Mistrz": AUTORZY O FILMIE

FILM „DROGI” INACZEJ...

„Mistrz” jest formalnie filmem drogi. Nie chodziło nam jednak tu o sam fakt prostego przenoszenia się bohaterów z miejsca na miejsce, ale o jakąś głębszą egzystencjalną prawdę, do jakiej wędrówka ta prowadzi. Chodziło nam o podróż poprzez kolejne stany emocjonalne bohaterów, która niezależnie od tego, przez jakie stany uczuciowe wiedzie – ma zawsze w perspektywie sprawy ważne. Wędrówka jest nie tylko dążeniem do określonego celu, ale przede wszystkim podróżą w głąb siebie.

Reklama

Choć miejsce i cel wędrówki jest w naszej opowieści nazwany, nie chcemy by „Mistrz” dotyczył tylko Polski czy Europy. Pragniemy by był opowieścią uniwersalną, opowieścią o pewnym ważnym spotkaniu, o próbie ucieczki i o powrocie, o kobiecie i mężczyźnie.

Kolejne przystanki wędrówki odzwierciedlają kolejne etapy sporu, jaki toczą bohaterowie na temat istoty miłości. Uczestnicy tego sporu to tytułowy Mistrz i Młody, Polak i Rosjanin, Dziecko i Dorosły...

FORMA FILMOWA

Ponieważ „Mistrz” opowiada bardziej o podróży mentalnej niż realnej, dlatego chcieliśmy, by - inaczej niż w tradycyjnym filmie drogi - miał formę bardziej otwartą, poetycką. Wędrówka bohaterów nie odbywa się ruchem jednostajnym. Choć ma swój wyraźny cel, jest raczej błądzeniem, czasami dreptaniem w miejscu, czasami przyspiesza.

Oznacza to w praktyce: brak tradycyjnej ciągłości narracyjnej, czasami wręcz brak łączenia kolejnych sekwencji i epizodów wyraźnymi związkami przyczynowo skutkowymi.

Chcieliśmy, by kolejne sekwencje były raczej samodzielnymi rozdziałami, by miały swoje własne przebiegi narracyjne – swoje początki, rozwinięcia i zakończenia.

Ma to też oczywisty wpływ na rytm filmu. Emocje, jakie chcemy w widzu wywołać nie wynikały tylko z ilości montażowych sklejek, a z wewnętrznej temperatury pozornie wolno opowiedzianych scen i sekwencji.

Przyjeliśmy pracę długimi ujęciami – podobnie jak w poprzednim naszym filmie „EDI” – skupiając się na grze aktora i czasie realnej obserwacji. Szybki montaż będący cechą formalną większości filmów nie interesuje nas jako twórców. Chcemy powrotu do myślenia ujęciem, czasów, gdy „jazda”, jej długość była tak ważna dla filmowca jak ilość sylab w wierszu - dla poety. Długie ujęcia pozwalają aktorowi filmowemu na zupełnie inny rodzaj pracy i wejścia w rolę. Aktor, bowiem lepiej czuje czas swojej postaci. Lepiej rozrzuca akcenty i pewniej artykułuje emocje w scenie – jest prawdziwszy niż ten, który gra „rozbity” na dziesiątki sklejek i ustawień.

Widz przy tak przyjętej poetyce staje się obserwatorem nie tylko „bitów informacji”, ale jest bezpośrednio przy narodzinach tego, co najważniejsze: słowa, gestu, emocji rodzących się na ekranie. Brak sklejki oznacza, bowiem ciągłość. Chcieliśmy jednak, by tego typu zabiegi inscenizacyjne nie stały się tylko formalną zabawą, lecz były absolutnie podporządkowane filmowej opowieści i jej bohaterom. Są one środkiem - a nie celem samym w sobie.

Mamy nadzieję, że „Mistrz” - ten polsko-rosyjsko-francuski dialog o miłości, właśnie teraz w dobie fundamentalnych zmian w Europie, znajdzie swoją publiczność, a tym samym partnera w dialogu i wzajemnym zrozumieniu.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Mistrz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy