Reklama

"Miasto Boga": PRODUKCJA

„Nie znałem własnego kraju” - Fernando Mereilles.

„Oddać prawdę o brazylijskiej rzeczywistości w dziele literackim jest niezwykle trudno” - tłumaczy Walter Salles, reżyser "Dworca nadziei", "W cieniu słońca" oraz współproducent "Miasta Boga". „Tempo rozkładu społecznego zmieniło przemoc w banał.” Paolo Lins uchwycił istotę życia w brazylijskim favela w swej książce Cidade de Deus. Lata 70. i 80. na przedmieściu Rio de Janeiro to historia wojny narkotykowej. Autor poświęcił osiem lat na zbieranie informacji o organizacji handlu narkotykami - wychował się w tym okrutnym miejscu, a bohaterów widział z własnego okna...

Reklama

Niewiele powieści tak wiernie oddaje realia społeczne Brazylii. Książka szybko stała się bestsellerem i zdobyła uznanie krytyków. Została już przetłumaczona na sześć języków, planowane jest wydanie jej w dwunastu krajach (m.in. w USA).

Marcelo Rubens Paiva, pisarz, dramaturg i scenarzysta, mówi: „Za dwadzieścia lat, gdy syn spyta mnie: Tato, jak było wtedy w Rio de Janeiro? Powiem mu: Przeczytaj 'Cidade de Deus', tam jest wszystko. To książka wyjątkowa.”

Fernando Meirelles: „Książkę podsunął mi przyjaciel.. Wiedziałem, że traktuje o początkach handlu narkotykami w Rio de Janeiro, że to pełna przemocy historia o braku nadziei, zaś jej akcja rozgrywa się wyłącznie wewnątrz faveli. Nigdy wcześniej nie myślałem o realizacji filmu o tej tematyce. Zdecydowałem się jednak przeczytać powieść ze względu na towarzyszące jej wydaniu ciepłe przyjęcie przez krytykę. To było objawienie. Od dwusetnej strony zacząłem podkreślać wersy. Po przeczytaniu sześciuset stron miałem całą listę pomysłów na scenerię i bohaterów zanotowaną na wewnętrznej stronie okładki i byłem już zaangażowany w prace nad przygotowaniem do produkcji.

Meirelles odnalazł w powieści kraj, jakiego nie znał. „Czytałem książki i artykuły prasowe o favelas i handlu narkotykami i wydawało mi się, że coś wiem o społecznym apartheidzie istniejącym w Brazylii. Książka jednak zupełnie zmieniła sposób, a jaki patrzyłem na ten świat. To, co mnie zafascynowało, to monotonna powtarzalność życia i bierna akceptacja tego stanu przez mieszkańców favelas. W osiedlu Cidade de Deus 16-letni chłopak jest w szczytowym momencie swego życia. Wie, że jeśli będzie miał szczęście pożyje jeszcze trzy lub cztery lata. Wie, że umrze wcześnie. Kroczy na spotkanie śmieci, jakby jej szukając. Niska wartość życia to temat tego filmu.”

Streszczenie 700 stron książki zawierającej 352 postaci stanowiło ogromne wyzwanie. Meirelles zrezygnował ze skupienia się na pojedynczym wątku powieści.

„Co mi zaimponowało, to mnogość bohaterów i sytuacji”. Powieść obejmuje co najmniej 100 różnych wątków, niektóre są długie, niektóre krótki. Wiele z nich jest ze sobą powiązanych, część zawiera się w kilku linijkach tekstu” - opowiada Braulio Mantovani, który podjął się napisania scenariusza. Pierwsza wersja powstała w dwa miesiące, później było ich jeszcze jedenaście. Uwzględniały zmiany dokonane już podczas kręcenia oraz montażu. Obsada

i ekipa dorzucała poprawiała scenariusz podczas wszystkich faz produkcji, dodawano i wycinano całe frazy, dowcipy i reakcje. „Z niektórych pomysłów musieliśmy zrezygnować z uwagi na fakt, że zupełnie nie przemawiały do dzieciaków” - opowiada Meirelles.

Autor książki Paolo Lins pomagał przy produkcji filmu jako konsultant. Jego sugestie dotyczyły wszystkiego - od garderoby po dialogi. „Byłem bardzo podbudowany entuzjazmem Fernando, gdy przedstawił mi swoje pomysły na realizację projektu” - mówi Lins. „Miałem także przyjemność być obecnym na planie przy kilku scenach i co do niektórych wydałem swoją opinię. Byłem zaskoczony obsadą i tym, jak genialnie młodzi aktorzy poradzili sobie ze swoimi zadaniami.”

Meirelles i Mantovani od początku byli zgodni co do faktu, że głównym bohaterem filmu powinien być Rocket - uważany za alter ego Paolo Linsa. Rocket to obserwator – narrator. Nie bierze udziału w akcji, ale jest jej przedmiotem. „Nie wierzyłem w tradycyjną budowę narracji z początkiem, środkiem i końcem, a raczej w sumę różnych wątków, które, przemieszane, dałyby pożądany efekt, czyli odtworzenie klimatu powieści” - mówi reżyser Fernando Meirelles. „Napisałem scenariusz, lecz autorem projektu zawsze był Fernando Meirelles” - dodaje Mantovani. „Przejrzał wszystkie wersje scenariusze – i ostatecznie wybrał jedną”.

Następnym krokiem był casting. Meirelles wiedział, że będzie to trudne zadanie, lecz kluczowe dla powodzenia filmu. „Po zakupieniu praw do książki wiedziałem, że jeśli będę robił ten film, moim największym problemem będzie skompletowanie obsady. Scenografia, zdjęcia, kierownictwo artystyczne, muzyka, montaż – sukces tych elementów zależy od efektywności pracy aktorów.” Zafascynowany reżyserami, którzy pracują z naturszczykami lub nieznanymi aktorami, Meirelles zdecydował się sam podjąć takie ryzyko. „Musiałem znaleźć stu młodych chłopców w wieku od 12 do 19 lat, wrażliwych, inteligentnych, charyzmatycznych i łatwych we współpracy.”

Aby skompletować obsadę Meirelles, jak sam o sobie mówi, „facet ze średniej klasy z Sao Paulo”, musiał przeniknąć środowisko aktorskie Rio de Janeiro. Bardzo mu pomogła współpraca z Katią Lund. „Wiedziałem, że Katia nakręciła już kilka filmów w favelas w Rio de Janeiro, ma przyjaciół i dobre kontakty w lokalnych społecznościach, zna także kodeks handlarzy narkotyków. Jej pomoc była o wiele większa, niż się spodziewałem.” Na osiem miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć Meirelles i Lund postanowili stworzyć „warsztaty interpretacyjne”, podczas których pracowali z niezawodowymi aktorami z okolicy Rio de Janeiro. Warsztaty odniosły sukces dzięki Gutiemu Fraga. Fraga to popularny i szanowany aktor, który bez niczyjej pomocy kierował grupą teatralną w faveli Vidigal. Zbudował na wzgórzu w samym środku osiedla teatr i prowadził warsztaty dla 300 uczniów. Dzieci brały udział w zajęciach m.in. z literatury, tańca, muzyki, kina i teatru.

„To nasz człowiek” - mówi Meirelles. „Zaprosiliśmy go do udziału w projekcie, ale nigdy nie spodziewałem się, że tak się zaangażuje. Scenariusz go zachwycił. Jeśli Guti Fraga myślał, że ten projekt jest na tyle ważny by znaleźć na niego czas, wiedziałem, że jestem na właściwej drodze.” Produkcja uzyskała wsparcie w postaci udostępnienia terenu Fundicao Progresso, ogromnego centrum kulturalnego w środku Rio de Janeiro. Ekipa założyła tam biuro i codzienne wysyłała parami sześcioro ludzi do społeczności Rio, by informować o przesłuchaniach zainteresowanych udziałem w warsztatach aktorskich – bez wspominania o filmie. Przesłuchano setki kandydatów. Odwiedzono amatorskie szkółki aktorskie i instytucje opiekujące się młodzieżą. W ciągu 40 dni nagrano 2 tysiące wywiadów. Z tej grupy, „wspólnie wybraliśmy 400 młodych ludzi. Kryteria były bardzo subiektywne. - opowiada Meirelles. „Każdy miał jakiegoś kandydata. Przez dwa tygodnie 400 pełnych nadziei dzieciaków brało udział w ćwiczeniach pod okiem Guti Fragi. Wszystko przed kamerą. „Spotkaliśmy się wszyscy, by zobaczyć taśmy i wyselekcjonować 200 osób, które miały wziąć udział w warsztatach.” Następnie dzieci podzielono na osiem grup wiekowych. Fraga zastosował specjalną technikę, która miała pomóc w złagodzeniu dziecięcej tremy.

Mereilles: „Kiedy Guti przedstawił mnie grupie powiedział tylko, że będę mu pomagał, nie wspominając o tym, że będę reżyserem filmu. Dzieciaki widziały mnie siedzącego na ziemi, trochę brudnego, nigdy nie miały wobec mnie dystansu. Gdy odkryły, że jestem reżyserem, moja obecność była już akceptowana i czuły się swobodnie. Przekazywały mi swoje uwagi, proponowały rozwiązania.”

Grupa szybko przeszła od prostych ćwiczeń do wolnych improwizacji i odgrywania scen z filmu. „Podzieliliśmy dzieci na jeszcze mniejsze grupki, które odgrywały poszczególne sceny przed całą grupą. Każdy miał szansę wyrazić swoje zdanie. Nacisk kładliśmy na prawdę. W tym przypadku granie nie oznacza interpretacji, lecz reakcję.” Z czasem wszyscy się zgrali i niegdyś głośna, rozbrykana grupa stała się jednością.

Wiele z dzieci pytane o doświadczenie pracy nad filmem mówiło „znalazłem tu przyjaciół”, „czuję się częścią czegoś większego”. Wielu najbardziej podobały się dyscyplina i nauka koncentracji. Podczas zajęć Meirelles i Lund obserwowali dzieci i wymieniali uwagi. Decyzja co do obsady została podjęta.

Zawodowym aktorom powierzono role drugoplanowe, role postaci dorosłych i klasy średniej. „W tym wypadku casting przebiegał bardziej tradycyjnie” - wspomina Meirelles. Jednym z aktorów w tej grupie był Matheus Nachtergaele (wciela się w postać Carrota). „Widziałem go w teatrze podczas czytania książki i byłem pod dużym wrażeniem” - opowiada Meirelles. „Jak tylko kupiłem prawa do książki, był pierwszą osobą po Braulio, którą zaprosiłem. Zgodził się od razu”. Zanim jednak doszło do realizacji "Miasta Boga", Nachtergaele wystąpił w kilku filmach, a dzięki jednemu z nich, "O Auto da Compadecida", stał się sławny - ku niezadowoleniu reżysera, który zaplanował pracę z aktorami nieznanymi. „Matheus przyjął to jako wyzwanie. Obiecał, że zniknie w filmie i nikt nie zauważy, że jest w obsadzie” - wspomina Meirelles. Matheus Nachtergaele wtopił się w dziecięcą obsadę i ukrył całkowicie swoją technikę. „Nie czytałem scenariusza. Zanurzyłem się w kontakt z chłopcami i w klimat Cidade de Deus polegając na mojej intuicji, relacjach z chłopcami i Fernando” - opowiada Nachtergaele. „Na trzy miesiące zniknąłem w dzielnicy Cidade de Deus, dowiedziałem się wiele o jej ciemnej stronie, o handlarzach narkotyków, o mieszkających tam matkach i ich dzieciach. Były to dni bardzo intensywne, pełne życia i strzałów z broni palnej, ludzi, których nie znałem, a których pokochałem. Zakochałem się w tym filmie.”

Trwające 9 tygodni zdjęcia rozpoczęły się w czerwcu 2001 roku. Niezwykle ważna była decyzja związana z miejscem realizacji zdjęć plenerowych. Favelas bowiem mają swoją specyfikę. Dla kogoś z zewnątrz wydają się państwem w państwie. Struktura faveli przetrwała od początku lat 70., kiedy to baronowie narkotykowi przejęli osiedla. Obecnie każda favela ma „właściciela”, społeczność organizuje się wokół niego i żyje według określonego prawa. W favelas nie czuje się obecności państwa, zaś policja jest postrzegana jako zagrożenie a nie ochrona. „Właściciele są także sędziami w osiedlu, wydają wyroki w sprawach osobistych i konfliktach rodzinnych oraz rozstrzygają kwestie administracyjne.” To właśnie organizacja narkotykowa, a nie ratusz miasta, podjęła decyzję o możliwości realizacji filmu. Aby kręcić w faveli musisz pracować z kierownikami produkcji, którzy wiedzą jak dotrzeć do „właściciela” i znają kodeks postępowania.

Państwo wydało pozwolenie na kręcenie pierwszej fazy filmu w osiedlu mieszkaniowym Nova Sepetiba - nie zostało jeszcze przejęte przez dealerów i przypomina wyglądem Cidade de Deus z lat 60. Drugą część filmu kręcono w innym osiedlu powstałym w tym samym czasie, co Cidade de Deus. „Właściciel” osiedla poprosił o scenariusz i negocjował pewne warunki. „W rzeczywistości nigdy nie spotkaliśmy właściciela, który siedział w więzieniu Bangu I. Rozmawiał z nami poprzez pośredników” - wspomina Meirelles. „Nie mieliśmy potem żadnych problemów. Przywitano nas ciepło i starano się nam ułatwić pracę: z ulic sprzątnięto współczesne samochody, użyczano garaży, wpuszczano do domów, by umożliwić kręcenie z okien.” Początkowo film miał powstawać na terenie samego Cidade de Deus. „Zrobiliśmy tam krótki film pół roku wcześniej i zdaliśmy sobie sprawę, że byłoby bardzo ciężko pozostać tam na dłuższy okres” - przyznaje Meirelles. Ekipa codziennie trafiała na przeszkody, od interwencji „właściciela” po strzelaniny, nieskuteczną policję i uzbrojonych handlarzy.

Meirelles wspomina pierwszą wyprawę całą ekipą do serca Cidade de Deus: „Zostawiliśmy samochód na ruchliwej ulicy i, aby uniknąć problemów, szliśmy w towarzystwie jednego z dealerów. Zanim przeszliśmy 30 metrów, podbiegł do nas od tyłu dzieciak z ogromnym srebrnym pistoletem. Był gotowy go użyć. Obronił nas facet, który nam towarzyszył. Po pięciu sekundach dzieciak z pistoletem zniknął. Z walącym jak szalone sercem zrozumiałem, że historia Paolo Linsa nie jest zmyślona”

Młoda obsada wniosła do filmu bardzo wiele. Na przykład, przed nakręceniem pewnej sceny wojny narkotykowej reżyser otrzymał ciekawa wskazówkę.. „Miałem krzyknąć Akcja, kiedy jeden z dzieciaków, który porzucił handel narkotykami by grać w filmie, zapytał mnie z daleka: Nie pomodlimy się wpierw? Chłopiec wytłumaczył, że za każdym razem, gdy jego gang miał kogoś zaatakować, modlili się przedtem i prosili o opiekę. Ja zacznę, ty tylko filmuj, zobaczysz, o co mi chodzi - powiedział chłopak do reżysera”. Mimo, że obsadzenie amatorów stwarzało pewne trudności, każdy z młodych aktorów wniósł wiele do roli. Wykazali się wielką mądrością, wręcz nietypową dla ich wieku.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Miasto Boga
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy