Reklama

"Między światami": NIE TRACIMY POCZUCIA HUMORU NAWET W TRUDNYCH MOMENTACH

Przenosząc akcję "MIĘDZY ŚWIATAMI" na duży ekran, Lindsay-Abaire zadbał nie tylko o poszerzenie miejsca akcji i rozmachu inscenizacyjnego, ale także obdarzył postaci cierpkim humorem oraz poczuciem absurdu sytuacji, w jakiej się znaleźli: "Z mojego własnego doświadczenia wiem, że nie tracimy poczucia humoru nawet w najsmutniejszych momentach w życiu. Corbettowie zawsze byli dowcipną parą i nie wyzbywają się tej cechy nawet w obliczu nieszczęścia".

Aby zapewnić kinowej wersji "MIĘDZY ŚWIATAMI" odpowiedni wydźwięk, producenci zwrócili się z propozycją jej wyreżyserowania do autora cenionego, niezależnego musicalu o broadwayowskich korzeniach "Cal do szczęścia", a także bezpruderyjnego obrazu pokoleniowego "Shortbus" - Johna Camerona Mitchella.

Reklama

Twórca podkreśla jednak, że wszystkie jego filmy łączy portret relacji międzyludzkich: "Zawsze pociągały mnie historie ludzi, którzy chcą nawiązać z kimś kontakt i szukają choćby iskierki światła na końcu tunelu. Każdy z nich robi to na swój sposób, ale łączy ich niejako jedna dusza". Tak jak w przypadku scenarzysty, najważniejszą cechą historii, którą Mitchell pragnął podkreślić, był przewrotny humor, dzięki któremu zarówno bohaterowie jak i widzowie mogą pojąć absurd świata, z jakim nagle przyszło im się mierzyć. "Bez humoru historia pozbawiona byłaby realizmu, to nieodłączna część codziennego życia i podstawowe narzędzie przetrwania, także w związkach", podsumowuje reżyser.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Między światami
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy