Reklama

"Michael Clayton": PRODUKCJA

"Gdyby ktoś zadał sobie trud i przeanalizował wszystkie moje scenariusze, łatwo doszedłby do wniosku, że mam obsesję na punkcie pracy", zauważa scenarzysta i reżyser "Michaela Claytona" - Tony Gilroy. "Fascynuje mnie, czym ludzie się zajmują, jak zarabiają na życie, jakie mają dylematy i pragnienia oraz jak dokonują ważnych wyborów". Pomysł na historię przedstawioną w filmie przyszedł twórcy do głowy w trakcie wizyty w jednej z nowojorskich firm prawniczych, która posłużyła także za inspirację do innego dzieła Gilroya - "Adwokata diabła": "Przechadzając się po biurach, byłem zaskoczony, jak wiele dzieje się za kulisami. Słyszałem także o przypadku ugody wartej miliardy dolarów w sprawie toczącej się długimi latami. Na dwa dni przed jej podpisaniem jeden ze pracujących dla kancelarii studentów prawa odnalazł dokument kompromitujący zleceniodawcę, który kompletnie odwróciłby tok postępowania. Pismo nigdy nie ujrzało światła dziennego, a student w rekordowo krótkim czasie stał się wspólnikiem w tej kancelarii".

Reklama

Inna, tym razem już głośna sprawa - Anderson kontra General Motors - posłużyła za punkt odniesienia dla scenariusza "Michaela Claytona". "Samochody GM zaczęły wybuchać przy zderzeniu. Rodziny ofiar wniosły sprawę do sądu i w 1999 roku przyznano im 4,9 miliardów dolarów odszkodowania. Stało się tak dzięki odnalezieniu dokumentu, który General Motors oraz jego prawnicy ukrywali przez 20 lat. Była to zwykła notatka służbowa inżyniera Edwarda Iveya, który wyliczył, czy bardziej opłaca się dokonać zmiany w procesie produkcji czy wypłacić odszkodowanie za śmierć kierowców. Zdecydowano, że taniej będzie wypłacić odszkodowania", wspomina Gilroy.

Zainteresowanie właśnie takimi sprawami zaowocowało powstaniem postaci prawnika od brudnej roboty, który na zlecenie kancelarii skutecznie wycisza bądź eliminuje kłopoty dobrze sytuowanych klientów. "Wiadomo, ile na świecie jest zła, głębokiej niesprawiedliwości, która jest dziełem zwykłych ludzi, mających dzieci i płacących podatki", tłumaczy zachowanie Claytona Tony Gilroy.

Producent i odtwórca roli Marty'ego Bacha, Sydney Pollack przytacza inne atuty historii prezentowanej na ekranie: "Materiał wydał mi się zarówno aktualny jak i uniwersalny. Scenariusz robi wielkie wrażenie autentyzmem, a także filmowością opowiadanej historii." Steven Samuels, który również wyprodukował debiutancki obraz Gilroya, podkreśla,

że "Michael Clayton" trafi zwłaszcza do tych widzów, których w pracy zmuszono zachować się w sposób, który naraził na szwank ich poczucie godności osobistej.

O tytułowym bohaterze Tony Gilroy mówi: "Michael jest złożoną osobowością. Wszystkie zalety, którym zawdzięcza życiowy sukces - urok, swoboda i autorytet - stają się w miarę rozwoju akcji bezużyteczne. Wielu aktorów zarzeka się, że marzy o takiej roli, ale zagranie jej wymaga wyjątkowej odwagi i ambicji". George'a Clooneya zaproponował reżyserowi Steven Soderbergh, z którym Gilroy pracował nad innym projektem. Producentka Jennifer Fox zauważa, że współpraca między aktorem i reżyserem powiodła się ze względu na podobne punkty odniesienia: "Obaj wzorowali się na wielkich twórcach lat 70.: Alanie J. Pakuli, Sydney'u Lumecie, Mike'u Nicholsie i Sydney'u Pollacku. Podchodzą do pracy w bardzo zdyscyplinowany sposób, ale czynią to tak, jakby nie sprawiało im to najmniejszego wysiłku".

Ceniony, brytyjski aktor Tom Wilkinson wciela się w rolę Arthura Edensa, który według reżysera od wielu lat dusił w sobie sprzeciw: "Życie adwokata nie należy do łatwych. Codzienna praca to wielogodzinna harówka. Wybór tego zawodu to poświęcenie na całe życie", tłumaczy scenarzysta. Twórca nie miał najmniejszych wątpliwości, komu powierzyć rolę szefa działu prawnego U/North - Karen Crowder, odpowiadającej za odrzucenie pozwu przeciwko jej pracodawcom. Prawniczkę, która musi udowodnić, że dorównuje, a wręcz przewyższa kolegów w środowisku zdominowanym przez mężczyzn, zagrać mogła jedynie Tilda Swinton: "Szukałem aktorki, która uwiarygodni postać adwokata, a jednocześnie poradzi sobie z ukazaniem jej wrażliwości. Wyjątkowość Karen polega na połączeniu pewności siebie i emocjonalnej słabości".

Reżyser podkreśla, że w "Michaelu Claytonie" wielka korporacja nie pełni jednoznacznie negatywnej roli: "Mam wiele współczucia dla Karen, w każdej scenie z jej udziałem udało

mi się jej kibicować. Praca łączy się dla niej z ciągłym stresem, ale nic innego w jej życiu

nie ma większego znaczenia. Jej klęska wynika z poczucia zagubienia i przytłoczenia ambicjami oraz strachem. Wszystko dzieje się dla niej zbyt szybko".

Marty'ego Bacha, jednego z szefów Kenner, Bach&Ledeen, gra Sydney Pollack. Gilroy wierzył, że tylko słynny reżyser potrafi przekonująco wcielić się w dyrektora kancelarii, którego bezgranicznie szanuje, ale też obawia się, tytułowy bohater. "Miał to być prawdziwy autorytet, a jednocześnie ktoś nieopatrzony - lista kandydatów do takiej roli jest naprawdę krótka". Pollack wyjaśnia, dlaczego jego bohater tak osobiście podchodzi do sprawy,

za którą odpowiada Clayton: "Jego firma ma niebawem zostać wykupiona, co dla niego oznacza pokaźny zastrzyk gotówki. Gdy sprawa U/North komplikuje się, Marty'emu zaczyna się palić grunt pod nogami. Chce jak najszybciej opanować Arthura i dlatego tak mocno naciska na Claytona".

Zdjęcia do filmu rozpoczęto w styczniu 2006 roku w Nowym Jorku, gdzie Tony Gilroy mieszka niemal od zawsze. "Nigdzie indziej nie ma takiego nagromadzenia ludzi i interesów, wyczuwa się tutaj również największe napięcie. Reżyserowi zależało na nakręceniu większości scen w samym sercu Manhattanu, zwłaszcza na Avenue of Americas, gdzie

w latach 60. i 70. zapanował boom architektoniczny. W jego wyniku powstały szklane drapacze chmur, ustawione w, jak twierdzi Gilroy, "pięknym, a zarazem przerażającym szyku, trochę przypominającym architekturę grecką".

Do scen we wnętrzach wybrano biura jednej z czołowych firm w Nowym Jorku - Dewey Ballantine, znajdujące się na 22-im piętrze wieżowca przy Sixth Avenue. Sekwencje, rozgrywające się w gabinecie Marty'ego Bacha, nakręcono na wyższej kondygnacji,

z której widok na Central Park wydaje się jeszcze bardziej imponujący. Według producentki Jennifer Fox podkreślono tym samym ogrom władzy, jaką dysponuje zwierzchnik Michaela Claytona.

Sceny plenerowe z udziałem Toma Wilkinsona powstały w Tribece. Biura Arthur Edensa umieszczono zaś w Małej Italii, co wspomina scenograf Kevin Thompson: "Okna były ogromne, a parapety umieszczono tak nisko, że potęgowało to i tak dramatyczną wizję załamania, jakie przeżywa prawnik. Arthur ma swój pałac, który zdążył już popaść w ruinę". Kilka plenerowych sekwencji, kontrastujących z obrazem wielkomiejskiej dżungli, nakręcono z kolei w hrabstwie Orange. "Chcieliśmy ukazać kompletne przeciwieństwo Nowego Jorku - krajobraz najzupełniej dziki".

Podsumowując współpracę z debiutującym w roli reżysera Tony'm Gilroyem Sydney Pollack mówi: "W jego podejściu do pracy widać zapowiedź wytrawnego twórcy. Znam niewielu dobrych scenarzystów-reżyserów. Sądząc po moich doświadczeniach na tym planie, Tony jest na dobrej drodze, by stać się jednym z najlepszych".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Michael Clayton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy