Reklama

"Miś Yogi": DOBRA MINA DO ZŁEJ GRY

Jeśli Yogi jest siłą nie do zatrzymania, to strażnik Smith jest obiektem nie do poruszenia, który znajduje się na jego drodze. Uzbrojony po zęby w tabliczki z napisem NIE DOKARMIAĆ NIEDŹWIEDZI, zawsze postępujący zgodnie z regulaminem strażnik Smith jest uosobieniem prawa w parku Jellystone. W praktyce oznacza to, że poza opracowaniem kolejnych, pomysłowych strategii na zdobycie jedzenia, Yogi musi wziąć pod uwagę wszechobecnego obrońcę zwiedzających - mężczyznę, do którego zwraca się per Panie Strażniku za każdym razem, gdy zostanie złapany na gorącym uczynku... gorącym jak świeży placek z wiśniami.

Reklama

"Yogi spędza sen z powiek Strażnikowi. Smith stara się, jak może, by przyciągnąć jak największą liczbę odwiedzających w parku, kiedy Yogi daje z siebie wszystko, by ukraść ich jedzenie. To niekończąca się bitwa" - stwierdza Brevig.

Dla Toma Cavanagha Smith jest "człowiekiem, który kocha naturę, jej faunę i florę, i jest cały, sobą oddany pracy w parku. Pochodzi z rodziny o strażniczych tradycjach i od małego wychowywany był, by pracować w parku".

"Tom idealnie nadaje się do roli cierpiącego w milczeniu gościa, któremu wszyscy dopingujemy".

Jest zabawny, ale trzeba go brać na poważnie. Dla publiczności stanowi punkt odniesienia. To jedyna osoba w filmie, którą można potraktować jak zwykłego faceta, zmagającego się z otaczającymi go szalonymi postaciami. I zupełnie jak Smitha, Cavanagha nawet na chwilę nie opuszcza entuzjazm. Jest ciepły i czarujący, nawet kiedy Yogi zrzuci mu na głowę kamień" - kontynuuje reżyser.

Relacje Strażnika z Yogim aktor porównuje do sytuacji, w której nasz brat lub przyjaciel zawsze wpada w tarapaty, ale nie przestajemy go lubić. Nawet napady wściekłości Strażnika nie trwają zbyt długo. Prawdą jest, że Yogi dostarcza mu rozrywki, choć Strażnik nigdy się do tego nie przyzna".

"Żyją w symbiozie - jeden nie może istnieć bez drugiego" - mówi Aykroyd.

Prawdopodobnie najzabawniejszą rzeczą w strażniku jest niezłomna wiara w to, że pewnego dnia, Yogi weźmie do siebie jego rady, przestanie rabować kempingi i zacznie zachowywać się, jak na typowego niedźwiedzia przystało. I nie w smak mu, kiedy dowiaduje się, że największe utrapienie całego parku będzie gwiazdą filmu dokumentalnego Rachel Johnson - jednej z nowych postaci, którą zobaczymy na ekranie. Zdaniem Smitha, zainteresowanie to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje ten niedźwiedź. Tylko go zachęci do kolejnych wybryków.

Ale za sprawą piorunującego wrażenia, jakie wywrze na strażniku Rachel, wszystkie zastrzeżenia wkrótce zejdą na drugi plan. Dokumentalistka jest nie tylko piękna i inteligentna, ale podziela też botaniczne i zoologiczne zainteresowania Smitha. Kobieta, która odróżnia Bieluń Dziędzierzawą od paproci Lygodium Palmatum... i do tego jest tak atrakcyjna? Jakie są szanse na spotkanie takiej osoby?

Anna Faris, która wcieliła się w rolę odwiedzającej Jellystone dokumentalistki Rachel, tak opisuje swoją postać: "Kocha zwierzęta. Żyła pomiędzy nimi przy okazji kręcenia swoich filmów dokumentalnych, a teraz przyjechała do Jellystone, bo podobno mają parę mówiących niedźwiedzi. Dla ludzi tutaj to po prostu rzadkie zjawisko, nie coś zupełnie niemożliwego,

i fakt, że można z nimi rozmawiać, nikogo nie peszy".

"Widzieliśmy aktorstwo Anny i stwierdziliśmy, że jest niezmiernie zabawna oraz że idealnie pasuje do tej szurniętej postaci. Rachel chce nakręcić Yogiego i Boo Boo w ich naturalnym środowisku, co jest nieco absurdalne, bo mieszkają we w pełni urządzonej jaskini i mają własny telewizor" - mówi Brevig.

Okazuje się, że Rachel i strażnik Smith mają ze sobą więcej wspólnego niż ich identycznie wymiętolone przewodniki po północnoamerykańskiej dziczy (The North American Wilderness Guide). Czas spędzony na odludziu sprawił, że Rachel idealnie dopasowuje się do nieudolnych prób nawiązania rozmowy zadurzonego strażnika.

"Obydwoje są nieudolni, ale w dobrym tego słowa znaczeniu" - stwierdza Faris.

Kiedy Rachel dowiaduje się, że park jest zagrożony, postanawia pomóc. A Smithowi przyda się każda para rąk, gdyż jego zbyt entuzjastyczny i zbyt pewny siebie zastępca Jones tylko przeszkadza.

Obsadzony w roli Jonesa T.J. Miller uważa, że "problemem zastępcy, który obnosi się ze zbiorem skautowskich sprawności, jest to, że chce on być ekspertem w każdej dziedzinie. To interesująca postać, bo łączy w sobie głupkowatość i pociąg do władzy. Mówiąc krótko, chce pozycji Smitha, ale nie jest gotowy na jej przyjęcie".

"To trudna rola, bo Jones daje się podejść burmistrzowi, który chce go wykorzystać. T.J. i ja pracowaliśmy nad dostosowaniem odpowiedniego tonu postaci, ponieważ żaden z nas nie chciał zrobić z Jonesa czarnego charakteru. Cechuje go naiwność, którą burmistrz wykorzystuje bez mrugnięcia okiem, więc dopingujemy Jonesa, by naprawił swoje błędy" - mówi Brevig.

W postać Browna wcielił się Andrew Daly, który łotrostwu burmistrza nadaje swobodny styl. "On tylko dba o własne interesy. Ma na głowie wiele spraw, a zrównanie parku Jellystone z ziemią akurat jest jedną z nich. Nie robi tego z nienawiści czy chęci zemsty. Po prostu znajduje się to na jego liście zadań do wykonania".

"Najbardziej w Andrew lubię to, że rozkoszuje się każdą wypowiedzianą kwestią, zwłaszcza, jeśli brzmi złowieszczo. Ma wtedy takie iskierki w oczach" - opisuje Brevig.

Wsparciem burmistrza w jego niecnym planie zamiany majestatycznych sekwoi z parku Jellystone w skład drzewny jest jego szef sztabu, Nate Corddry - postać identyfikowana wyłącznie po zajmowanym stanowisku. Jak zauważa Daly, "burmistrz nawet nie wie, jak się nazywa jego szef sztabu. Traktuje go jak kolejny sprzęt biurowy, dajmy na to kopiarkę, i nie ma pojęcia o tym, jakim jest człowiekiem".

"Plan przedstawia się następująco: wejść do tego wielkiego, pięknego parku, ściąć wszystkie drzewa, co raczej nie spodoba się odwiedzającym i mówiącym niedźwiedziom. Szef sztabu jest prawą ręką burmistrza. Za każdym razem kiedy ten uknuje jakiś niecny plan, zadaniem mojej postaci jest wprowadzić go w życie" - opowiada Corddry.

Zdaniem Breviga, burmistrz i jego lizus są "parą zaburzonych postaci, które nie mają pojęcia o tym, jacy są durni. Zabawą podczas oglądania ich w akcji jest to, że nawet w tym, co robią, nie są byt dobrzy. To czarne charaktery, które najczęściej są kompletnie zielone".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miś Yogi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy